Słuchał młodego bardzo długo. Mimo wszystko, jego księżyce jak i fakt, że kocurek doprawdy miał słowotok sprawiły, iż mu się przysnęło. Ułożył głowę na mchu i jakoś tak poszło...a głos uczniaka był bardzo dobrą kołysanką.
Obudził się jakiś czas później, Czuł na sobie czyjś ciężar, więc delikatnie obrócił głowę. Kremowy spał na nim w najlepsze, chyba nawet ciesząc się miękkim futrem wojownika. Barwinek zastrzygł uszami i poruszył głową, ziewając. Bursztyn był milutki w dotyku. Poza tym miał taki uroczy pyszczek. Słodki dzieciak, ale gadatliwy. Chociaż Barwinek też taki bywał. Jak się zarzuciło temat, to naprawdę mógł mówić i mówić, bez końca. Jednak wydawało mu się, iż młody medyk mógłby to robić nawet jeśli jakiś temat go nie interesował.
- Bursztyn? - Zapytał cicho i delikatnie. Nie chciał go wystraszyć, a jedynie obudzić.
- Mmmnmam - usłyszał w odpowiedzi, nim kocurek nie przekręcił się na drugi bok.
- Hej leniu, wstawaj - zaśmiał się, trącając go ogonem.
Puchatą kitą dotknął nosa kremowego. Nie minęło długo, a ten podniósł łebek, kichając. Czarny wykorzystał moment, wyczołgując się spod ciężaru kocurka.
- Jak się spało? - Zapytał, wylizując miejsce, na którym leżała głowa młodszego. Układał sierść.
- A dobrze dobrze - odparł nadal nieco zaspany.
- Będę lecieć. Plotki z tobą to czysta przyjemność - mruknął z uśmiechem, żegnając się.
~*~
Ileż to się ostatnio działo! Barwinek strasznie martwił się o swoją córeczkę. Wiedział w końcu, że była na celowniku Szczawiowego Liścia. Starał się jak mógł, by nie doprowadzić do ich kolejnej kłótni. Nie wiedział, jakby to zniósł. Poza tym, ugh, czemu nie mogli się polubić?? Tak ciężko było? Z jakiego w ogóle powodu powstał między nimi spór?
Potrząsnął głową. Nie spał już chyba trzecią dobę. Cały czas po jego głowie krążyły dziwne myśli. A o czym mógł nasz kochany Barwinek rozmyślać? A nad swą miłością. Właściwie to dwiema. Bo kochał jednocześnie Iskrzący Krok jak i Szczawika, a ich kłótnie rozdzierały jego serduszko. Wielokrotnie zbierał się do rozmowy z liliowym, ale coś go powstrzymywało. Z Iskierką też próbował naprawić jej relację z wojownikiem. Każde jednak zaczęcie tematu kończyło się fiaskiem. Postanowił więc spróbować kiedy indziej. Był zabiegany przez to. Szczawiowi dawał znaki na odległość. Kiedy ten się spojrzał, on z grymasem odwracał głowę. A niech się domyśli o co mu chodzi! Poza tym był też na niego wkurzony, więc miał prawo do fochów!!
Ughh, ile to już minęło? Spomiędzy chmur wyszło nędzne słońce, które idealnie w jego ślipia postanowiło posłać swe promienie. Leżał akurat na trawie w obozie.
Poczuł zawroty głowy, a przed jego oczyma ukazał się latający kot. No normalnie lewitował w powietrzu. Barwinek aż się podniósł z wrażenia.
- Ej, jak to zrobiłeś? - Zapytał jakoś niewyraźnie. Jego powieki drgały od braku snu.
Kiwał się na boki, kiedy chwiejnym krokiem szedł za kotem.
- Hej! - Miauknął.- No posłuchaj mnie!! Też chcę tak latać!
Upadł na ziemię, potykając się o jakiś wystający korzeń. Potrząsnął głową, otwierając szybko senne oczy. Nie mógł zasnąć! Nie mógł!!
Zobaczył przed sobą nie jednego, a trzy latające koty! W dodatku jeden jakoś dziwnie nie chciał się unieść do góry. Miał jasne futerko i mnożył się w oczach. Pozostałe latały sobie dookołą nich.
- Barwinek? - usłyszał od kota.
- Woooah! To ty mówisz?! - Zapytał z szokiem. Nagle obraz mu się rozmazał i zamiast jednego, były aż cztery dodatkowe koty! Wszystkie jak on! - Rozmnożyłeś się?! Jak to zrobiłeś?? Możesz latać???
Zmrużył oczy, turlając się po trawie. Po chwili jednak wstał chwiejnie, a ten poczwórny kot podbiegł. Bursztyn wsparł czarnego wojownika, by się znów nie wywrócił.
- Też chciałbym latać! Byłoby tak miło z wiaterkiem lecieeeć~ wyseplenił niewyraźnie. - Mógłbym uciec od problemów! I by mnie stawy nie bolały...! Same plusy!
Bursztynowi udało się zaprowadzić kocura z halucynacjami do leża medyków. Ułożył go na mchu.
- Woah! Czy jestem w niebie?? Tak łądnie tu pachnie! - Miauknął niewyraźnie. - I jak mięciutko~~ normalnie jakbym leżał na Szczawiku! - Wymruczał cicho. - Iskierka nie chce się aż tak tuliiiić! Myślisz, że dorasta?? A ja luuubię tulenie~
Nie usłyszał odpowiedzi. Kocur zajmował się dobieraniem dla niego ziół.
- Jak długo nie spałeś? - Zapytał. Oh, czy aż tak było po nim widać bezsenność?
- Ja nie nie śpię tylko pilnuję córeczki mojej kochanej! - Odparł z oburzeniem. To było przecież oczywiste!
Podniósł się z mchu i zatoczył w stronę kocura. Barwinek widział go aż poczwórnie, więc poszedł ku temu trzeciemu. Dziwnym sposobem uderzył w ścianę legowiska. Kremowy wręcz wepchnął mu przez tę chwilę jego nieuwagi zioła do pyska. Były obrzydliwe!
- Hej no nie uciekaj! Chcę się tylko przytuliiiić! I możemy wtedy wspólnie odlecieć! - Miauknął niewyraźnie. Ziewnął po chwili, jednak potrząsnął głową. Nie może dać się zmęczeniu.
Zaczął od nowa ganiać za następną trójką kocurków. W końcu nie będą w nieskończoność uciekać przed przytuleniem, co nie? Bo Barwinek ostatnio miał niedobór tulenia!
<Bursztyn? Cho na tulaski! >
wyleczony: Barwinkowy Podmuch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz