- Ej, Skała? - szturchnął siostrę, kiedy ta
odpoczywała po swoim treningu, polegającym na kilkukrotnym obiegnięciu żłobka
od jednego kąta do drugiego. Zbierała siły na kolejny maraton po legowisku.
- Co? - spojrzała podejrzliwie na brata, który
wyjątkowo nie zdążył dokonać swojej zemsty, a minęło już trochę księżyców. Czarna
uznała, iż o tym zapomniał. Poza tym – nie miała czasu na takie droczenie się z
nim, kiedy z każdym dniem była coraz starsza i bliższa byciu uczennicą.
- Bo ty chodzisz tam na zewnątrz do tej Płonącej
wojowniczki. Czy widziałaś może, gdzie chodzi mama? - zapytał
zaciekawiony. Skrzywiła się na określenie o jej autorytecie. Z pewnością
brat zazdrości, że Płomień czasem nawet poświęci jej uwagę, a go nawet nie raczy zaszczycić
spojrzeniem. Machnęła ogonem z zadowolenia. Dobra droga do dominacji.
- Nie, nie
widziałam jej – mruknęła. Po tylu księżycach zdecydowanie wykształciła się u
niej płynniejsza mowa i zrozumienie ją przez starszych nie było już takie
skomplikowane. – Ale pewnie robi te wszystkie ważne rzeczy, jakie ma w swoich
obowiązkach zastępcy. – dodała pewniej. Nie raz już słyszała opinię o tym, jak
marnym liderem jest jej wujek, Wróblowa Gwiazda. Borsuk jako jego następczyni sprawiała u wielu niezadowolenie, czego Skała w pełnie nie rozumiała. Przecież mama była super! Na aktualnego przywódcę nie zwracała aż tak uwagi, gdyż był jej chwilowo dosyć obojętny. Wolny czas w którym akurat nie
uganiała się za własnym ogonem, poświęcała na obserwowanie pewnej rudo-czarnej
kotki, w celu wypatrzenia jak największej ilości prawdziwej wojowniczki, którą
chciała zostać.
Jastrząb nic nie odpowiedział, tylko spojrzał ze znudzeniem na Modrzewiową Korę, który akurat w tym momencie siedział z nimi w żłobku. Wydawał się zamyślony, toteż nawet na nich nie patrzył.
- Nudno tu - stwierdziła niespodziewanie kotka, zrywając się z podłoża - Chodź! Popatrzymy, co robią inni! - dodała zadowolona ze swojego pomysłu. Jej brat spojrzał na nią bez większych emocji, a potem, jakby od niechcenia, wstał i skierował się w stronę wyjścia. Skała od razu pobiegła za nim, pacając go w przejściu łapą. Zauważyła, że wszelkie zabawy pokroju berka, nie były w jego stylu. Ona je lubiła, gdyż traktowała to jako trening. - Ale jesteś leniwy.. - palnęła z oburzeniem ku niemu.
Ich ojciec nawet nie zareagował, kiedy wyszli z legowiska. Byli aktualnie jedynymi kociakami w klanie, co ją dobijało. Starsi tylko uważali się za lepszych, ale ona im jeszcze pokaże! Będzie silniejsza od każdego z nich, niech tylko poczekają, aż dorośnie.
Wskoczyła radośnie na jeden kamyk, patrząc z niego na Jastrzębia, idącego powoli w jej kierunku.
- Czasami jesteś spoko, braciszku - miauknęła w jego stronie, obserwując go z zainteresowaniem. Rzadko kiedy widywała na jego pysku prawdziwe emocje.
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz