*przed zgromadzeniem*
- Hej - wymruczał, ziewając głośno. - Co tam?
-D-dobrze. Ch-chciałem c-ci ty-tylko po-pogratulować, Je-jesionowy Wi-wichrze. T-to i-imię n-na prawdę d-do c-ciebie pa-pasuje - Lekko się uśmiechnął, po czym wymknął się z legowiska.
Zaskoczony, zaczął nawoływać brata. Co on wyprawiał? Zerwał się natychmiast na łapy i rzucił w pościg za burasem. Nie rozumiał co się stało, dlaczego nagle uciekł? Może chciał się pobawić w berka? Nie miał pojęcia, co nim kierowało, jednak skoro uciekał, to musiał coś przeskrobać. Miał nadzieję, że to nic poważnego i nikt nie domyśli się, że coś zrobił. Chociaż szczerze wątpił, że brat byłby do czegoś takiego zdolny. No bo co on mógł zrobić? Przyspieszył czując, że zbliża się do celu. Uczeń pobiegł w las w takim tempie, jakby zobaczył ducha. Szybko skrócił ich dystans i rzucił się na niego. Oboje poturlali się po mokrej ziemi, brudząc sierść w błocie.
- Mam cię! - zawołał przyciskając go do ziemi. - A teraz mów co się stało!
-N-n-nic! - Malinek zaczął się szarpać, próbując wydostać się spod czekoladowego.
- Jak to nic? Przecież widzę, że coś jest nie tak! No dalej, Malinowa Łapo. Bo cię nie puszcze!
Wpatrywał się w niego, widząc jak ten ucieka przed nim wzrokiem. Trwali tak chwilę, gdy w końcu Malinek postanowił się odezwać.
- Bo...bo...je-esteś ju-uż wo-ojownikiem.
- I to powód, dlaczego przede mną uciekasz? - zaśmiał się. - Przestań. Przecież ciągle jestem twoim bratem. To, że zostałem mianowany nie oznacza, że nagle będę zły i niedobry. Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Mhm...
- Teraz zejdę z ciebie, ale nie uciekaj, dobra?
Malinowa Łapa kiwnął głową. Ostrożnie zszedł z niego i obserwował jakichkolwiek sygnałów, które świadczyłyby, że chciałby wznowić ucieczkę. Jednak brat najwidoczniej zrozumiał, że nie ucieknie przed Jesionowym Wichrem i siedział ze smętną miną, którą starał się nieudolnie ukryć.
- Ej? Co jest?
- N-nic...
Uważnie wpatrywał się w brata, próbując przejrzeć jego maskę. Uśmiechnął się widząc nagle, co ten pościg zrobił z futrem ucznia. Było całe pozlepiane od ciemnego błota! Pamiętał dobrze skąd kojarzył podobną sytuację.
- Heej... Malinowa Łapoooo.
Brat w końcu uniósł na niego swoje niebieskie oczy.
- Pamiętasz zabawę w błocie?
-T-ta-ak a c-co?
Nie tłumacząc, po prostu nabrał stopionego śniegu w łapę i rzucił nim w niego. Widział jak oczy burasa robią się większe. Chyba się z nim pobawi? Pamiętał w końcu, jak ostatnio zareagował na ubrudzenie, ale teraz był już wystarczająco duży, aby zrozumieć, że Jesionowy Wicher chcę tylko go rozweselić. Stał i czekał na jego ruch. Podreptał łapami w miejscu, wskazując pyskiem na błoto.
- No dalej, Malinowa Łapo. Pokonasz mnie w walce na błotne kule? - Uśmiechnął się przy tym, nabierając kolejną porcję na łapę.
<Malinowa Łapo?>
Ojejku, ale to słodkie
OdpowiedzUsuń