Przyjemny, delikatny wiatr szumiał w koronach drzew, porywając z ich gałęzi kolorowe liście. Srocza Łapa wraz ze swoją mentorką przemierzały lasek rosnący na ich nowych terenach. Ciepłe promienie słońca przyjemnie muskały ich grzbiety. Daliowy Pąk dotknęła ogonem boku swojej uczennicy, dając znak do zatrzymania się.
– To będzie dobre miejsce. – stwierdziła, rozglądając się po okolicy.
– Dobre miejsce na co? – zapytała Srocza Łapa, której Dalia dalej nie wtajemniczyła w swoje plany.
– Na twój dzisiejszy trening! – odpowiedziała jej mentorka, jakby było to coś oczywistego.
– Czemu akurat tutaj? – mruknęła Sroka, nie dostrzegając w tym miejscu niczego wyjątkowego.
– Już czas najwyższy, abyś nauczyła się wspinać na drzewa. Między tymi dwoma jest idealna odległość, abym mogła cię z jednego dokładnie obserwować i panować nad wszystkim. – Dalia wskazała ruchem ogona na zdrowo wyglądające buki – No i nie zaprzeczysz, że to urokliwe miejsce! – dodała, delikatnie się uśmiechając.
Kotka przytaknęła jej głową, bo rzeczywiście, było tutaj całkiem ładnie i przyjemnie.
– Dobra, koniec rozmów. – miauknęła Daliowy Pąk, podchodząc do jednego z drzew. – Teraz patrz uważnie, a potem spróbuj to powtórzyć na swoim. – poleciła uczennicy, po czym przeszła do wspinaczki.
Wbiła pazury w korę drzewa i ruszyła w górę, co jakiś czas dla ułatwienia odbijając się tylnymi łapami. Zatrzymała się dopiero na wysokości gałęzi, na którą płynnym ruchem przeszła i z góry spojrzała wyczekująco na Srokę. Czarno-białej, mimo najszczerszych chęci idealnego odtworzenia ruchów mentorki, kilka razy obsunęła się łapa, jednak nie przeszkodziło jej to w dotarciu na jedną z niższych gałęzi, znajdującej się na podobnej wysokości co gałąź Dalii. Stanęła pewnie na wszystkich czterech łapach i rozejrzała się wokół. Wszystko od razu wyglądało inaczej. Srocza Łapa rozglądała się jeszcze chwilę, z lekkim podekscytowaniem drgając ogonem, dopóki nie spojrzała w dół i z wrażenia aż straciła na moment równowagę. Z naprzeciw rozległ się śmiech szylkretki.
– Hej, tylko jak zrobisz tak publicznie, to nie mów, że ja cię uczyłam! –miauknęła donośnie Dalia, robiąc krok naprzód w stronę zielonookiej.
Na ironię, w tym samym momencie jedna z jej tylnych łap zsunęła się, powodując utratę równowagi wojowniczki, która z zawstydzeniem niezgrabnie wciągnęła się z powrotem na bukową gałąź.
– Nie wiem czy mi uwierzą! – odkrzyknęła z nuta rozbawienia w głosie Sroka, a kąciki jej pyska uniosły się delikatnie ku górze.
Daliowy Pąk wywróciła oczami, nieco marszcząc brwi, jednak na jej pysku też zawitał lekki uśmiech.
– Dobra, dobra, już się pośmiałaś, to złazimy. – wymruczała pomarańczowooka i jak powiedziała tak też zrobiła.
Srocza Łapa miała z zejściem nieco mniej szczęścia i niezgrabnie wylądowała obok mentorki, mało co na nią nie wpadając.
– To tyle? – zapytała zaskoczona terminatorka, spoglądając wojowniczce w oczy.
– Myślę, że tak. Nie zabiłaś się przecież, a nic więcej tutaj nie mam do dodania. I tak uważam, że takich rzeczy najlepiej się uczy na żywca. – odpowiedziała Dalia. – Możemy spróbować wybrać się na polowanie, albo jeszcze rozejrzeć po terenie. To na pewno nam nie zaszkodzi.
Starsza z kocic ruszyła przed siebie, prowadząc Sroczą w nieznane. Liście pod ich łapami przyjemnie skrzypiały przy każdym kroku. Łatwo było w takiej sytuacji stracić czujność, zbyt daleko uciekając w myśli. Wtem, kiedy powoli zaczęły zbliżać się do obrzeży lasku, Daliowy Pąk zatrzymała się gwałtownie i zastrzygła uszami.
– Słyszysz to? – spytała ściszonym głosem.
Srocza Łapa nastawiła uszu, z uwagą wsłuchując się w zewsząd dobiegające dźwięki, dopóki nie wyłapała jednego, odbiegającego od normy. Futro na jej grzbiecie aż się najeżyło.
– Dwunożny. – mruknęła zdenerwowana machając nisko ogonem.
Dalia jej przytaknęła. Gdzieś w oddali, przed nimi, dało się słyszeć nucenie mogące należeć tylko do tych strasznych, bezwłosych istot. Głos nie brzmiał na tak bliski, aby trzeba było zacząć panikować, ale też nie na tak odległy, by móc się zrelaksować. Kocice w ciszy wyszły z lasu i idąc z brzuchami blisko podłoża powoli zbliżały się do źródła dźwięku. W końcu, tuż przy tafli jeziora dostrzegły zgarbioną postać dwunoga, który trzymał w łapie dziwny kijek, częściowo zanurzony w wodzie. Srocza Łapa wciągnęła powietrze w nozdrza. Wąsy aż jej zadrżały, kiedy wyczuła znajomą woń ryb.
– A to złodziej…! – zasyczała Daliowy Pąk. – Patrz no tylko, okrada nas z naszej własnej zwierzyny!
Zielonooka pokiwała głową. Dwunożny na ich terytorium zdecydowanie nie był powodem do szczęścia, tym bardziej taki, który wyłapuje ich własne ryby.
– Hej, spójrz tam! – miauknęła szylkretka, wskazując ogonem na dziwny przedmiot, do którego dwunożny właśnie włożył jedną z upolowanych przez siebie ryb. – Czy myślisz o tym co ja? – zapytała, a w jej oczach błysnęła iskierka podekscytowania.
– Nie wydaje mi się… – mruknęła cicho w odpowiedzi łaciata, ale jej mentorki już nie było. Zaczęła dyskretnie podkradać się do odwróconego tyłem dwunożnego. – Daliowy Pąku, nie…! – Sroka wydała z siebie cichy pisk.
Daliowy Pąk jednak nie słuchała. Kiedy była wystarczająco blisko, złapała w zęby jedną z wystających z dziwnego przedmiotu ryb, co spowodowało przewrócenie się z głośnym hukiem reszty znajdujących się w środku zwierząt. Dwunożny natychmiast odwrócił się za siebie, a Dalia cała zjeżona rzuciła się w stronę zarośli. Sroka też nie czekała, tylko pobiegła z powrotem w stronę lasu, mając nadzieję, na złapanie mentorki w trakcie ucieczki. Za nimi słychać było tylko rozwścieczone wrzaski bezwłosego.
Po kilku chwilach bez większego trudu udało jej się zrównać z wojowniczką.
– Jesteś szalona! – krzyknęła w trakcie biegu terminatorka.
– Mhm! I do tego jaka rzajebiszta! – odmiauknęła jej radośnie Daliowy Pąk, dalej z dumą trzymając w zębach łuskowate stworzenie.
Promienie słońca przebijające się przez korony drzew, oświetliły szylkretową kotkę, która w tamtym momencie wyglądała jak istota nie z tego świata. Jej piękne, płomiennorude plamy idealnie pasowały do krajobrazu towarzyszącego porze opadających liści, a oczy błyszczały dzikim szaleństwem, przez co wręcz nie dało się od niej oderwać wzroku. Srocza Łapa poczuła, jak jej serce zabiło szybciej.
Opisane: rybak
[przyznano 15%]
bożuu pragnę więcej 彡໒(⊙ᴗ⊙)७彡
OdpowiedzUsuń