— Mm... n-nie, nic ci nie będzie — mruknęła cicho, spoglądając w bok i wzdychając.
Tak naprawdę chciała dodać, że jeśli jednak coś się stanie, to sam będzie sobie winien. Trzeba było nie jeść tego zioła. Ale zatrzymała te słowa dla siebie.
— Ale nie rób tak nigdy więcej — dodała już odrobinę pewniej. — Teraz ci się udało… nie zjadłeś nic trującego, ale to był tylko jeden raz. Świergot nie będzie zadowolona, jeśli się dowie…
Sekrecik rzucił jej spojrzenie pełne wyrzutów, przez które kotka natychmiast się skuliła, jakby został na nią spuszczony zimny deszcz.
— Zamierzasz jej powiedzieć? — odezwał się zaskoczony kocur, robiąc krok do przodu. W jego oczach czaiła się panika i rosnąca złość. Jego zdaniem, przecież nic się nie stało, prawda? A Kruszynka… ona zawsze musiała zgłaszać Świergot każde użycie ziół.
— T-tak… muszę — wyszeptała, cofając się o krok. Machnęła ogonem, nerwowo i szybko, jakby chciała strząsnąć z siebie stres.
— Proszę, nie rób tego! Przecież nic się nie stało, co nie?! — miauknął spanikowany Sekrecik. W jego głosie było słychać desperację. Najwyraźniej bardzo bał się kary.
Kruszynka była zaskoczona. Zawsze postrzegała brata jako odważnego i pewnego siebie. A może… może po prostu każdy wydawał się jej odważniejszy niż ona sama – nawet mysz.
— Muszę! — pisnęła nagle, głośniej niż chciała, aż sama się tego przestraszyła. Zakryła pyszczek łapkami, zerkając niepewnie na brata. — Świergot s-sprawdza i pamięta ilość ziół... z-zauważy, że jednego brakuje!
Usiadła powoli, tym razem lekko się prostując. Czuła, że musi to zrobić. Sekrecik nie zmusi jej do milczenia!… To znaczy… mógłby, ale Kruszynka liczyła, że tego nie zrobi. Że tym razem pozwoli jej być lojalną wobec kogoś innego – nie wobec niego.
<Sekreciku?>
[490 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz