Rumianek mógł poczuć, jak ostry, przeszywający wzrok matki utkwiony był wprost w jego małym ciele. Tak znaczący, jakby kocica się właśnie tego spodziewała, jakby właśnie osiągnęła coś, na co czekała od dłuższego czasu, ale jednocześnie wśród tej niepojętej satysfakcji kryła się o wiele większa doza czegoś, co można było nazwać wściekłością, a może nawet czegoś więcej. Czegoś niebezpiecznego, jednak nie skierowanego wprost na szylkreta, a kogoś zupełnie innego. Spodziewała się tego, wiedziała, że do kiedyś tego dojdzie i wyraźnie właśnie teraz był moment, by wyciągnąć kartę z najbardziej zgorzkniałą częścią jej życia. Minęła chwila, zanim zastępczyni wreszcie się odezwała, chociaż głos zdawał się być niesamowicie niekomfortowy w odbiorze.
- A. A więc już ta mała larwa zdążyła zalęgnąć się w mojej rodzinie - mruknęła, nie spuszczając swoich zwężonych źrenic z Rumianku - To nie tak, że się nie spodziewałam, było to dość łatwe do przewidzenia patrząc na to, że matką jest przybłęda a ojcem zdrajca, który niesamowicie dobrze wcielił się w swojego spaczonego ojca. Jednak co wam mówiłam o kontakcie z nimi? Czy sam fakt, ostrzeżenie dane przeze mnie nie wystarczyło? Musieliście wciskać swoje wścibskie noski tam, gdzie jest niebezpiecznie, z jakiegoś powodu nie używając wyobraźni, której macie w nadmiarze. Przykład Szepta wam nie wystarczył? - Głos Róży był chłodny, niesamowicie spokojny i jednocześnie przeszywający, jakby samą wolą tworzyła teraz potężną chmurę lodową, która powoli zagęszczała atmosferę, a jednak nadal pozostawiała ją przejrzystą, jedynie gęstniejący mróz tworzył ostre szpile, wbijając się w otoczenie i skórę każdego żyjącego stworzenia.
Sytuacja ta, mimo, że trwała zaledwie chwilę, zdawała przeciągać się w nieskończoność, tworząc zamknięte, błędne koło czasu, po którym kotka dopiero po chwili zamknęła oczy i odwróciła wzrok od widocznie zestresowanego kociaka, który im dłużej na niego patrzyła, tym bardziej ten chciał zapaść się pod ziemię. Zrobił coś źle i dobrze o tym wiedział. Sam wzrok matki dał mu to do uświadomienia. Próbował ukryć się ogonem kocicy, aby to niemiłe uczucie poszło w niepamięć, ale nic to nie pomagało. Czemu to właśnie on musiał doświadczyć tego? Co powiedział źle? Następne słowa Różanej Przełęczy wyjaśniły wszystko. Wyjął głowę spod ogona szylkretowej i spłaszczył uszy po sobie. Kiedy ta wzięła głęboki oddech. Powolny, który miał powoli topić wcześniej utworzone kolce mrozu.
- Przepraszam... - Powiedział cicho, odwołując się najpewniej do jej zarzutu o złamanie zakazu, chociaż dalej nie rozumiał dlaczego mama tak bardzo nie lubiła tej kocicy. - N-nie nazywaj ich rodziny tak! Byli dla mnie mili, a nawet chcieli się ze mną bawić...! To nie ja do nich podeszłam, tylko oni do mnie! Nie chciałam znieważyć twojego zakazu...
Kociak podkulił swój ogon i wlepił wzrok w mamę, która wydawała się zła.
- Czy słyszałaś już może o Piaskowej Gwieździe? - Pyta, patrząc przed siebie spokojnie, jakby wcześniejsza fala nie miała w ogóle miejsca. Być może Róża była już za stara na pewne zmiany poglądów i wreszcie wypadałoby to przyznać, a urazy tak długo ukrywane, dopiero teraz wychodziły powoli na światło dzienne.
- Tak... Lew mi mówiła, że to kocica, która ma taką sierść jak Piasek. - Odpowiedział po chwili zastanowienia. - Podobno jest w Klanie Gwiazdy i zesłała ich matce bło.... bło.... błogoslawienstwo! Tak!
Z pyska kotki wydobył się ironiczny chichot, poprzedzony prychnięciem o podobnym wydźwięku.
- Kłamstwa, poją cię kłamstwami z taką pewnością. Ich rodzina jest gorszą bandą szczurów niż myślałam. - Tu przerwała zerkając z góry na swoje kocię, niemal wyniośle, a przynajmniej tak mógł odczytać to Rumianek, chociaż szylkretka wcale nie miała tego w zamiarze - Wiesz dlaczego zwrócili na ciebie uwagę, drogie kocię? Ponieważ masz rudy w sierści. To jedyne, co biorą pod uwagę. Piaskowa Gwiazda była niczym innym niż tyranką, niszczącą wszystko co miała pod łapami, przekonaną o swojej wielkości. Wiesz jak to było naprawdę? Tak bardzo ją wychwalają, jednak nie była niczym innym niż zarazą i teraz pewnie gnije w błocie w miejscu, gdzie brak gwiazd. Tylko na to zasłużyła, chociaż pewnie nie uwierzysz... nie, za naiwna jesteś na to, za bardzo słodkie kłamstwa zdążyły przeżreć ci mózg, mylę się? Kolorowe opowieści chwały są o wiele łatwiejsze do przyjęcia, niż gorzka rzeczywistość. Wprowadziła terror na Klan Burzy. Gdybyś nie miała rudego w sierści, najpewniej sprawiłaby, że nienawidziłabyś swojego życia i prosiła o śmierć. Zraniła zbyt wiele kotów za swojego życia, prowadziła publiczne egzekucje, raniła koty mącąc, manipulując i kierując się swoimi pazurami, ale jej było za mało. Po śmierci, wiesz kto ją przyzwał? Dziadek twojej wspaniałej Lew, Rozżarzony Płomień. Jej duch splugawił ciało Zajęczej Gwiazdy. Lidera który stawił jej czoło, jedną z pierwszych bliższych mi osób. A czy wiesz, co czego posunęła się, kierując jego ciałem? Skazała moją rodzinę na księżyce życia w niepewności, raniąc najbardziej w tym wszystkim Zwęglonego Kamienia, mojego brata, na oczach całego klanu. Za karę jednej z kotek kazała powyrywać, według niej "brudną" sierść, pozostawiając jedynie rude plamy. Manipulowała wszystkimi wokoło i sprawiła przymusem, w ciele Zająca, kocięta Kamiennej Gwieździe. Węgielek starał się nawet dopasować, chciał dorobić sobie te parszywe rude łaty, by iść tak jak my na zgromadzenie - Zastępczyni zaśmiała się gorzko na to wspomnienie, przerywając wywód. - Jaka ja byłam głupia. Powiedz mi, jak byś się czuła, gdyby któreś z nich zaczęło znęcać się nad twoim rodzeństwem, zrobiło im rany, uszkodziło na całe życie, nawet zabiło, wmawiając ci, że są gorsi bo nie mają rudego w sierści, że na to zasłużyli, pomimo iż nie byłaby to prawda. Pozwoliłabyś na to? Patrzyła, wierząc w słodkie słówka? Gdyby nie rudy w sierści, gardzili by tobą jak innymi członkami klanu, którzy tego koloru nie posiadają. Więc posłuchaj mnie teraz dobrze. Obserwuj ich. Nie daj sobą manipulować, nie próbuj nawiązywać z nimi bliższych, szczerych relacji, ponieważ te koty popierają furiatkę, która zraniła moją, a także i twoją rodzinę, a jeśli sami tego jeszcze nie zrobili, to zrobią to prędzej czy później i musisz być na to przygotowana. Rumianek wsłuchiwał się w słowa matki, robiąc wrażenie, że nie może uwierzyć, że to jest właśnie prawda. Widać było, że wolał tą wersje z gwiazdkami, a nie z tyranką. Po pewnym czasie przykrył swoimi łapami oczy, a jego ciało zaczęło się trząść. Nie chciał znać prawdy, tak bardzo żałował teraz, że spytał o to mamę. Wolał ten kawałek życia mamy nigdy nie poznać. Jednak teraz nieodsłyszy tego co usłyszał. Zacisnął powieki, z których zaczęły wylewać się łzy, próbował wmówić sobie, że jest to zwykłe kłamstwo, że takie koty na świecie nie istnieją, ani nie istniały, jednak widocznie to nie pomagało.
- Nie chcę... - Wydusił tylko z siebie Rumianek. - Nie chcę tego na sobie! Chcę być jak rodzeństwo! Bez rudego, bez takich przyjaciół, bez problemów! Róża widząc reakcję Rumianka nieco się speszyła. Może przesadziła? Już od samego początku wiedziała, że nie była najbardziej taktowna jeśli chodzi o rozmowę z kociakami ani ich jakieś prawidłowe wychowanie. Jeśli zabrnie to za daleko.. uh. Zacisnęła zęby, przyciągając ogonem Rumianka bliżej siebie, by przejechać szorstkim językiem po pysku szylkreta, jakby chcąc osuszyć mokrą od łez mordkę.
- Musisz pamiętać, że nie wszyscy rudzi są źli. Popatrz na Tygrysią Gwiazdę. Jest świetnym liderem i ufam jej działaniom. To tylko ta rodzina ma problemy ze swoim ego. Możesz spróbować wyrwać się ze stereotypu i przeciwstawić się Piaskowej tyrance. Bądź co bądź, nie zapominaj, że rudy odziedziczyłaś po mnie - Czy to brzmi wystarczająco dobrze? Czy teraz to jakoś naprawi? Niestety Rumianek to ten typ kociaka co za bardzo wszystko łapał jak już przełamie się tą barierę z niedorzecznej upartości - Poza tym, na pewno znajdziesz sobie dobrych przyjaciół, w końcu są jeszcze starsze koty a i na pewno urodzą się młodsze. Może też pójdziesz porozmawiać ze swoim kuzynostwem? Co prawda zachowanie niektórych z nich ma wiele do życzenia, jednak nadal jest to twoja rodzina, którą warto poznać. I na pewno spotkasz kogoś ciekawego na zgromadzeniach. Jestem pewna, że Tygrysia Gwiazda was zabierze.Kocurek czując język Różanej Przełęczy na swoim pysku, otworzył oczy i ponownie wbił wzrok w kocicę. Wlepiał w nią wzrok przez chwilę, gdy łzy spływały mu po pysku. Jego oczy zdawały się pytać, jak calico mogła tak żyć? Z świadomością, że za plamą rudego futra siedzi tyranka, którą przywoływała mu teraz Lew. Podniósł głowę z ziemi.
- Nie chcę rudego w moim futrze. - Powiedział po dłuższej ciszy. - Nie chcę go na sobie, nie chcę być porównywana z jakąś kotką, która żyła dawno temu! Zabierz to i nie oddawaj nigdy! - Pisnął chcąc pozbyć się tego rudego futra z siebie jak najszybciej, jakby z wyrzutem w stronę Róży, która ten rudy mu przekazała
- Gradowa Łapa nie chce ze mną gadać, a Słoneczna Łapa jest nudna! - Rzucił nagle kociak, odrywając się na chwilę od tego co usłyszał od mamy.
- Prześpij się z tym - proponuje jedynie, zdając sobie sprawę z tego, że jednak za bardzo poleciała do przodu. Teraz pewnie będzie musiała się tłumaczyć Powiewowi. A Powiew będzie musiał tłumaczyć Rumianek. Oh Gwiezdni, za bardzo poleciała, co za utrapienie - Musisz się nauczyć sortować koty - dodała, po czym westchnęła przeciągle. Ah tak, Gradowa Łapa. Musi w końcu skończyć jego trening by mieć go z głowy - Masz jeszcze Koniczynową Łąkę i Ostowy Pęd - dodaje - Poza tym, skąd pewność, że Słoneczna Łapa jest nudna? Może po prostu nie poznałaś jej wystarczająco dobrze. Niektórzy nie odsłaniają wszystkich części charakteru od razu. Trzeba się ich doszukać.
- Koniczynowa Łąka i Ostowy Pęd są rudzi! - Pisnął kociak, wtulając się w futro kocicy. - Słoneczna Łapa poświęca życie na zioła, zamiast zostać dzielnym wojownikiem! To dużo już o niej mówi i tyle mi wystarcza, aby stwierdzić, że jest nudna. Kto z własnej woli wybiera tą drogę? Nikt!
- Ale ich nie znasz - miauknęła, chcąc odkręcić jakoś swój wybuch - Powtórzę po raz kolejny, musisz się nauczyć segregacji. Poza tym, są rodziną. Pamiętasz chyba, czego was uczyłam - Dodała, zerkając na Rumianka, który znowu maltretował temat zielarstwa - Jak ci się tak nie podoba rola medyka, to po prostu idź jak każdy inny kot rolą wojownika, nikt cię do niczego nie zmusza, a gdybyś się porządnie przyjrzała, zauważyłabyś, że Słoneczna Łapa nie może chodzić. Ma uraz po ataku Klanu Wilka. Jeśli chcesz się czegoś o tym dowiedzieć, powinnaś ją spytać osobiście. Poza tym, medycy są o wiele bardziej tajemniczy niż ci się może wydawać - To mówiąc wstała, po czym skierowała się w głąb żłobka. Nie miała ochoty na kontynuację tego tematu i tłumaczenie szylkretowi po raz setny tej samej rzeczy w kółko i kółko. Bez większego zastanowienia młodziak się ruszył zaraz za nią. Nie rozumiał jej już całkowicie. Najpierw go straszyła kotką, która łączyła się z nim przez to, że miał trochę rudego na sobie, a później odchodziła jakby nic się nie stało. Wyprzedził ją lekko i stanął przed nią.
- Wiem co mnie uczyłaś, przepraszam mamo. - Powiedział Rumianek wlepiając swój wzrok w zastępczynie. - Możesz dzisiaj zostać z nami na noc? Aby obronić mnie przed Piaskową Gwiazdą, kiedy przyjdzie po mnie w śnie! Proszę mamooo! - Kotka patrzyła na chwilę w pysk kocurka, po czym westchnęła przeciągle, a na jej pysku pojawił się łagodny uśmiech, tak inny od jej wcześniejszego stanu.
- Zostanę, nie musisz się obawiać. Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć wam coś mniej przerażającego do snu. I pamiętaj, by nie powtarzać nikomu z zewnątrz o tym, co ci powiedziałam. To.. może wszystko zepsuć - Zaproponowała uświadamiając sobie, że skoro Rumianek już wie, wypadałoby opowiedzieć o Piasek również reszcie kociąt, nie szczędząc szczegółów. Pozostała czwórka jednak będzie mieć na tyle dobrze, że najpewniej trafi na “normalną” wersję matki, której urazy nie zakłócą lekcji historii. - Chociaż podejrzewam, że o wiele bardziej lepiej będzie dla ciebie, jak dostaniesz teraz rawkę kolorowych motylków od strony Powiewa - To mówiąc, chwyciła szylkreta za kark i ostrożnie uniosła w górę, chcąc bezpiecznie przenieść do wymoszczonego legowiska.
- A. A więc już ta mała larwa zdążyła zalęgnąć się w mojej rodzinie - mruknęła, nie spuszczając swoich zwężonych źrenic z Rumianku - To nie tak, że się nie spodziewałam, było to dość łatwe do przewidzenia patrząc na to, że matką jest przybłęda a ojcem zdrajca, który niesamowicie dobrze wcielił się w swojego spaczonego ojca. Jednak co wam mówiłam o kontakcie z nimi? Czy sam fakt, ostrzeżenie dane przeze mnie nie wystarczyło? Musieliście wciskać swoje wścibskie noski tam, gdzie jest niebezpiecznie, z jakiegoś powodu nie używając wyobraźni, której macie w nadmiarze. Przykład Szepta wam nie wystarczył? - Głos Róży był chłodny, niesamowicie spokojny i jednocześnie przeszywający, jakby samą wolą tworzyła teraz potężną chmurę lodową, która powoli zagęszczała atmosferę, a jednak nadal pozostawiała ją przejrzystą, jedynie gęstniejący mróz tworzył ostre szpile, wbijając się w otoczenie i skórę każdego żyjącego stworzenia.
Sytuacja ta, mimo, że trwała zaledwie chwilę, zdawała przeciągać się w nieskończoność, tworząc zamknięte, błędne koło czasu, po którym kotka dopiero po chwili zamknęła oczy i odwróciła wzrok od widocznie zestresowanego kociaka, który im dłużej na niego patrzyła, tym bardziej ten chciał zapaść się pod ziemię. Zrobił coś źle i dobrze o tym wiedział. Sam wzrok matki dał mu to do uświadomienia. Próbował ukryć się ogonem kocicy, aby to niemiłe uczucie poszło w niepamięć, ale nic to nie pomagało. Czemu to właśnie on musiał doświadczyć tego? Co powiedział źle? Następne słowa Różanej Przełęczy wyjaśniły wszystko. Wyjął głowę spod ogona szylkretowej i spłaszczył uszy po sobie. Kiedy ta wzięła głęboki oddech. Powolny, który miał powoli topić wcześniej utworzone kolce mrozu.
- Przepraszam... - Powiedział cicho, odwołując się najpewniej do jej zarzutu o złamanie zakazu, chociaż dalej nie rozumiał dlaczego mama tak bardzo nie lubiła tej kocicy. - N-nie nazywaj ich rodziny tak! Byli dla mnie mili, a nawet chcieli się ze mną bawić...! To nie ja do nich podeszłam, tylko oni do mnie! Nie chciałam znieważyć twojego zakazu...
Kociak podkulił swój ogon i wlepił wzrok w mamę, która wydawała się zła.
- Czy słyszałaś już może o Piaskowej Gwieździe? - Pyta, patrząc przed siebie spokojnie, jakby wcześniejsza fala nie miała w ogóle miejsca. Być może Róża była już za stara na pewne zmiany poglądów i wreszcie wypadałoby to przyznać, a urazy tak długo ukrywane, dopiero teraz wychodziły powoli na światło dzienne.
- Tak... Lew mi mówiła, że to kocica, która ma taką sierść jak Piasek. - Odpowiedział po chwili zastanowienia. - Podobno jest w Klanie Gwiazdy i zesłała ich matce bło.... bło.... błogoslawienstwo! Tak!
Z pyska kotki wydobył się ironiczny chichot, poprzedzony prychnięciem o podobnym wydźwięku.
- Kłamstwa, poją cię kłamstwami z taką pewnością. Ich rodzina jest gorszą bandą szczurów niż myślałam. - Tu przerwała zerkając z góry na swoje kocię, niemal wyniośle, a przynajmniej tak mógł odczytać to Rumianek, chociaż szylkretka wcale nie miała tego w zamiarze - Wiesz dlaczego zwrócili na ciebie uwagę, drogie kocię? Ponieważ masz rudy w sierści. To jedyne, co biorą pod uwagę. Piaskowa Gwiazda była niczym innym niż tyranką, niszczącą wszystko co miała pod łapami, przekonaną o swojej wielkości. Wiesz jak to było naprawdę? Tak bardzo ją wychwalają, jednak nie była niczym innym niż zarazą i teraz pewnie gnije w błocie w miejscu, gdzie brak gwiazd. Tylko na to zasłużyła, chociaż pewnie nie uwierzysz... nie, za naiwna jesteś na to, za bardzo słodkie kłamstwa zdążyły przeżreć ci mózg, mylę się? Kolorowe opowieści chwały są o wiele łatwiejsze do przyjęcia, niż gorzka rzeczywistość. Wprowadziła terror na Klan Burzy. Gdybyś nie miała rudego w sierści, najpewniej sprawiłaby, że nienawidziłabyś swojego życia i prosiła o śmierć. Zraniła zbyt wiele kotów za swojego życia, prowadziła publiczne egzekucje, raniła koty mącąc, manipulując i kierując się swoimi pazurami, ale jej było za mało. Po śmierci, wiesz kto ją przyzwał? Dziadek twojej wspaniałej Lew, Rozżarzony Płomień. Jej duch splugawił ciało Zajęczej Gwiazdy. Lidera który stawił jej czoło, jedną z pierwszych bliższych mi osób. A czy wiesz, co czego posunęła się, kierując jego ciałem? Skazała moją rodzinę na księżyce życia w niepewności, raniąc najbardziej w tym wszystkim Zwęglonego Kamienia, mojego brata, na oczach całego klanu. Za karę jednej z kotek kazała powyrywać, według niej "brudną" sierść, pozostawiając jedynie rude plamy. Manipulowała wszystkimi wokoło i sprawiła przymusem, w ciele Zająca, kocięta Kamiennej Gwieździe. Węgielek starał się nawet dopasować, chciał dorobić sobie te parszywe rude łaty, by iść tak jak my na zgromadzenie - Zastępczyni zaśmiała się gorzko na to wspomnienie, przerywając wywód. - Jaka ja byłam głupia. Powiedz mi, jak byś się czuła, gdyby któreś z nich zaczęło znęcać się nad twoim rodzeństwem, zrobiło im rany, uszkodziło na całe życie, nawet zabiło, wmawiając ci, że są gorsi bo nie mają rudego w sierści, że na to zasłużyli, pomimo iż nie byłaby to prawda. Pozwoliłabyś na to? Patrzyła, wierząc w słodkie słówka? Gdyby nie rudy w sierści, gardzili by tobą jak innymi członkami klanu, którzy tego koloru nie posiadają. Więc posłuchaj mnie teraz dobrze. Obserwuj ich. Nie daj sobą manipulować, nie próbuj nawiązywać z nimi bliższych, szczerych relacji, ponieważ te koty popierają furiatkę, która zraniła moją, a także i twoją rodzinę, a jeśli sami tego jeszcze nie zrobili, to zrobią to prędzej czy później i musisz być na to przygotowana. Rumianek wsłuchiwał się w słowa matki, robiąc wrażenie, że nie może uwierzyć, że to jest właśnie prawda. Widać było, że wolał tą wersje z gwiazdkami, a nie z tyranką. Po pewnym czasie przykrył swoimi łapami oczy, a jego ciało zaczęło się trząść. Nie chciał znać prawdy, tak bardzo żałował teraz, że spytał o to mamę. Wolał ten kawałek życia mamy nigdy nie poznać. Jednak teraz nieodsłyszy tego co usłyszał. Zacisnął powieki, z których zaczęły wylewać się łzy, próbował wmówić sobie, że jest to zwykłe kłamstwo, że takie koty na świecie nie istnieją, ani nie istniały, jednak widocznie to nie pomagało.
- Nie chcę... - Wydusił tylko z siebie Rumianek. - Nie chcę tego na sobie! Chcę być jak rodzeństwo! Bez rudego, bez takich przyjaciół, bez problemów! Róża widząc reakcję Rumianka nieco się speszyła. Może przesadziła? Już od samego początku wiedziała, że nie była najbardziej taktowna jeśli chodzi o rozmowę z kociakami ani ich jakieś prawidłowe wychowanie. Jeśli zabrnie to za daleko.. uh. Zacisnęła zęby, przyciągając ogonem Rumianka bliżej siebie, by przejechać szorstkim językiem po pysku szylkreta, jakby chcąc osuszyć mokrą od łez mordkę.
- Musisz pamiętać, że nie wszyscy rudzi są źli. Popatrz na Tygrysią Gwiazdę. Jest świetnym liderem i ufam jej działaniom. To tylko ta rodzina ma problemy ze swoim ego. Możesz spróbować wyrwać się ze stereotypu i przeciwstawić się Piaskowej tyrance. Bądź co bądź, nie zapominaj, że rudy odziedziczyłaś po mnie - Czy to brzmi wystarczająco dobrze? Czy teraz to jakoś naprawi? Niestety Rumianek to ten typ kociaka co za bardzo wszystko łapał jak już przełamie się tą barierę z niedorzecznej upartości - Poza tym, na pewno znajdziesz sobie dobrych przyjaciół, w końcu są jeszcze starsze koty a i na pewno urodzą się młodsze. Może też pójdziesz porozmawiać ze swoim kuzynostwem? Co prawda zachowanie niektórych z nich ma wiele do życzenia, jednak nadal jest to twoja rodzina, którą warto poznać. I na pewno spotkasz kogoś ciekawego na zgromadzeniach. Jestem pewna, że Tygrysia Gwiazda was zabierze.Kocurek czując język Różanej Przełęczy na swoim pysku, otworzył oczy i ponownie wbił wzrok w kocicę. Wlepiał w nią wzrok przez chwilę, gdy łzy spływały mu po pysku. Jego oczy zdawały się pytać, jak calico mogła tak żyć? Z świadomością, że za plamą rudego futra siedzi tyranka, którą przywoływała mu teraz Lew. Podniósł głowę z ziemi.
- Nie chcę rudego w moim futrze. - Powiedział po dłuższej ciszy. - Nie chcę go na sobie, nie chcę być porównywana z jakąś kotką, która żyła dawno temu! Zabierz to i nie oddawaj nigdy! - Pisnął chcąc pozbyć się tego rudego futra z siebie jak najszybciej, jakby z wyrzutem w stronę Róży, która ten rudy mu przekazała
- Gradowa Łapa nie chce ze mną gadać, a Słoneczna Łapa jest nudna! - Rzucił nagle kociak, odrywając się na chwilę od tego co usłyszał od mamy.
- Prześpij się z tym - proponuje jedynie, zdając sobie sprawę z tego, że jednak za bardzo poleciała do przodu. Teraz pewnie będzie musiała się tłumaczyć Powiewowi. A Powiew będzie musiał tłumaczyć Rumianek. Oh Gwiezdni, za bardzo poleciała, co za utrapienie - Musisz się nauczyć sortować koty - dodała, po czym westchnęła przeciągle. Ah tak, Gradowa Łapa. Musi w końcu skończyć jego trening by mieć go z głowy - Masz jeszcze Koniczynową Łąkę i Ostowy Pęd - dodaje - Poza tym, skąd pewność, że Słoneczna Łapa jest nudna? Może po prostu nie poznałaś jej wystarczająco dobrze. Niektórzy nie odsłaniają wszystkich części charakteru od razu. Trzeba się ich doszukać.
- Koniczynowa Łąka i Ostowy Pęd są rudzi! - Pisnął kociak, wtulając się w futro kocicy. - Słoneczna Łapa poświęca życie na zioła, zamiast zostać dzielnym wojownikiem! To dużo już o niej mówi i tyle mi wystarcza, aby stwierdzić, że jest nudna. Kto z własnej woli wybiera tą drogę? Nikt!
- Ale ich nie znasz - miauknęła, chcąc odkręcić jakoś swój wybuch - Powtórzę po raz kolejny, musisz się nauczyć segregacji. Poza tym, są rodziną. Pamiętasz chyba, czego was uczyłam - Dodała, zerkając na Rumianka, który znowu maltretował temat zielarstwa - Jak ci się tak nie podoba rola medyka, to po prostu idź jak każdy inny kot rolą wojownika, nikt cię do niczego nie zmusza, a gdybyś się porządnie przyjrzała, zauważyłabyś, że Słoneczna Łapa nie może chodzić. Ma uraz po ataku Klanu Wilka. Jeśli chcesz się czegoś o tym dowiedzieć, powinnaś ją spytać osobiście. Poza tym, medycy są o wiele bardziej tajemniczy niż ci się może wydawać - To mówiąc wstała, po czym skierowała się w głąb żłobka. Nie miała ochoty na kontynuację tego tematu i tłumaczenie szylkretowi po raz setny tej samej rzeczy w kółko i kółko. Bez większego zastanowienia młodziak się ruszył zaraz za nią. Nie rozumiał jej już całkowicie. Najpierw go straszyła kotką, która łączyła się z nim przez to, że miał trochę rudego na sobie, a później odchodziła jakby nic się nie stało. Wyprzedził ją lekko i stanął przed nią.
- Wiem co mnie uczyłaś, przepraszam mamo. - Powiedział Rumianek wlepiając swój wzrok w zastępczynie. - Możesz dzisiaj zostać z nami na noc? Aby obronić mnie przed Piaskową Gwiazdą, kiedy przyjdzie po mnie w śnie! Proszę mamooo! - Kotka patrzyła na chwilę w pysk kocurka, po czym westchnęła przeciągle, a na jej pysku pojawił się łagodny uśmiech, tak inny od jej wcześniejszego stanu.
- Zostanę, nie musisz się obawiać. Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć wam coś mniej przerażającego do snu. I pamiętaj, by nie powtarzać nikomu z zewnątrz o tym, co ci powiedziałam. To.. może wszystko zepsuć - Zaproponowała uświadamiając sobie, że skoro Rumianek już wie, wypadałoby opowiedzieć o Piasek również reszcie kociąt, nie szczędząc szczegółów. Pozostała czwórka jednak będzie mieć na tyle dobrze, że najpewniej trafi na “normalną” wersję matki, której urazy nie zakłócą lekcji historii. - Chociaż podejrzewam, że o wiele bardziej lepiej będzie dla ciebie, jak dostaniesz teraz rawkę kolorowych motylków od strony Powiewa - To mówiąc, chwyciła szylkreta za kark i ostrożnie uniosła w górę, chcąc bezpiecznie przenieść do wymoszczonego legowiska.
<Rumianek? Kiedy myślisz, że twoja stara po 70 księżycach życia w stresie jest normalna, ale zamiast normalnej odpowiedzi dostajesz jumpscare na ryj>
Oj róża ale ty dyrdymały wciskasz kocięciu, zamiast przytulić i cieszyć się ,że ma psiapsi to straszysz bezpodstawnie najlepszą liderka. Nie wstyd ci? Jak nic czas się wybrać do legowiska starszyzny, a nie bawić się we władze 🤧
OdpowiedzUsuń