*jeszcze na starych terenach*
― Nic, spadaj, od dziś tutaj mieszkam ― syknęła wrogim tonem, jeżąc sierść na karku ― Możesz pozdrowić ode mnie Szyszkę i Iskrę? ― rzuciła jeszcze, wchodząc w głąb jamy.
Wzruszył obojętnie ramionami, jednak nie mógł powstrzymać się przed rzuceniem kotce ciekawskiego spojrzenia. Myślał, że będzie mu tu wygrażać, pluć na niego, a tu proszę. Taka zmiana nastawienia była trochę szokująca. Podniósł wyżej jedną brew i pochylił się nad jamą.
― No, co tu jeszcze siedzisz, wracaj do siebie, wypłoszu ― Rozluźnił się nieco, słysząc znajomy głos z wnętrza jamy.
― Dobra! ― powiedział na tyle głośno, by mieć pewność, że to usłyszała ― Odchodzę!
Po czym podniósł łapy i, udając chód, uderzył nimi kilka razy w podłożę. Po wykonaniu tej czynności czmychnął w pobliskie krzaki. Będzie czekał cierpliwie dopóty, dopóki nie usłyszy krzyków tej małej gnidy. Jeśli nie poprosi go o łaskę, trochę tu jeszcze posiedzi. Usadowił się cierpliwie w gąszczach jeżyn. Trzydzieści uderzeń serca – nic. Czterdzieści – dalej cisza. Zaczynało go to lekko frustrować, ale był nieugięty. Będzie tu siedział, aż smarkula poprosi go o łaskę.
― Wciąż czuję tu twój smród, Sokole ― spokojny, może nawet wesoły ton Nostalgii był potwornie wnerwiający, ale nie odpowiedział. ― Może wracaj już do rodzinki, dobrze? Tylko przekaż, żeby trzymali się z dala od mojej nory.
Nie wytrzymał.
― No, a co tu będziesz robić tak sama?
― Nie twoje zmartwienie.
― Mogę ci pomóc, jeśli ładnie poprosisz.
― Pozdrów ode mnie Iskrę i Muszelkę. Szyszkę też możesz. Powiedz, że jej przydupasek załatwił mi fajną norę.
Zamilkł. Po rozważeniu wszystkich „za” i „przeciw” ostatecznie uznał, że najlepiej będzie, jeśli bez zwlekania wyjmie tą chodzącą pokrakę z dziury. Skrzywił się, podchodząc bliżej do lisiej nory. Chociaż opuszczona, ciągle można było przy niej poczuć zwietrzałą lisią woń. Z dołu wpatrywały się w niego spokojne, obojętne, żółte ślepia Nostalgii.
― Wyjmować cię?
― Skoro nalegasz.
Wymamrotał ciche „bardzo” pod nosem, po czym kazał Nostalgii położyć przednie łapy na wystającym z niemalże pionowej ściany lisiej nory kamieniu. Aż dziw, że szylkretka zrobiła to tak chętnie. Pochylił się i złapał ją za skórę na karku, po czym spróbował wywindować ją w górę. Gdy był mniej więcej w połowie, Nostalgia gwałtownie szarpnęła się i złapała go za kark, ciągnąc w dół. Stracił oparcie pod łapami i puścił uczennicę, po czym spadli oboje, wzbijając tumany kurzu.
Wstał i otrzepał się, nieprzytomnym spojrzeniem przeczesując norę. Jej ciemne krańce niknęły w mroku. Mniej więcej długość lisa od niego siedziała Nostalgia, próbująca energicznymi pociągnięciami języka doprowadzić swoje rozczochrane futro do porządku. Jej żółte ślepia jarzyły się w ciemności z niezadowolenia. Nie miał złudzeń. Utknęli tu oboje.
<Nostalgio? Jeśli chcesz, możesz zrobić skipa, bo to jest jeszcze przed wędrówką klanów idk, chyba na następnym sejmie poproszę o autora, męczy mnie to wysyłanie na gmaila>
Mam wrażenie, że ta dwójka szybciej pół klanu rozniesie niż się zaprzyjaźni xd
OdpowiedzUsuńOch nie, już nic nie powstrzyma odpisów od Sokoła od pojawiania się dzień po opowiadaniu, do którego są xD
OdpowiedzUsuńNie mam co za sobą zrobić, to piszę opowiadania od fikcyjnych kotków, no co :< hyhy
UsuńMmm Nostalgia, Sokół, sami w norze, daleko od obozu... To się dobrze nie skończy xd
OdpowiedzUsuń