Nastroszony stanowczo przeginał. Zachowywał się jakby była jakimś podkotem, który jedynie ma innym usługiwać, co nie było prawdą. Była równa wszelkim innym wojownikom i jego mentorką, to tylko plotki nagle umniejszyły jej rolę w społeczeństwie. Kto w ogóle uwierzył w to, że zdradziła klan? To wskazywało na to, jak stoczyli się wszyscy wokół.
- Nie będę się słuchać jakiegoś bachora! Zamknij japę już, bo będziesz sprzątać przez okrągły księżyc legowisko starszyzny.
- Nie zmusisz mnie do tego! - skrzywił się obrzydzony. - Zresztą czy ktoś tam śpi? Staruchy nie powymierały?
- Chyba ktoś tam jeszcze jest, nie wiem. I zmuszę. Jeżeli będzie tam czysto, to jeszcze zostaje żłobek. Możesz tak samo posprzątać moje legowisko...- zamruczała, wpatrując się w niego twardym wzrokiem. Musiała go w jakiś sposób skłonić do posłuszeństwa, prawda? A skoro nie chciał jej słuchać…
- Porąbało cię?! Nie będę ci sprzątał legowiska ani podcierał tyłka! Fuj! - tupnął łapą. - Dość tego. Wracajmy do nauki. Pokaż jak się poluje. Już!
Westchnęła roześmiana. Strasznie był napalony na tą naukę… Co go tak goniło? To dopiero pierwszy trening, a on chciał coś złapać.
- Dobrze już, dobrze... Rusz tym nosem w końcu. Co czujesz?- zapytała, widząc jak wciąga nosem powietrze.
- Czuje twój smród, wodę i roślinność
Zrezygnowana zerknęła na niego. Nie potrafił się chyba powstrzymać przed obrażaniem jej. Aż takie śmieszne to było?
- Naprawdę? Żadnej zwierzyny nie czujesz? Jeszcze trochę powęsz. Coś się na pewno znajdzie.
- Mysz! Czuje mysz! - podekscytował się, jak tylko odszedł trochę dalej, by złapać jakieś zapachy.
- To idź za jej tropem. Proste- mruknęła, ziewając po chwili.- Dasz sobie radę.
- A co potem? Mam ją złapać? A jak mnie zauważy? - wypytywał. Naprawdę nie potrafił się domyśleć? Nie miała zamiaru za nim chodzić! W końcu, nie była jego niańką. Wystarczyło chyba, że powie, prawda?
- Musisz się ustawić tak, by cię nie widziała ani nie słyszała. Tak samo musisz się ustawić w taką stronę, by wiatr nie przywiał twojego zapachu. Jakoś tak. I po prostu skaczesz na nią i łamiesz jej kark, jeżeli uznasz, że nie zauważyła cię i jesteś na tyle blisko. Zobaczymy, czy twoja pozycja łowiecka jest taka wspaniała.
Kocur ruszył w swoją stronę, a ona jedynie siedziała sobie i odpoczywała. Ciekawiło ją czy coś złapie czy nie. W końcu, wydawał się być totalnym beztalenciem, co nic nie potrafił zrobić. Jego nagłe najście równie ją zaskoczyło co rozbawiło. Wpadł jej w łapy, jakby przed czymś uciekał.
- Obsmarkała mnie! Fuuuj!
Ledwo powstrzymując śmiech, odsunęła się od kociaka. Coraz bardziej bawiło ją bycie mentorem. Jednak to była świetna zabawa. Jeżeli na każdym treningu by przybiegał jak przerażony dzieciak… To byłaby wniebowzięta.
- Na... Klan... Gwiazd...- wydyszała między spazmami śmiechu.
- Nie będę się słuchać jakiegoś bachora! Zamknij japę już, bo będziesz sprzątać przez okrągły księżyc legowisko starszyzny.
- Nie zmusisz mnie do tego! - skrzywił się obrzydzony. - Zresztą czy ktoś tam śpi? Staruchy nie powymierały?
- Chyba ktoś tam jeszcze jest, nie wiem. I zmuszę. Jeżeli będzie tam czysto, to jeszcze zostaje żłobek. Możesz tak samo posprzątać moje legowisko...- zamruczała, wpatrując się w niego twardym wzrokiem. Musiała go w jakiś sposób skłonić do posłuszeństwa, prawda? A skoro nie chciał jej słuchać…
- Porąbało cię?! Nie będę ci sprzątał legowiska ani podcierał tyłka! Fuj! - tupnął łapą. - Dość tego. Wracajmy do nauki. Pokaż jak się poluje. Już!
Westchnęła roześmiana. Strasznie był napalony na tą naukę… Co go tak goniło? To dopiero pierwszy trening, a on chciał coś złapać.
- Dobrze już, dobrze... Rusz tym nosem w końcu. Co czujesz?- zapytała, widząc jak wciąga nosem powietrze.
- Czuje twój smród, wodę i roślinność
Zrezygnowana zerknęła na niego. Nie potrafił się chyba powstrzymać przed obrażaniem jej. Aż takie śmieszne to było?
- Naprawdę? Żadnej zwierzyny nie czujesz? Jeszcze trochę powęsz. Coś się na pewno znajdzie.
- Mysz! Czuje mysz! - podekscytował się, jak tylko odszedł trochę dalej, by złapać jakieś zapachy.
- To idź za jej tropem. Proste- mruknęła, ziewając po chwili.- Dasz sobie radę.
- A co potem? Mam ją złapać? A jak mnie zauważy? - wypytywał. Naprawdę nie potrafił się domyśleć? Nie miała zamiaru za nim chodzić! W końcu, nie była jego niańką. Wystarczyło chyba, że powie, prawda?
- Musisz się ustawić tak, by cię nie widziała ani nie słyszała. Tak samo musisz się ustawić w taką stronę, by wiatr nie przywiał twojego zapachu. Jakoś tak. I po prostu skaczesz na nią i łamiesz jej kark, jeżeli uznasz, że nie zauważyła cię i jesteś na tyle blisko. Zobaczymy, czy twoja pozycja łowiecka jest taka wspaniała.
Kocur ruszył w swoją stronę, a ona jedynie siedziała sobie i odpoczywała. Ciekawiło ją czy coś złapie czy nie. W końcu, wydawał się być totalnym beztalenciem, co nic nie potrafił zrobić. Jego nagłe najście równie ją zaskoczyło co rozbawiło. Wpadł jej w łapy, jakby przed czymś uciekał.
- Obsmarkała mnie! Fuuuj!
Ledwo powstrzymując śmiech, odsunęła się od kociaka. Coraz bardziej bawiło ją bycie mentorem. Jednak to była świetna zabawa. Jeżeli na każdym treningu by przybiegał jak przerażony dzieciak… To byłaby wniebowzięta.
- Na... Klan... Gwiazd...- wydyszała między spazmami śmiechu.
<Nastroszony?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz