Położyła po sobie uszy. Nie lubiła rozmów z Nastroszonym, w końcu… Była od niego o wiele gorsza. Trudno byłoby takie coś nazwać kotem, była jednym kłębkiem nerwów, który ledwo co sobie radził w otaczającym ją świecie pełnego niebezpieczeństw. Jednym z nich był Nastroszony. Wydawało się, jakby każdą swoją pomyłką go złościła, zmuszał ją do wstydliwych rzeczy… Nie lubiła tego.
- A-ale cz-czemu jest t-taka niemiła? P-przecież się staram... T-ty pewnie n-nawet nie m-musisz się p-przykładać, t-tylko od razu ci w-wszystko dobrze wychodzi...
- Prawda. Wychodzi mi cudownie. Nawet doprowadziłem swoją mentorkę do łez szczęścia, bo nie wierzyła własnym oczom, jaki ja jestem wspaniały - pochwalił się pełen dumy. Czyli… Rzeczywiście był taki świetny jak mówił, prawda?
- Oh...- wydała z siebie ciche westchnięcie pełne zdumienia. On był o wiele lepszy od niej. We wszystkim.- J-jesteś... N-naprawdę n-niesamowity- schlebiała mu, nie chcąc doprowadzić go do wściekłości jak ostatnio.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej promiennie. - Cieszę się, że to zauważyłaś. Niektórzy jednak są ślepi i wyżej srają niż ogon mają. - prychnął.
Kiwnęła głową, odsuwając się znowu odrobinę od niego. Wolała nie ryzykować. Gdyby był za blisko… Coś jeszcze mogłoby mu strzelić do łba i zacząłby ją bić!
- T-tak... M-ma-masz rację...
- Czemu się oddalasz? - przysunął się bliżej, dalej leżąc i gapiąc się na nią. Nie lubiła tego wzroku. - Jesteśmy przyjaciółmi. Boisz się mnie?
Przerażona spojrzała na niego. Ona… Nie mogła go okłamać, bo dowiedziałby się prawdy.
- T-trochę...- wyszeptała zgodnie z prawdą, zwijając się w małą kulkę.
- Nie jestem teraz na ciebie zły, więc nie musisz się mnie bać. Pamiętasz co mówiłem o rozróżnianiu złych intencji od dobrych? To sobie przypomnij. No słucham. Zobaczymy ile pamiętasz z tego co mówię
Pociągnęła nosem. Nie pamiętała tego! Przecież... To było głupie, nie wiedziała każdego słowa co jej powiedział! Nie było dla niej takie ważne by zapamiętywać każdą wypowiedzianą przez niego literę!
- J-ja... N-nie wiem!
- Jak to nie wiesz?! - podniósł głos. - Nie dziwie się, że nic nie umiesz, skoro masz pamięć ryby!
Skuliła się, zaczynając cicho płakać. Nie chciała go wkurzać! Tak się starała, a znowu zepsuła. Jak zawsze…
- P-prze-przepraszam! N-nie chciałam! T-to nie b-było celowe!
- Może i nie, ale weź się w końcu ogarnij i przyłóż do tego co ci mówię, jasne? To irytuje, a jak pęknę to dam ci popalić.
Siorbnęła nosem, wbijając wzrok w mech.
- D-do-dobrze... B-będę cię u-uważniej słuchać...- obiecała, nie chcąc ponieść konsekwencji.
- To pouczę cię teraz nieco, byś pamiętała. Bardzo ważną zasadę, którą masz mówić nawet przez sen.
- J-jaką z-zasadę?- wydukała zaskoczona, wysuwając pazury i wbijając je w mech. O co mu znowu chodziło?! Jakie znowu zasady? Coś strasznego, czy co?
- Taką, co oczywiście zapomniałaś przez co miałem kłopoty. Powtarzaj za mną "Nie zdradzam nikomu nic, co robi i mówi mi Nastroszony".
Zdziwiona wybałuszyła oczy.
- Uh... N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony...- wyjąkała niepewnie.
- Jeszcze raz - powtórzył, na co ona jedynie poczuła ukłucie w sercu. Po co jej to było? Chciał… Ją ośmieszyć czy co?
Pokręciła głową.
- W-wystarczy... N-naprawdę... Z-zrozumiałam...
- Nie. Jeszcze raz. Masz problemy z pamięcią, a powtarzanie ci pomoże. Uwierz. No już - rozkazał.
Zasmucona zaskomlała cicho.
- P-proszę... J-ja nie chcę z-znowu...
- Mam gdzieś te twoje jęki. Możesz nawet się rozryczeć, a mnie to nie obejdzie. Rób co ci każe - wbił w nią stanowczy wzrok.
Rozpłakała się, kładąc łapy na pyszczku.
- N-nie z-zdradzam n-nic... N-nikomu... C-co m-mó... C-co r-robi i m-mówi N-nastroszony...
- Dobrze - przysunął się bliżej. - To jeszcze dwa razy i dam ci spokój, ale musisz powiedzieć bezbłędnie.
Zaszlochała cicho, paniką odsuwając się do tyłu.
- N-nie p-przysuwaj się, p-proszę!
- To mów ładnie to co ci kazałem - jak na złość znowu się do niej zbliżył.
- J-już! T-tylko się odsuń!- pisnęła z paniką, ledwo co oddychając.
Na jego pysku pojawił się grymas, ale spełnił jej prośbę. Uf! W końcu miała przestrzeń…
- No? Czekam.
- N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony- powiedziała jeszcze raz drżącym głosem.
- I ostatni raz - wymruczał zadowolony, wbijając w nią intensywnie wzrok
- N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony!- pisnęła głośno, drżąc na całym ciele.
- No i dobrze. Tak ciężko było? Jutro to powtórzymy - obiecał. Z przerażeniem odsunęła się od kocurka.
- N-nie! J-ja j-już zrozumiałam! N-nie t-trzeba!
- A-ale cz-czemu jest t-taka niemiła? P-przecież się staram... T-ty pewnie n-nawet nie m-musisz się p-przykładać, t-tylko od razu ci w-wszystko dobrze wychodzi...
- Prawda. Wychodzi mi cudownie. Nawet doprowadziłem swoją mentorkę do łez szczęścia, bo nie wierzyła własnym oczom, jaki ja jestem wspaniały - pochwalił się pełen dumy. Czyli… Rzeczywiście był taki świetny jak mówił, prawda?
- Oh...- wydała z siebie ciche westchnięcie pełne zdumienia. On był o wiele lepszy od niej. We wszystkim.- J-jesteś... N-naprawdę n-niesamowity- schlebiała mu, nie chcąc doprowadzić go do wściekłości jak ostatnio.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej promiennie. - Cieszę się, że to zauważyłaś. Niektórzy jednak są ślepi i wyżej srają niż ogon mają. - prychnął.
Kiwnęła głową, odsuwając się znowu odrobinę od niego. Wolała nie ryzykować. Gdyby był za blisko… Coś jeszcze mogłoby mu strzelić do łba i zacząłby ją bić!
- T-tak... M-ma-masz rację...
- Czemu się oddalasz? - przysunął się bliżej, dalej leżąc i gapiąc się na nią. Nie lubiła tego wzroku. - Jesteśmy przyjaciółmi. Boisz się mnie?
Przerażona spojrzała na niego. Ona… Nie mogła go okłamać, bo dowiedziałby się prawdy.
- T-trochę...- wyszeptała zgodnie z prawdą, zwijając się w małą kulkę.
- Nie jestem teraz na ciebie zły, więc nie musisz się mnie bać. Pamiętasz co mówiłem o rozróżnianiu złych intencji od dobrych? To sobie przypomnij. No słucham. Zobaczymy ile pamiętasz z tego co mówię
Pociągnęła nosem. Nie pamiętała tego! Przecież... To było głupie, nie wiedziała każdego słowa co jej powiedział! Nie było dla niej takie ważne by zapamiętywać każdą wypowiedzianą przez niego literę!
- J-ja... N-nie wiem!
- Jak to nie wiesz?! - podniósł głos. - Nie dziwie się, że nic nie umiesz, skoro masz pamięć ryby!
Skuliła się, zaczynając cicho płakać. Nie chciała go wkurzać! Tak się starała, a znowu zepsuła. Jak zawsze…
- P-prze-przepraszam! N-nie chciałam! T-to nie b-było celowe!
- Może i nie, ale weź się w końcu ogarnij i przyłóż do tego co ci mówię, jasne? To irytuje, a jak pęknę to dam ci popalić.
Siorbnęła nosem, wbijając wzrok w mech.
- D-do-dobrze... B-będę cię u-uważniej słuchać...- obiecała, nie chcąc ponieść konsekwencji.
- To pouczę cię teraz nieco, byś pamiętała. Bardzo ważną zasadę, którą masz mówić nawet przez sen.
- J-jaką z-zasadę?- wydukała zaskoczona, wysuwając pazury i wbijając je w mech. O co mu znowu chodziło?! Jakie znowu zasady? Coś strasznego, czy co?
- Taką, co oczywiście zapomniałaś przez co miałem kłopoty. Powtarzaj za mną "Nie zdradzam nikomu nic, co robi i mówi mi Nastroszony".
Zdziwiona wybałuszyła oczy.
- Uh... N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony...- wyjąkała niepewnie.
- Jeszcze raz - powtórzył, na co ona jedynie poczuła ukłucie w sercu. Po co jej to było? Chciał… Ją ośmieszyć czy co?
Pokręciła głową.
- W-wystarczy... N-naprawdę... Z-zrozumiałam...
- Nie. Jeszcze raz. Masz problemy z pamięcią, a powtarzanie ci pomoże. Uwierz. No już - rozkazał.
Zasmucona zaskomlała cicho.
- P-proszę... J-ja nie chcę z-znowu...
- Mam gdzieś te twoje jęki. Możesz nawet się rozryczeć, a mnie to nie obejdzie. Rób co ci każe - wbił w nią stanowczy wzrok.
Rozpłakała się, kładąc łapy na pyszczku.
- N-nie z-zdradzam n-nic... N-nikomu... C-co m-mó... C-co r-robi i m-mówi N-nastroszony...
- Dobrze - przysunął się bliżej. - To jeszcze dwa razy i dam ci spokój, ale musisz powiedzieć bezbłędnie.
Zaszlochała cicho, paniką odsuwając się do tyłu.
- N-nie p-przysuwaj się, p-proszę!
- To mów ładnie to co ci kazałem - jak na złość znowu się do niej zbliżył.
- J-już! T-tylko się odsuń!- pisnęła z paniką, ledwo co oddychając.
Na jego pysku pojawił się grymas, ale spełnił jej prośbę. Uf! W końcu miała przestrzeń…
- No? Czekam.
- N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony- powiedziała jeszcze raz drżącym głosem.
- I ostatni raz - wymruczał zadowolony, wbijając w nią intensywnie wzrok
- N-nie z-zdradzam n-nikomu nic, c-co r-robi i m-mówi mi N-nastroszony!- pisnęła głośno, drżąc na całym ciele.
- No i dobrze. Tak ciężko było? Jutro to powtórzymy - obiecał. Z przerażeniem odsunęła się od kocurka.
- N-nie! J-ja j-już zrozumiałam! N-nie t-trzeba!
<Nastroszony?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz