Zaskoczona wydała z siebie tylko przyduszony pisk, gdy Mokra Blizna odepchnął ją i wyrżnęła w wilgotnej trawie. Wstała i, nawet się nie otrzepawszy, podeszła do zastępcy Klanu Burzy. Była strasznie nabuzowana, a w jej ślepiach lśniła autentyczna wściekłość. Położyła łapki na Mokrej Bliźnie, po czym spróbowała go popchnąć. Znowu i jeszcze raz. Zziajana zobaczyła, że niebieski nie przesunął się nawet o długość myszy. Nie poddała się jednak, a wręcz zwiększyła swój wysiłek. W akcie desperacji próbowała go jeszcze raz popchnąć, jednak skutkowało to tylko tym, że ponownie wywaliła się na ziemi.
Podniosła wzrok… Nie! Czy Mokra Blizna śmiał się z niej? Tak, niewątpliwie, iskierek lekkiego, nieśmiałego rozbawienia nie dało się z niczym pomylić. Usiadła na ziemi, ogonek owijając wokół łap. Czuła potworny, palący wstyd. Po chwili jej spojrzenie ponownie powędrowało w kierunku ogona Mokrej Blizny i ta mała kluska w mig zapomniała, że kiedykolwiek była na niego wściekła.
- Cyli to jest tilko dla najodwazniejsych wojofników? – spytała, zabawnie rozszerzając żółte oczka.
- Tak, Sikoreczko – powiedział cicho Mokra Blizna. Korzystając z jej nieuwagi, schował ogon za plecami.
- A so bym musiała zlobić, zeby taki dostać?
- No, musiałabyś być bardzo odważna.
Wypięła dumnie pierś.
- Jestem odwazna! – powiedziała – Rysia Łapa mówi, ze jestem najodwazniejszym wojofnikiem w Klanie Buzi!
- Rysia Łapa sam jest jeszcze uczniem – Mokra Blizna pochylił się, by polizać ją za uchem – Posłuchaj, może na razie pobaw się jakimś listkiem czy kwiatkiem z rodzeństwem, dobrze?
- Dobze! – powiedziała grzecznie, odprowadzając Mokrą Bliznę wzrokiem.
Oh, teraz już nie zamierzała odpuścić.
~*~
Pod osłoną nocy drobna, szylkretowa uciekinierka ze żłobka mknęła w kierunku legowiska wojowników. Czuła się nadzwyczaj podekscytowana, Mokra Blizna będzie musiał przyznać, że jest odważna! Z głośno bijącym serduszkiem podeszła do legowiska wojowników, skąd dało się słyszeć wolne i miarowe oddechy śpiących kotów. Wzięła głęboki wdech i przekroczyła próg.
Jeśli kiedykolwiek mówiła, że w kociarni jest ciasno, teraz była gotowa to odwołać. Zabawnie unosząc łapki, starała się jakoś przebrnąć w kierunku zastępcy Klanu Burzy. Gdy jakaś szylkretowa kotka mruknęła cośtam pod nosem, Sikorka była wręcz pewna, że tamta się obudzi. Z paniką obserwowała, jak starsza wojowniczka odwraca się na drugi bok i ponownie zapada w głęboki sen. Wypuściła gwałtownie powietrze z płuc i ponownie zaczęła brnąć w kierunku wojownika.
Zatrzymała się tylko na moment przy jakimś głośno chrapiącym, białym kocurze i pokręciła z dezaprobatą głową. Jak tu idzie wytrzymać?
Koniec końców jakimś cudem doszła do Mokrej Blizny i złapała go zębami za ucho. Gdy ten uchylił jedno oko i prawie udławił się z zaskoczenia, pochyliła się tylko i zapytała:
- Cy telas jestem wysarcająco odwazna, Mokla Blisno?
<Mokra Blizno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz