Eh… - pomyślał sobie. Spuścił głowę i ogon ze skruchą, następnie podreptał do posłania i ułożył się na kocu, nakrywając nos ogonem. Zapadł w płytki sen, w którym biegał za bardzo głośno brzęczącą piłeczką.
***
Kociak stał wraz z Ametystem przy Gnieździe Dwunożnych. Wcześniej brat na własne oczy widział, jak czarny potwór znika. Podeszli do dziury w ścianie z metalową klapką. Z wielką ostrożnością weszli do Gniazda przez kocie drzwiczki. Łapy Diamencika swędziały z podekscytowania i lekkiego niepokoju. Chociaż wiedział, że Dwunożnych nie ma, denerwował się. No bo przecież zawsze mogą wrócić.A co, jeśli się zgubimy? - ta myśl pojawiła się w głowie podenerwowanego kocurka, jednak tak szybko, jak się pojawiła, tak się ulotniła. Diament pozbył się wszelkich obaw, przypominając sobie, że jest bohaterem i robi to dla brata. Kociaki poszły do misek. Tę drogę znały na pamięć. Często przychodzili tu z Cynamonką, żeby się napić. Diamencik zgasił pragnienie, szybko siorbiąc wodę. Gdy skończył, podbiegł do brata.
- To, gdzie masz ten worek? - spojrzał na Ametysta pytająco. Miał nadzieję, że brat pamiętał drogę. Byłoby słabo, jakby nie.
- Tam. - Amek wskazał łapą właściwe miejsce. - Chodź. - klucząc między szafkami i półkami, biegając po drewnianych deskach dotarli do miejsca, gdzie stało kilka pudeł. Diament szybko podbiegł do kartonów. Właził do każdego i sprawdzał, czy nie ma tam worka.
- No dobra. - miauknął do braciszka. - Tutaj? - pokazał jedno z pudeł. Ametyst zgrabnie dotarł na miejsce i wskazał łapą właściwy karton. Diament od razu się tam znalazł, pomógł drugiemu kocurkowi odrzucić koce i wyciągnął worek. Był duży, ale nie taki ciężki, jak się spodziewał. Ale wydawał się brudny. Kociak syknął na przedmiot groźnie, gdyż obawiał się, że zabrudzi swoje piękne futerko.
- Daj, pomogę Ci. - miauknął jego brat i chwycił worek w zęby. - Choć. - miauknął niewyraźnie, przez przedmiot w pysku. - Pospieśmy sę. - szybko wrócili tą samą trasą, klucząc między szafkami i różnymi rzeczami dwunożnych. Przebiegli obok misek i wyskoczyli przez kocie drzwiczki na dwór. Od razu wczołgali się pod krzaki, bo zobaczyli Bazalta i Błotniste Ziele siedzących w ogrodzie. Diament spojrzał na Ametysta. Brat dał mu znak ogonem, żeby szedł pod osłoną krzaków dalej. Jakoś dali radę ominąć mamę i wbiegli do szopy. Puścili worek.
- Dobra, musimy go ukryć. - miauknął Amek. - Może tam, gdzie twój. - Diamencik nagle znieruchomiał i stanął prosto zszokowany. - Gdzie twój worek? - jak przez mgłę usłyszał te słowa, których tak bardzo się obawiał. Nie wiedział. Ale musiał wiedzieć. Wszystko zepsuł!
- Wiesz co, Ametyst… Nie wiem. - miauknął ze skruchą.
<Braciszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz