Parę metrów dalej zwolnił nieco tempo, aż wreszcie przystanął, czekając na brata. Rozejrzał się po okolicy. Rzeczywiście było tutaj pięknie.
— I kto teraz kogo gonił? — zaśmiał się rudy, gdy czekoladowy dobiegł na miejsce.
— Dałem ci fory. Następnym razem szykuj się na porażkę! — odparł, łapiąc dech po biegu.
Dzwonkowa Łapa posłał mu szeroki uśmiech. Nie wątpił w swojego brata, było wręcz przeciwnie. Słońce delikatnie wyjrzało zza chmur, rozświetlając polane swoim blaskiem. Przysiadł na chwilę na skąpanej rosą trawie, delektując się porannymi promieniami słońca.
Na jego pyszczku zagościł szczery uśmiech. Zauważył, że ostatnio lubił na chwilę zwolnić nieco swoje energiczne zapędy i posiedzieć chwilę w błogim spokoju. Co było na plus, zważając, że za niedługi czas zostanie prawdziwym wojownikiem. A kto widział, aby wojownik chodził rozkojarzony myślami o wiecznym biegu?
Westchnął cicho, spoglądając na Skowronka. Zazdrościł mu tego, że potrafił tak po prostu siedzieć i cieszyć się otaczającą go naturą. Był od niego o wiele spokojniejszy, a przez to wydawał mu się również dojrzalszy niż on sam.
— Jak to robisz, że potrafisz wytrzymać tyle czasu w jednym miejscu? — Wraz z zadaniem tego pytania, Dzwonek podniósł się z ziemi, przebierając lekko łapami.
Skowronek uniósł brwi, jakby pytanie go zaskoczyło, ale milczał przez chwilę. Spojrzał w dal, na horyzont, a następnie zwrócił się z powrotem do towarzysza.
— Wiesz, jakoś tak samo mi to wychodzi... — mruknął. — Może czasami musisz po prostu zatrzymać się i dostrzec piękno w otaczającym cię świecie — dokończył, wpatrując się w rudego.
Dzwonkowa Łapa nerwowo przystąpił z łapy na łapę. Zatrzymać się? To było sprzeczne z jego naturą. On zawsze był w ruchu, gotowy do działania. Jednak jego brat miał rację i może rzeczywiście powinien częściej podziwiać naturę.
Zapadła chwila ciszy, którą wypełnił śpiew ptaków. Bracia rozkoszowali się tą błogą chwilą. Została ona jednak przerwana przez kocura, który dłużej nie potrafił wytrzymać i rzucił się biegiem w dalszą drogę. Kątem oka spostrzegł jak czekoladowy rusza za nim. To był właśnie jego świat.
***
Po mianowaniu
Od niedawna dumnie nosił imię Dzwonkowy Świst. Jego siostra została z nim wspólnie mianowana, co go uszczęśliwiło. Pomimo tych wszystkich pozytywnych emocji, w głębi serca było mu żal Skowronkowej Łapy. Musiało być to dla niego przygnębiające, widzieć jak jego rodzeństwo zostaje mianowane, kiedy on wciąż nosił uczniowskie imię. Wiedział, że jego trening wymaga czasu i skupienia, ale nadal było mu żal, że nie śpią w tym samym miejscu, a ich ścieżki aż tak bardzo się rozeszły.
Postanowił zajrzeć do niego i zobaczyć, czy wszystko w porządku. Zamierzał wypytać o jego samopoczucie i wesprzeć go miłymi słowami.
Skierował swe kroki ku legowisku medyka, gdzie przy wejściu zauważył czekoladowego kocura.
— Jak się masz? — zapytał, po czym od razu dodał, nie czekając na jego odpowiedź: — Jestem pewny, że niedługo i ty zostaniesz mianowany. Naprawdę, będziesz świetnym, a nawet najlepszym medykiem w historii tego klanu!
<Skowronku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz