Zdążyła już przyzwyczaić się do porannego wstawania i treningów z Mokrym. Właściwie, stawiała coraz mniejszy opór i coraz bardziej przykładała się do nauki. Zdobywanie nowych umiejętności nawet całkiem jej odpowiadało, bo kiedy coś jej wychodziło, mogła się poczuć lepiej od innych. Dzisiaj jednak wątpiła, aby ktokolwiek wyciągnął ją z leża. Czuła się, jakby po jej żołądku harcowało stado rozbieganych myszy. Nieustannie chciało jej się wymiotować, a ruszenie się z miejsca wydawało się graniczyć z cudem. A w dodatku ten przygłup po nią przyszedł. Nie zamierzała wyjść na trening, och nie. Nie zamierzała się w ogóle ruszyć, a co dopiero iść na trening.
– Z-zostaw mnie – wybełkotała, nie podnosząc na niego wzroku. – Nie chcę nikogo widzieć.
Mokra Gwiazda pochylił się nad nią i lekko szturchnął ją nosem. Nie spodobało jej się to, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Uraczyła go spojrzeniem jednego oka, które jedynie potwierdzało jej słowa. Chciała, aby sobie poszedł. Kocur westchnął ciężko, jednak zrobił to, o co prosiła. Zniknął, a kiedy faktycznie ją opuścił, poczuła jak łzy zbierają jej się w oczach. Jak on mógł sobie pójść? Nie widział, że cierpi? Co za lisie łajno! Niczego się nie domyślił? Świetnie, teraz zgnije w tym leżu i to będzie tylko jego wina! Kiedy tak leżała i na przemian użalała się nad sobą i złorzeczyła na lidera własnego klanu, ktoś wszedł do leża uczniów. Po chwili jej sylwetkę pokryły dwa cienie.
– Nie chciała ze mną rozmawiać, ale jestem pewien, że coś jest nie tak. Prawie w ogóle się nie rusza... – Głos Mokrego rozległ się nad jej głową, a kotka skrzywiła się. Po co on tutaj znowu przylazł?
– Może zjadła coś nieświeżego? – Rozpoznała Jeżową Ścieżkę. – Miodowa Łapo? Hej, Miodowa Łapo. Spójrz na mnie. Jak się czujesz?
Miód powoli obróciła łeb i spojrzała na czekoladowego pręgusa. Jego także nie chciała oglądać, chociaż gdzieś w środku wiedziała, że tylko on jej teraz pomoże.
– Źle – mruknęła pod nosem, z pewnym wyrzutem, tak, jakby jej samopoczucie było ich winą. – Boli mnie brzuch.
Kocur pokiwał powoli głową.
– Wstaniesz? Zabierzemy cię do leża medyków – zaproponował spokojnie. Koteczka skrzywiła się ponownie, niezadowolona z wizji ruchu.
– Nigdzie nie idę – zaprotestowała, kuląc się. Tak naprawdę nie było z nią aż tak źle, jednak jak to ona, miała skłonność do przesady. Ból brzucha tylko potęgował jej humorki i grymaszenie, co wcale nie pomagało w obecnej sytuacji. Może miała już te swoje czternaście księżyców, jednak wciąż bywała okropnie dziecinna.
Jeżowa Ścieżka spojrzał na sufit, najpewniej szukając jakiegoś rozwiązania dla tej sytuacji. Domyślał się, że ta konkretna pacjentka nie ułatwi mu sprawy, jednak każdemu trzeba było pomóc. Taki już miał obowiązek, jako medyk.
– Dobrze, w takim razie zostaniesz tutaj. Za chwilę przyniosę ci jakieś zioła, abyś lepiej się poczuła. Ostrzegam jednak, że mogą one spowodować wymioty, a ty chyba nie chcesz zabrudzić swojego leża?
Zadziałało. Kocica westchnęła głęboko, po czym dźwignęła się na łapy i sunąc ogonem po ziemi, ruszyła do legowiska medyków.
– Świnie... – wybełkotała, bardziej do siebie, niż do tej dwójki nieszczęśników, próbujących jej pomóc.
~*~
Leżenie u medyków zaczynało ją nudzić, a kiedy się nudziła, robiła się jeszcze bardziej kapryśna. Jej humor zepsuła także seria wymiotów, jaką z siebie wyrzuciła przed obiadem. Na szczęście była to głównie wydzielina, gdyż kotka nic nie jadła. Koniec końców, niczym małe kocię wypytywała Zajęczą Stopę o różne zagadnienia, związane z tym, co robiła, co jakiś czas mówiąc sama do siebie, jakie to jest głupie. Przed kolacją jednak poczuła się trochę lepiej i nawet coś skubnęła. Wieczorem w jej leżu pojawił się zaś Mokry.
– Jak się czujesz? – zapytał ciepło, patrząc na uczennicę.
– Było fajnie, dopóki się nie pojawiłeś – odparła kąśliwie, spoglądając na niego krótko. Ten, przyzwyczajony do jej uwag, nic sobie z tego nie zrobił.
– Dam ci jutro wolne, odpoczniesz jeszcze. Zajęcza Stopa mówi, że to kwestia kilku dni i dojdziesz do siebie, więc wtedy wrócimy do treningów. Na razie najważniejsze, abyś lepiej się poczuła.
– No chyba? – rzuciła. W końcu to, co mówił, było dość oczywiste. To jasne, że jej zdrowie było ważniejsze od jakiegoś tam treningu i ona doskonale o tym wiedziała. Mimo wszystko jakiś wkurzający głosik w jej głowie kazał jej być wdzięczny kocurowi. Przecież to on sprowadził do niej Jeżową Ścieżkę. Nie, żeby to nie był jego obowiązek w takiej sytuacji, ale jednak. Nie zostawił jej tak, jak myślała. Ponownie był dla niej miły. – Ej, Mokry. Dziwny jesteś, wiesz?
– Co? – Uniósł brew, zastanawiając się, co ona znowu wymyśliła.
– Jestem dla ciebie okropna od początku, a ty mimo wszystko się mną przejmujesz. Nie rozumiem cię – wytłumaczyła, wzruszając przy tym ramionami. Nie, jakby mówiła coś ważnego. Po prostu, jakby oznajmiała, że na zewnątrz panuje ładna pogoda.
< Mokra Gwiazdo? Masz lekki progress z tą tsundere uwu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz