*przed chorobą Miodowej Łapy*
Patrole. Nie było to najgorsze, ani też najlepsze, co spotykało ją w jej klanowym życiu. Mogła to uznać za neutralne. Nie skakała z radości na wieść o nich, ale też nie parskała z tego tytułu złością. Zazwyczaj po prostu je wykonywała i tyle. Nic wartego opowiedzenia.
Nie dzisiaj.
Niebieski pręgus dumnym krokiem podszedł do niej.
– Masz ten zaszczyt wziąć udział w patrolu prowadzonym przeze mnie, Narcyzowy Pył. Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać kłopotu – odparł, uśmiechając się zawadiacko. Koteczka spojrzała to po Oślim Uchu, to po rozmówcy, nie do końca wiedząc, jak się zachować w takiej sytuacji. Zazwyczaj "prowadzący" patrol po prostu oznajmiali "idziemy" i tyle. Ten tutaj chciał, żeby czuła się jakoś specjalnie potraktowana tym tytułem? No ciekawe.
– Przepraszam, ale chyba się pomyliłeś. To TY masz zaszczyt, aby pójść na patrol z tak uroczą, wybitną duszyczką, jak ja – rzuciła, również się przy tym uśmiechając. Dla efektu zatrzepotała jeszcze rzęsami. Teraz Osioł spoglądał na ich dwójkę, nie wiedząc, jak powinien się zachować. Poczuł się onieśmielony, widząc dwójkę pewnych siebie kotów, najwidoczniej w swoich żywiołach.
Kocur i kotka przez kilka chwil prowadzili wojnę spojrzeń, nim niebieski postanowił zabrać głos.
– Ciekawe... No dobrze, kuleczko, uznajmy, że jestem skłonny ci uwierzyć. Ośle ucho, o to kopnął cię zaszczyt przebywania z dwójką prześwietnych kotów na patrolu! Szczęśliwy dzień, co? – Delikatnie tyknął czarnego łapą, uśmiechając się szeroko. Co za baran. Z czego on się tak cieszy? I jak ją nazwał? Kuleczka? Czyż nie na zbyt wiele sobie pozwala?
– Ta... Chyba tak. – Gdyby czerwień mogła przebić się przez futro Oślego Ucha, ten przypominałby teraz dorodnego pomidora. Na jego szczęście, nic takiego się nie wydarzyło, a ta zapatrzona we własne ogony dwójka nawet nie spostrzegła jego zakłopotania. Biedaczysko został sam ze swoją nieśmiałością.
– Świetnie! No, to idziemy, zaszczytna trójco! – zawołał radośnie Narcyz, ruszając przed siebie. Miód wymownie przewróciła oczami.
– Palant, co? – rzuciła cicho w kierunku Osła, kiedy ten się oddalił. Czarny spojrzał na swoje łapy.
– No... nie wiem... – Kiedy jednak podniósł głowę spostrzegł, że koteczka już dawno ruszyła w ślad za owym "Palantem", unosząc dumnie ogon. Szczęśliwy, że nie musi mówić nic więcej, ruszył za nimi. Zapowiadał się długi patrol...
Niebieski pręgus dumnym krokiem podszedł do niej.
– Masz ten zaszczyt wziąć udział w patrolu prowadzonym przeze mnie, Narcyzowy Pył. Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiać kłopotu – odparł, uśmiechając się zawadiacko. Koteczka spojrzała to po Oślim Uchu, to po rozmówcy, nie do końca wiedząc, jak się zachować w takiej sytuacji. Zazwyczaj "prowadzący" patrol po prostu oznajmiali "idziemy" i tyle. Ten tutaj chciał, żeby czuła się jakoś specjalnie potraktowana tym tytułem? No ciekawe.
– Przepraszam, ale chyba się pomyliłeś. To TY masz zaszczyt, aby pójść na patrol z tak uroczą, wybitną duszyczką, jak ja – rzuciła, również się przy tym uśmiechając. Dla efektu zatrzepotała jeszcze rzęsami. Teraz Osioł spoglądał na ich dwójkę, nie wiedząc, jak powinien się zachować. Poczuł się onieśmielony, widząc dwójkę pewnych siebie kotów, najwidoczniej w swoich żywiołach.
Kocur i kotka przez kilka chwil prowadzili wojnę spojrzeń, nim niebieski postanowił zabrać głos.
– Ciekawe... No dobrze, kuleczko, uznajmy, że jestem skłonny ci uwierzyć. Ośle ucho, o to kopnął cię zaszczyt przebywania z dwójką prześwietnych kotów na patrolu! Szczęśliwy dzień, co? – Delikatnie tyknął czarnego łapą, uśmiechając się szeroko. Co za baran. Z czego on się tak cieszy? I jak ją nazwał? Kuleczka? Czyż nie na zbyt wiele sobie pozwala?
– Ta... Chyba tak. – Gdyby czerwień mogła przebić się przez futro Oślego Ucha, ten przypominałby teraz dorodnego pomidora. Na jego szczęście, nic takiego się nie wydarzyło, a ta zapatrzona we własne ogony dwójka nawet nie spostrzegła jego zakłopotania. Biedaczysko został sam ze swoją nieśmiałością.
– Świetnie! No, to idziemy, zaszczytna trójco! – zawołał radośnie Narcyz, ruszając przed siebie. Miód wymownie przewróciła oczami.
– Palant, co? – rzuciła cicho w kierunku Osła, kiedy ten się oddalił. Czarny spojrzał na swoje łapy.
– No... nie wiem... – Kiedy jednak podniósł głowę spostrzegł, że koteczka już dawno ruszyła w ślad za owym "Palantem", unosząc dumnie ogon. Szczęśliwy, że nie musi mówić nic więcej, ruszył za nimi. Zapowiadał się długi patrol...
~*~
– Więc, Kuleczko. – Nie minęło wiele czasu, nim Narcyz zagadał do niej, co sprawiło, że kotka lekko się poirytowała. Czego on znowu chciał? I dlaczego tak głupio ją nazywał.
– Żadna Kuleczka – burknęła nań, ukazując przy tym zęby. Narcyz roześmiał się, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
– Hoho, kochana, schowaj pazurki. Złość piękności szkodzi, nie słyszałaś? – zapytał, a w jego głosie pobrzmiewało szczere zatroskanie. Cholera, o co mu chodziło?
– Nic takiego mi nie grozi. Martw się lepiej o swoją mordkę – odparowała, nawet nie racząc go przy tym spojrzeniem. Ten uśmiechnął się szeroko.
– Ależ ja także jestem bezpieczny. Tak piękny kocur jak ja nie musi martwić się o wszelką skazę – zaznaczył, uśmiechając się przy tym. Kremowa dostrzegła to, gdy rzuciła mu ukradkowe spojrzenie. Czego on się tak ciągle szczerzy? Jak żyje nie widziała, aby ktoś aż tak suszył zęby. – Wracając. Jesteś tu pewnie już jakiś czas, chociaż ja tam nie wiem, nie interesowałem się. Powiedz mi więc... Jak to jest, że skoro jesteś, jak uważasz, tak wspaniałą kotką, nie zamieniłaś jeszcze zdania z kimś tak cudownym, jak ja?
Oboje są ciężkim przypadkiem... Pomyślał smętnie osioł. Po chwili zawstydził się do tej myśli. W końcu, to nie ładnie myśleć tak o drugim kocie.
– Widocznie nie miałam okazji. Dużo straciłam, co? – burknęła ironicznie kocica.
– Och, ogromnie! Wręcz w twoim obowiązku leży to nadrobić. Dam ci lekcję z Narcyzologii, co ty na to? – Czy on w ogóle nie łapał, że próbowała go spławić? I co to, u licha, była Narcyzologia? Na Osty i Ciernie, jeszcze chwila...
– Hmm... Narcyzologia? Sam to wymyśliłeś, czy potrzebowałeś pomocy?
– Oczywiście, że wpadłem na to ja jeden. Niezły jestem, co? – Puścił do niej oczko. Ech, w gruncie rzeczy był całkiem zabawny. Palant, ale śmieszny. Miód uznała, że skoro nie robi sobie nic z jej docinek, a te wręcz go nakręcają, to może godny z niego przeciwnik. Szczególnie, że ma się za niewiadomo kogo, a to przecież ona była niewiadomo kim. Pokaże mu, jaka jest świetna i zmiecie go i tę jego Narcyzologię z powierzchni. Tak, to świetny plan.
– Może i posłucham o twojej Narcyzologii, ale jest jeden warunek. Ty weźmiesz lekcje z Rutologii – oznajmiła, uśmiechając się dumnie ze swojego planu.
– Rutologii? – zdziwił się. Najwidoczniej myślał, że tylko on tak może. Niedoczekanie!
– To moje poprzednie imię. Ruta. Ja poświęce czas tobie, jeśli ty poświęcisz go mnie – wyjaśniła, starając się nie wywrócić przy tym oczami. Kocur zatrzymał się na moment i zmierzył ją spojrzeniem. On też w swoim łebku uznał ją za godną przeciwniczkę. Więc, nie zostało nic innego...
– Stoi – zatwierdził ich układ, uśmiechając się przy tym szeroko. – Czuję, ze to będzie niezła zabawa...
– Żadna Kuleczka – burknęła nań, ukazując przy tym zęby. Narcyz roześmiał się, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
– Hoho, kochana, schowaj pazurki. Złość piękności szkodzi, nie słyszałaś? – zapytał, a w jego głosie pobrzmiewało szczere zatroskanie. Cholera, o co mu chodziło?
– Nic takiego mi nie grozi. Martw się lepiej o swoją mordkę – odparowała, nawet nie racząc go przy tym spojrzeniem. Ten uśmiechnął się szeroko.
– Ależ ja także jestem bezpieczny. Tak piękny kocur jak ja nie musi martwić się o wszelką skazę – zaznaczył, uśmiechając się przy tym. Kremowa dostrzegła to, gdy rzuciła mu ukradkowe spojrzenie. Czego on się tak ciągle szczerzy? Jak żyje nie widziała, aby ktoś aż tak suszył zęby. – Wracając. Jesteś tu pewnie już jakiś czas, chociaż ja tam nie wiem, nie interesowałem się. Powiedz mi więc... Jak to jest, że skoro jesteś, jak uważasz, tak wspaniałą kotką, nie zamieniłaś jeszcze zdania z kimś tak cudownym, jak ja?
Oboje są ciężkim przypadkiem... Pomyślał smętnie osioł. Po chwili zawstydził się do tej myśli. W końcu, to nie ładnie myśleć tak o drugim kocie.
– Widocznie nie miałam okazji. Dużo straciłam, co? – burknęła ironicznie kocica.
– Och, ogromnie! Wręcz w twoim obowiązku leży to nadrobić. Dam ci lekcję z Narcyzologii, co ty na to? – Czy on w ogóle nie łapał, że próbowała go spławić? I co to, u licha, była Narcyzologia? Na Osty i Ciernie, jeszcze chwila...
– Hmm... Narcyzologia? Sam to wymyśliłeś, czy potrzebowałeś pomocy?
– Oczywiście, że wpadłem na to ja jeden. Niezły jestem, co? – Puścił do niej oczko. Ech, w gruncie rzeczy był całkiem zabawny. Palant, ale śmieszny. Miód uznała, że skoro nie robi sobie nic z jej docinek, a te wręcz go nakręcają, to może godny z niego przeciwnik. Szczególnie, że ma się za niewiadomo kogo, a to przecież ona była niewiadomo kim. Pokaże mu, jaka jest świetna i zmiecie go i tę jego Narcyzologię z powierzchni. Tak, to świetny plan.
– Może i posłucham o twojej Narcyzologii, ale jest jeden warunek. Ty weźmiesz lekcje z Rutologii – oznajmiła, uśmiechając się dumnie ze swojego planu.
– Rutologii? – zdziwił się. Najwidoczniej myślał, że tylko on tak może. Niedoczekanie!
– To moje poprzednie imię. Ruta. Ja poświęce czas tobie, jeśli ty poświęcisz go mnie – wyjaśniła, starając się nie wywrócić przy tym oczami. Kocur zatrzymał się na moment i zmierzył ją spojrzeniem. On też w swoim łebku uznał ją za godną przeciwniczkę. Więc, nie zostało nic innego...
– Stoi – zatwierdził ich układ, uśmiechając się przy tym szeroko. – Czuję, ze to będzie niezła zabawa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz