*jako, że Zmierzch, syn Igły nie miał podanego imienia wojownika i cały czas był w zakładce jako uczeń, to uznaję, że jego mianowanie ma miejsce dopiero podczas przeprowadzki*
Mianowanie podczas przeprowadzki dla kotów z klanu wilka było czymś... cóż niecodziennie spotykanym. Kocur jednak nie chciał dłużej czekać z mianowaniem własnego syna. Wiedział jakie były zasady i mimo, iż bolało by go serce, to musiałby wymierzyć jeszcze bardziej surową karę swojemu własnemu dziecku, a może - Gdyby czekoladowy kocurek spędził około 40 księżyców jako uczeń, ten musiałby go wygnać.
Igła wziął głęboki wdech, noc już dawno zapadła, klany odpoczywały w dużej odległości od siebie, jednakże nic dziwnego - on sam nie ufał obcym wojownikom. Ściągnął uszy w tył, wchodząc na małe wzniesienie, by było lepiej go widać, po czym otworzył pysk:
- Niech wszystkie koty dolne by polować, zbiorą się przy mnie!
Członkowie klanu wilka z lekka zdziwieni, aczkolwiek zaciekawieni zebrali się przy liderze, szepcząc między sobą, o co może chodzić liliowemu.
- Zmierzchowa Łapo, synu, wystąp - westchnął cicho, obserwując jak pręgowany kocur, który już dawno powinien być wojownikiem wychodzi przed szereg - Już dawno powinieneś ukończyć trening, lecz dzisiaj otrzymasz swoje wojownicze imię. Zmierzchowa Łapo, pokazałeś swój upór, dlatego od dzisiaj będziesz znany jako Słoneczny Zmierzch. Klan wilka wita cię nareszcie jako pełnoprawnego członka klanu! - po zakończeniu mowy podszedł pogratulować synowi, który już i tak był oblepiany przez resztę klanowiczów, po czym odszukał Miedzianą Isrkę, która siedziała na skraju zbiegowiska i uśmiechała się smutno.
- Można? - miauknął cicho, nie chcąc przestraszyć płowej kotki, która drgnęła lekko, słysząc głos lidera. Skinęła łebkiem powoli, mrugając zmęczonymi oczami.
- Wiem, że szkolenie Słonecznego Zmierzchu trwało strasznie długo, ale chciałem ci serdecznie podziękować Miedziana Iskro - uśmiechnął się lekko, spoglądając na kotkę - Dziękuję, że nie zrezygnowałaś z mojego syna i szkoliłaś go do samego końca, nie tracąc w niego wiary. Bardzo to doceniam, naprawdę ci dziękuję - skinął jej głową z szacunkiem, będąc trochę zmęczonym.
- Nie masz za co dziękować, Iglasta Gwiazdo, to był mój obowiązek - odparła kotka, spoglądając na swoje łapki.
- Nie koniecznie, mogłaś odmówić szkolenia. Tym bardziej, że wiem, jak było ci ciężko po śmierci Turkawki... Więc jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować pomocy, to jestem do twojej dyspozycji - uniósł kącik pyszczka ku górze, poruszając końcówką ogona.
< Miedziana Iskro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz