A ona znowu o tej sile kotek! Wcale nie była silna! Była żałosna i słaba, skoro dała się tak łatwo zabić! Na dodatek nikt jej w klanie nie lubił, ponieważ słyszał wiele dziwnych plotek o czarnej. Sam fakt, że ktoś się zbuntował i postanowił ją obalić, był na to jasnym dowodem! Jeszcze miała czelność zamordować Niezapominajkową Gwiazdę! Kocura! Powinna spłonąć i skończyć znacznie gorzej! Czemu siostra tego nie widziała i nie rozumiała? Czyżby powoli przejawiała podobne wartości co Zajęcza Łapa? Oby nie, bo zamorduje tą przeklętą vankę za psucie mu siostry!
- Wcale nie. Gdyby była, to przecież klan by jej nie obalił. A została strącona ze stołka właśnie przez niezadowolony tłum - przypomniał sobie co mówili między sobą wojownicy.
- T-to nie przez to że była słaba! Słabi właśnie ją obalili! - oburzyła się. - Była jedyną silną liderką!
Nie wierzył, że była aż tak zapatrzona w tą wronią strawę. Na pewno to musiała być wina córki zdrajcy. Mgiełka nie mogła od tak sobie wpaść na wielbienie Kruczej Gwiazdy, bo przecież nie miała z nią nawet styczności!
- Mówiłem ci siostrzyczko, że kotki są słabe. A teraz rządzą same kocury! Zobaczysz, że nasz klan rozkwitnie pod tymi rządami - powiedział zadowolony, chcąc ją do tej wizji przekonać.
Przewróciła oczami.
- Coś się boję, że będzie zupełnie na odwrót. - mruknęła pod nosem.
Nie będzie na odwrót! Przekona się, że Rudzikowy Śpiew wraz z Trzcinową Sadzawką, sprawnie będą działać i być może ukrócą tą złą passę, jaką przyniosły na nich rządy dwóch liderów.
- Aj tam. Nie krzyw pyska. Będzie dobrze. Zobaczysz. - Otarł się o nią.
Westchnęła z posępną miną na pyszczku.
- Taa...
- Eh - również wydał dźwięk wypuszczanego powietrza. - Nie zawracaj sobie tym głowy. Myśl o tym co teraz! - Szturchnął ją łapą.
Trzeba było pobudzić kotkę do skupienia się na rzeczywistości. Po co miała tęsknić za jakąś głupią przeszłością, która przyniosła im tylko ból brzucha, śmierć klanowiczów i ogólny głód? Nie wspominając o tej ciężkiej wędrówce, do której ich zmusili!
- P-po prostu nie było mi dane jej poznać... Wydawała się taka mądra i silna. Chciała bym być kiedyś jak Krucza Gwiazda. Ciekawe czy dołączyła do przodków na Srebrnej Skórze.
Przewrócił oczami na to jej biadolenie. No naprawdę? Chciała być jak to słabe, stare i spróchniałe... coś? Znał Mgiełkę od wielu księżyców i nie spodziewał się, że mierzyła tak nisko. Stoczenie się, nie było w jej stylu. Nawet sobie tego nie potrafił wyobrazić.
- Nie będziesz nigdy jak ona - zaczął. - Będziesz znacznie lepsza. Jesteś w końcu moją siostrą. - chciał ją nieco podnieść na duchu tymi słowami, aby już tak nie rozpaczała za czarną.
Nie odezwała się słowem, jedynie przytuliła do niego i gdyby miała dłuższy ogonek, pewnie by nim go owinęła w tym momencie.
- Dziękuję Stroszku.
Sam za to otulił ją swoim ogonem, dając jej jakieś wsparcie.
- To przestań już się tym zamartwiać. Gdzie ta kotka, która rzuca kamieniami? - zażartował.
Uniosła kąciki ust w lekkim uśmiechu.
- Nie chcesz się z nią znowu widzieć. - miauknęła żartobliwie.
- Prawda. Nie chcę. Wole tą Mgiełkę, która nie robi strasznych minek - wyznał z uśmiechem.
<Mgiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz