O rany, rany, rany! Czemu to tak długo się przeciągało? A co jeśli Szakłakowy Cień się pomylił? Co jeśli jednak, źle zinterpretował jej zachowanie? Może wcale nie chcę z nim być, a on się zbłaźnił. Serce biło mu coraz szybciej, czekając na odpowiedź. A było wiadomo, że nie lubił czekać. Ten stan był dla niego zbyt zabójczy, jednak się zmusił, aby znosić tą niepewność przez kilka uderzeń serca.
- Ja... Też cię kocham, Jesionowy Wichrze. Gdy na ciebie patrzę, nie mogę znieść myśli, że mogłoby mi ciebie zabraknąć. Na początku może i byliśmy przyjaciółmi, ale teraz zdecydowanie czuję do ciebie coś głębszego. Kocham cię, Wicherku.
Spojrzał na nią zaskoczony. Kochała go? Dziwne ciepło rozlało się po jego ciele. Kochała go! Czyli jednak nie musiał się niczym martwić! Uśmiechnął się do niej, czując jak zalewa go ulga i szczęście. Byli razem! Nie odepchnęła go, nie uciekła, siedziała nadal na swoim miejscu! Znów się zawiesił, ale na krótką chwilę. Patrzył na jej rozczochraną sierść na policzkach i coś go tknęło, że powinien zmienić ten stan rzeczy. Zbliżył się i muśnięciami języka, starał się okiełznać, burzliwą naturę sierści kotki. Mógłby przysiąc, że czuł w tym momencie przyjemny smak. Czyżby tak smakowały brzoskwinie? Nigdy ich nie jadł, nie wiedział nawet, gdzie można byłoby je znaleźć. Ale skoro Brzoskwiniowa Łapa, miała takie a nie inne imię, to może... rzeczywiście była taką słodką brzoskwinią? Rany o czym on myślał! Porównywał swoją przyjaciółkę... wróć... już partnerkę, do owocu.
- Martwi mnie tylko jedno - przerwał lizanie, przypominając sobie o pewnym fakcie. - Jesteś jeszcze tylko uczennicą. Co powiedzą…
- Mam gdzieś, co powiedzą – wyszeptała kremowa - Już niedługo Szakłakowy Cień będzie miał mnie jeszcze bardziej dosyć i Deszczowa Gwiazda będzie musiał mnie mianować. A jak mimo wszystko będzie ze mną jeszcze jakoś wytrzymywał, to ja mu chętnie pomogę zmienić zdanie na ten temat… A do tego czasu… To będzie nasz wspólny sekret. Co ty na to?
Pomyślał chwilę. Szakłakowy Cień w sumie mu mówił, że to nic złego jeśli zostaną parą. Sam w końcu, pomógł mu zaaranżować to spotkanie. Nie skrzyczał i nie powiedział, że to złe, że tak nie wolno, a nawet zapewnił, że Brzoskwiniowa Łapa niedługo i tak zostanie wojowniczką. Mimo to odczuwał pewien niepokój. W sumie Klan Gwiazdy, nie widział co się dzieję, ponieważ gwiazdy zniknęły zastąpione przez światłość, więc przodkowie nie powinni się gniewać. W końcu wątpił, że sami nie mieli podobnych przygód w jego wieku.
- Dobrze - Polizał ją po nosie i uśmiechnął się.
Mógłby zatonąć w tych oczach. Były takie piękne... Znów się rozmarzył i nie zauważył, że kotka coś do niego mówiła. Zmarszczył czoło, orientując się w sytuacji chwilę później. Ach... jeśli będzie tak odpływał za każdym razem, to wątpił czy kotka nie da mu po pysku. No ale co miał zrobić skoro był zakochany? Chciał wpatrywać się w nią godzinami, a najlepiej już w ogóle się z nią nie rozstawać. Myśl, że zaraz się rozejdą do dwóch różnych legowisk, nie była przyjemna. Chciałby wtulić się w jej futerko i wdychać jej zapach. Nie zauważył, kiedy zanurzył swój nos w jej sierści. Tak jakoś wyszło? Oby nie wzięła go za dziwaka. Ale kotka nie odsunęła się, a sama zrobiła to samo co on. Trwali tak, a ich ogony splotły się ze sobą. Było tak pięknie. Tak przyjemnie.
- Ekhm... - Nagle usłyszał czyjś głos.
Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni. W końcu to miała być tajemnica! Rozejrzał się i dostrzegł Szakłakowy Cień, który gdyby miał kciuki, właśnie by mu je pokazywał.
- Nie chciałem przeszkadzać. Tak uroczo razem wyglądaliście, ale muszę zabrać twoją ukochaną na trening, a ciebie szuka Biały Kieł. Pstrągowy Pysk wyznaczyła was i Niedźwiedzie Futro z Poziomkową Łapą na poranny patrol.
- Em... jasne... jasne, już idę. - spojrzał jeszcze raz na Brzoskwinkę i ruszył wypełniać swoje obowiązki.
Nie było to łatwe, ponieważ ciągle oglądał się za siebie, wypatrując kremowej vanki.
<Brzoskwiniowa Łapo?>
Aww, urocze ;3
OdpowiedzUsuń