- Masz chęć na polowanie? - zapytał, uśmiechając się w charakterystyczny dla siebie sposób.
Kotka podniosła głowę i obrzuciła zastępcę nieco nieobecnym wzrokiem.
- Jasne, czemu nie - odparła, wstając.
Pospiesznie przejechała kilkukrotnie językiem po zmierzwionej sierści, żeby wyglądała jako-tako. Gdy była gotowa, skierowali się do wyjścia z obozu. Miedziana Iskra była świadoma, że to pewnie jej ostatnie polowanie na tych terenach. Starała się tym nie przejmować, ale jednocześnie chłonęła każdy widok, jakby nie widziała go nigdy wcześniej.
A może to i lepiej, że opuszczają swoje terytorium? Może dzięki temu łatwiej będzie jej zostawić bolesną przeszłość za sobą, razem z tymi terenami? Ale, czy żal tak łatwo ją opuści?
Chrup, chrup.
Malutkie, mizerne stworzonko gryzło coś, co znalazło w ziemi. Miedziana dała Wilczemu znak ogonem. To on przypadł do pozycji łowieckiej i upolował gryzonia. Zakopał go, i razem z wojowniczką udali się w dalszą drogę.
Miedź dochodziła do wniosku, że chyba tak będzie nawet lepiej. Te tereny są zniszczone, zwierzyny brakuje, a przy okazji nie narażą się już więcej Gwiezdnym. Nie ma co płakać, że zostawiają las, w którym znają położenie każdej gałązki.
Niewielki wróbel próbował poderwać się do lotu, jednak był zbyt wolny. Płowa dopadła go, a teraz ginął pod uściskiem jej szczęk. Spoczął przysypany brudną glebą.
Jedyne, czego będzie brakować niebieskookiej, to groby bliskich, które mogła odwiedzać każdego dnia. Żałowała, że nie mogą iść z nimi, wśród reszty wojowników
Jakoś tak się stało, że przeszli calutkie terytorium, jednak łowiąc niewiele. Obydwoje niewiele mówili, jedynie pogrążali się we wspomnieniach, tylko czasem wymawiając jakąś myśl głośno.
Jaka szkoda, że nie mogą zabrać cząstki tych miejsc ze sobą.
Zaraz, zaraz, jest jedna rzecz, którą MUSI wziąć ze sobą.
Zerwała się z miejsca pędem, wołając szybkie "chodź!" do Wilczego Serca. Bez opamiętania biegła do obozu, nawet nie patrząc, czy kocur podąża za nią. Wparowała najpierw do legowiska wojowników, wygrzebując ze swojego posłania turkawie piórko. Chwyciła je w pysk i pobiegła do legowiska medyczki. Zapach ziół uderzył w nią mocno, razem ze wspomnieniami. Pomimo tego, że nie zaglądała tu tak często jak kiedyś, nadal starała się pomagać Świetlikowemu Skrzydłu, chociaż były to głównie wyprawy po nowe medykamenty.
Kotka doskonale wiedziała, gdzie z Turkawką schowały drugie pióro. Wsadziła nos w jedną z kępek na samym końcu legowiska, wstrzymując oddech. A co jeśli Świetlik znalazła je i wyrzuciła? Uff, na szczęście nikt go nie ruszał. Chwyciła więc również te pióro, a następnie zwróciła się do Wilka, który, jak się okazało, cały ten czas deptał jej po piętach.
- Mógłbyś wpiąć mi te piórka za ucho? - zapytała proszącym tonem.
<Wilku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz