*uznajmy, że kociaki poznały się wcześniej niż Leśny spotkał Igłę*
Płowy lekko oszołomiony całym zajściem lustrował uważnie niebieską. Minęła dłuższa chwila zanim Karmel się ogarnął i odpowiedział na pytanie.
- Jestem Karmel. Ja... Ja tylko spacerowałem... Nic złego nie chciałem zrobić - miauknął kocurek lekko onieśmielony.
- Ja jestem Jaskółcza Łapa. Uczennica Klanu Wilka i córka Grzmiącego Potoku - oznajmiła z dumą kotka. Płowy nie lubił tego, że wszystkie koty, które go tylko zauważyły były do niego agresywnie nastawione. Nowo poznana Jaskółcza Łapa zdawała mu się bardziej przyjazna.
- Klan Wilka? To jeden z tych pięciu klanów dzikich kotów? Klan Nocy, Klan Klifu, Klan Burzy i jeszcze były dwa... - spytał zielonooki po chwili ciszy. Niebieską spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem, ale też i z zainteresowaniem.
- Tak, skąd to wiesz? Wyglądasz na konkretnego pieszczoszka. Kto ci to powiedział? Ale i tak wiem więcej od ciebie.
- Mama, a skąd ona to wie to ja nie wiem - młode koty prowadziły ożywioną dyskusje. Oboje mieli do siebie mnóstwo pytań. W pewnym momencie wybrały się nawet na mały spacer. Po dobrej godzinie rozmów w końcu koty rozeszły się w swoje strony.
*Time skip do chwili obecnej*
Po skończonym pierwszym treningu Leśnej Łapy kocurek leżał w cieniu drzewa. Nie miał dziś w ogóle humory do rozmów z nikim. Na treningu starał się skupić, ale ciągle coś go rozpraszało. Tak samo było i teraz. Niepokoił go najmniejszy szmer, a jego nosek bombardowało mnóstwo nowych zapachów. Nagle przypomniał sobie o Jaskółce. Kotce, którą bardzo polubił. Od razu poczuł się lepiej i pognał do legowiska uczniów. Tam spotkał niebieską, która odpoczywała po męczącym treningu z Nagietkową Pręgą.
- Hej Jaskółka! Pójdziesz ze mną na mały spacer wokół obozu?
- No nie wiem, jestem strasznie zmęczona... No dobra pójdę na chwilę - kotka wstała i poszli. Po kilku minutach przechadzki koty się rozluźniły, a Jaskółcza Łapa popisywała się przed płowym swoimi umiejętnościami. Mówili wszystko co im ślina na język przyniosła. Leśna Łapa próbował ją naśladować, ale ze względu na jego słabe mięśnie zupełnie mu to nie wychodziło.
- Nic nie umiesz mysi bobku! - przedrzeźniała płowego kotka niosąc w pyszczku dwie piszczki. Wtem koty zauważyły potężnego sokoła. Ptak siedział na jednej z najniższych gałęzi sosny. Drapieżnik najwyraźniej zauważył ich.
- Daję słowo, że złapie tego wielkiego ptaka! - Leśna Łapa popędził w stronę sokoła. Kocurek był na tyle mały, że ptak mógł go bez problemu ponieść w górę. Mimo ostrzegawczych krzyków niebieskiej płowy rzucił się na ptaka. Niestety kocurek nie złapał się wystarczająco mocno drzewa i upadł na ziemię. Sokół skorzystał z okazji i złapał kotka w swoje szpony. Płowy lekko oszołomiony całą sytuacją próbował jakoś zabić ptaka. Drapieżnik stracił równowagę i spadł na ziemię w taki sposób, że kocurek znalazł się na górze i jakimś cudem dla niego skończyło się tylko kilko małymi ranami przeciwieństwie do ptaka. Leśna Łapa bez słowa chwycił martwego już sokoła w pysk i pobiegł do klanu, a Jaskółcza Łapa za nim. Sam Leśna Łapa nie wierzył w to co w tamtej chwili się stało.
<Jaskółcza Łapo? Wiem, jakieś dziwne te opko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz