*Dawno, dawno temu*
Ciąża Wirującej Lotki działała na nerwy Tuptającej Gęsi. Czemu jej siostra musiała wszystko brać od niej? Rozumiała, że czarna kocica wzorowała się nią, jednak nie chciała, aby ta od razu postanowiła zajść w ciąże, aby później urodzić trzy kulki futra i jedną pokrakę. Gdyby nie próbowała mianować swojej pomyłki na księżniczkę, to może by jej odpuściła, jednak nie. Nalegała na przyłączenie jej do rodziny królewskiej, mimo wszelkich zasad. Nawet próbowała własnoręcznie odwzorować na swej córce wzór noszony przez księżniczki. Gęś dziwiła się, że wtedy Srocza Gwiazda nie postanowiła ją wydziedziczyć, bo zdecydowanie postradała zmysły. Do rodziny królewskiej miały dołączać silne koty, które miały nosić na swych barkach ważne role, a nie jakieś czekoladowe pokraki, które przy krzyku uciekały z płaczem. Jednak wojowniczka nie rozumiała, jakby była ziemią, do której ktoś przemawiał, co było irytujące.
Pojawiła się w żłobku, aby odwiedzić kociaki siostry, do czego przekonała ją Spieniony Nurt. Kotka, w przeciwieństwie do niej, była zachwycona nowymi kociakami w Klanie Nocy. Niby były to kocięta Sumowej Płetwy, który był jej przyjacielem, jednak czasem w to wątpiła. Coś jej w nich nie pasowało. Tylko, gdy przekroczyła próg żłobka, to wzrok dwójki kociaków padł na nią. Pierwszą, która znalazła się pod jej łapami, była czarno-biała kotka, a zaraz obok niej pojawiła się czekoladowa. Niby jedna z kocic zapytała ją o coś, po czym wtuliła się w nią, jednak zastępczyni zbytnio nie słuchała, swój wzrok wbijając w czekoladowe kocię. Czemu Wir nazwała ją Płotką? Powinna iść bardziej z bagienną tematyką, a nie nazywać swój błąd po rybie.
- Odejdź Płotko. - Zwróciła się ostro do młodszej kocicy, na co ta tylko spuściła uszy i odeszła od dwójki kotek, zmierzając ku swojej matce, co zdziwiło kocię. - Algo, nie powinnaś zadawać z takimi kotami. Sprowadzą Cię tylko na dno, a ja wiem coś o tym najlepiej. Czemu nie pobawisz się z innymi siostrami?
Zdziwiony wzrok młodszej padł na nią, po którym od razu do jej uszu dotarł głos karmicielki, która zawołała kociaka. Widziała, że od kiedy postawiła łapę w żłobku, to wzrok Wiru wiercił ją, jednak nie sądziła, że po czterech zdaniach, zostanie wygoniona. Między kocicami nawiązała krótka rozmowa, która zakończyła się wyjściem zastępczyni z kociarni. Chociaż teraz miała wymówkę, aby nie odwiedzać siostrzenic.
*****
Od dłuższego czasu po głowie chodziła jej myśl ślubu. Uroczystość stworzyłaby ich związek oficjalnym i sprawiła, że Kolcolistne Kwiecie stałby się członkiem rodziny królewskiej, o czym marzyła od wielu księżyców. Tylko jak ten pomysł przekazać wojownikowi? Potrząsnęła głową, odganiając tę myśl. Pomyśli o tym później. Teraz musiała zastanowić się nad patrolami, które miała wysłać na granice. Ostatnio często na myśl nachodziła jej Algowa Struga, co skutkowało tym, że zastępczyni wysyłała ją na większość patroli. Czy to był pstryczek w nos za jej atak? Prawdopodobnie tak, jednak ta przykrywała to chęcią nauczenia siostrzenicy czegoś nowego. Pozna granice w dokładniejszy sposób, a może nawet wykorzysta ten czas na dokładne przemyślenie jej czynów, aby ponownie nie popełnić tego samego błędu. Robiła to oczywiście z myślą o wojowniczce. Tym razem pojawiła się ponownie, wyznaczona na patrol nocny na granicy z terenami niczyimi oraz na patrol poranny na granicy z Klanem Burzy, oraz Klanem Klifu. Widziała jej zły wzrok, kiedy zeskoczyła z sumaka, tym samym kończąc swoją przemowę. Nie zajęło długo, aby wojowniczka zjawiła się przed nią.
- O, Algowa Strugo! Mam nadzieję, że podoba Ci się aktualny plan patroli. Robiłam go z myślą o tobie. - Powiedziała Tuptająca Gęś, a na jej pysku zagościł uśmiech. Mały pstryczek w nos, który spowoduje wyczerpanie kotki, to coś, czego potrzebowała. Nie robiła przecież nic złego. Obowiązkiem wojowników było chodzenie na patrole. Nawet nie podniosła nawet łapy na młodszą kotkę, jeśli nie liczyłoby się tego małego uderzenia po jej ataku, a mogłaby. Walka to nie było coś, do czego Gąska często podchodziła, wolała atakować słowami, bądź wykorzystywać swoją pozycję do robienia takich małych rzeczy.
<Algo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz