Przyjemny wiatr targał sierścią kotki, przynosząc upragniony chłód. Pora zielonych liści co prawda nie należała do złej, jednakże żar z nieba często wywoływał ochotę na przenośnią śmierć. Teraz wszystko szło ku porządkowi. Klan Wilka po wielu miesiącach dotarł na nowe tereny i zajął się budowaniem obozu, a ona w tym czasie mogła koło niego pobiegać, z wyłączeniem kilku miejsc, rzecz jasna. Pobratymców czekało sporo pracy nad usunięciem usterek. Już nieraz Szakal nadepnęła na oset bądź inny bolesny chwast, przez co lądowała u medyka.
Z każdym księżycem stawała się coraz większa i czuła, że jest gotowa, by uporządkować tereny z niedoskonałości. Czy została dopuszczona? Oczywiście, że nie, bo co by taki chuderlawy smród mógł zrobić? Wkurzało ją niesprawiedliwe traktowanie. Małe nie musiało się równać z głupim, lecz najwyraźniej tak sądziła spora większość. Stokrotkowa Polana za każdym razem wciągała malucha do prowizorycznego żłobka, gdy ta rwała się do pracy. Wywoływało to tylko niepotrzebne sprzeczki między rodziną i wymalowaną kurwicę na pysku Szakala.
Odgoniła prędko z głowy denerwujące wspomnienia. Przecież to nie była chwila na dołowanie się. Dziarsko przebiegła przez znajome pole i znalazła się zaraz obok legowiska uczniów. Jeszcze tylko trochę, a sama tu zamieszka z całą gromadą wielkich kłębków. Skrzywiła się na samą myśl - ciężko będzie o wygodne miejsce przy takich tłumach. Zdążyła już zauważyć, że wraz z dojściem trzech samotników zaczęło brakować mentorów, którzy mogliby uczyć. Jak lider to sobie wyobrażał? Chyba nie przydzieli jej tych pseudokotek z karnymi imionami? Słyszała o ich przeszłości, gdzie pod łapami Bezzębnego Robala panowała nierówność płci. Co prawda Szakal identyfikowała się i była kotką, ale nie mogła wyobrazić sobie siedzenia na nagrzanym kamieniu i wylegiwania się do zasranej śmierci, gdy reszta robi obowiązki za ciebie. Na szczęście nastały czasy dobrobytu - Mroczna Gwiazda opiekował się wilczakami i nic nie wskazywało na to, że zmiana nastąpi w najbliższej przyszłości.
Szakal wsunęła lekko główkę do środka. W powietrzu czuć było stęchlizną, a suchy mech leżał niedbale po wszystkich kątach zakamarka. Wiedziała, że nie jest to legalne, lecz łapki prowadziły ją coraz dalej ku centrum tego bałaganu. Ciekawość brała górę i nic się nie liczyło. Musiała dokładnie poznać swoje przyszłe leże.
– Ej, a ty co tutaj robisz?
Aż podskoczyła z przerażenia. Nawet nie zauważyła, że czyjeś cielsko jeszcze leży pomiędzy zielonymi gniazdami. Prychnęła zła na siebie. Ślepa cholera ze mnie!
– Eee… ja tylko… przyszłam po koleżankę... Tak! Po koleżankę!
– A jeże latają – fuknęła – nigdy cię nie widziałam w tym miejscu. Z pewnością masz inny cel wizyty.
– No dobra, chciałam po prostu się rozejrzeć. Wszystko jest tu takie nowe, to chyba normalna czynność, co nie? – przyznała się. Ze wstydu aż uszy paliły niemiłosiernie, jak gdyby popełniła największy grzech.
– Ty się mnie pytasz? Raczej sama powinnaś sobie odpowiedzieć. Pomijając głupoty - jesteś Szakalem lub Cieniem, nie mylę się?
– Tak, nazywam się Szakal – odpowiedziała cicho – A ty zapewne musisz być Pustynną Łapą.
– Czy ty właśnie porównałaś mnie do tej wroniej strawy? Po moim futrze widać, że jestem Różaną Łapą! – warknęła, otrzepując się z fragmentów roślin – Tylko ja tak dbam o siebie w tym zasranym środowisku. Złaź mi z oczu, jeśli masz zamiar dalej obrażać.
– Przepraszam, przepraszam! – pisnęła – Nie wiedziałam, że tak drobne pomyłki cię ranią. Gdybym się domyśliła, to z pewnością ułożyłabym bardziej stosowne wyrażenie, przysięgam na Klan Gwiazdy.
– Same słowa są niczym dla mnie, złotko – mruknęła z przekąsem. Jej oczy wręcz płonęły niewyobrażalną chęcią zdzielenia Szakala po mordzie – Wybaczę pod warunkiem, że dasz mi satysfakcję.
– S-satysfakcję?
– Ależ tak, tak jak słyszałaś – zaśmiała i okręciła się wokół małej. Czuła, że uczennica próbowała udawać niebezpiecznego węża, który zaraz się rzuci, by udusić nieszczęsną ofiarę – To czyny pokazują, kim tak naprawdę jesteś oraz jaką masz wartość. Należysz do kotek, więc z pewnością już znajdujesz się wyżej od tych nadąsanych kocurów, którzy powinni gnić gdzieś na dole. Mimo wszystko nadal możesz się zaliczać do kategorii "gówniak", więc pokaż mi, że się mylę.
– Ale jak mam to zrobić? Proszę, doradź chociaż.
Szakal bezgłośnie przeklęła pod nosem. Z pewnością to Mroczna Puszcza teraz karci ją za wścibskość - z resztą słusznie. Zasłużyła na to.
<Różana Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz