Po zakończonym treningu została wysłana przez mentorkę, aby wymienić starszyźnie legowiska. Już czuła na sobie wzrok Ziębiego Trelu, która z pewnością będzie miała tysiąc zastrzeżeń do wykonywanego przez nią obowiązku. Od kiedy tylko pamiętała, ruda kotka nie była zadowolona z jej istnienia i uczennica mogła tylko domyślać się dlaczego. Dużo kotów nie lubiało jej towarzystwa, tak samo, jak jej rodzeństwa, a to wszystko przez rodzinę. Przecież trójka kotów była potomkami Widma, który był mordercą oraz Małej Koszatniczki, której gniew mogła poczuć na sobie Pszczółka. Sama blizna, która znajdowała się na jej prawym oku, tłumaczyła wszystko. Gdyby nie Cykoriowa Łapa i Bobrzy Siekacz, którzy przebywali wtedy w żłobku, to nawet nie chciała myśleć, co by się tam stało. Z pewnością nie skończyłaby tylko z blizną na pysku.
Wchodząc do legowiska ze świeżym mchem w pysku, jej oczom ukazał się rudy uczeń. Stokrotkowa Łapa, a przynajmniej tak słyszała Pszczela Łapa. Było to kocię Lwiej Paszczy i wnuk Zięby, co spowodowało, że kremowa kocica zrobiła krok w tył. Następne słowa starszego ucznia zaskoczyły ją. Brzmiało ono miło, a w jego głosie nie usłyszała żadnego wyrzutu, co było przeciwieństwem do zachowania innych członków jego rodziny. Krzywy wzrok starszej padł od razu na nią. Była pewna, że ta nie chciała ją widzieć, ani by ta rozmawiała z jej wnukiem, jednak to nie kremowa kocica zaczęła rozmowę.
- Em… Witaj. Nazywam się Pszczela Łapa, ale pewnie to już wiesz. - Powiedziała kotka, uprzednio kładąc mech, który trzymała w pysku, przed swoimi łapami. Trudno było jej zacząć konwersację, gdy wzrok rudej starszej utknął na niej. - Obserwująca Gwiazda wysłała mnie, bym wymienił legowiska starszyźnie, jednak widzę, że zrobiłaś większość samotnie. Pozwól mi, bym dokończył to, co zaczęłaś, abyś nie musiała się z tym sama użerać. - Starała się brzmieć najlepiej, jak tylko mogła, aby nie wypaść źle przed nowo poznanym kotem. Stres jednak wpłynął na jej słowa, przez co brzmiały one bardziej formalnie, niż zamierzała kocica. Żółte oczy Stokrotkowej Łapy zeskanowały ją od góry do dołu, co bardziej niepokoiło kotkę. Czyżby powiedziała coś źle? Ona nie chciała. Kiedy wzrok ucznia padł ponownie na nią, zauważyła, że na pysku rozmówcy kreuje się uśmiech.
- Zróbmy to razem. Wtedy pójdzie nam to zdecydowanie szybciej. - Zaproponował Stokrotkowa Łapa, na co tylko kremowa przytaknęła. Zabrali się za tworzenie nowych legowisk dla pozostałych członków starszyzny. Szło to szybko, jednak kocica nie mogła otrząsnąć ze siebie uczucia, że pewna starsza kocica chcę pozbyć się jej jak najszybciej. Ale chociaż jeden członek tej dziwnej rodziny ją lubił, a przynajmniej tak myślała Pszczela Łapa.
*****
*Jeszcze Pora Zielonych Liści*
- Obserwująca Gwiazda to bardzo dobra men-... - Nie dane było jej dokończyć swojej wypowiedzi, bo rudy kocur wciął się w jej słowa.
- Nawet nie mów tak o niej. Nie zasłużyła, aby być przywódczynią. Gdyby nie Widmo, to pewnie nie byłaby na tej pozycji. Powinna mu dziękować, a nie sądzić. - Powiedział zły uczeń, wbijając wzrok w Pszczelą Łapę. - A tym bardziej Cię niczego nie nauczy. Powinieneś się zamienić z siostrą, a przynajmniej namówić swą aktualną mentorkę do zamiany.
Ponownie ktoś z rodzeństwa kotki wspominał o zamianie mentorów. Najpierw Nornica, a teraz Ważka. Czemu nie mogli zostawić tego, jak aktualnie jest? Podobały jej się treningi z przywódczynią, więc czemu Ci chcieli to zmienić? Nie wiedziała jakie treningi miała jej siostra z Piaskową Zamiecią, chociaż liderka Klanu Burzy zdawała się mówić o nim tylko dobrze. Mówiąc o zastępcy klanu, warto było wspomnieć, że to właśnie on wybrał Pszczółkę na popołudniowy patrol wraz z Bajkową Stokrotką, Szafirkową Łapą i Przepiórczym Puchem. Widziała, jak powoli koty zbierają się przed wyjściem z obozu, więc musiała znaleźć jakiś szybki sposób na zakończenie rozmowy z bratem i udanie się na patrol. Najlepszym i najskuteczniejszym sposobem było powiedzenie mu wprost, że musi iść na patrol, co też uczyniła. Nie był on zadowolony z słów kotki, jednak siłą ją nie zatrzyma. Musiała iść na patrol i ten o tym wiedział.
Długo nie zajęło, aby kocica pojawiła się u boku Bajkowej Stokrotki, po czym czwórka kotów ruszyła w teren. Udali się w stronę granicy z Klanem Klifu, a przynajmniej tak myślała uczennica. Jej wzrok wbity był w rudego wojownika, który szedł blisko niej z uśmiechem na pysku. Jak ono to robiło? Nie pamiętała czasu, żeby na jego pysku gościło coś innego niż uśmiech, co wydawało się dla niej niemożliwe. Jak mogło zachowywać go mimo tylu złych rzeczy dziejących się wokół niego? Uczennica nie wiedziała, jak ono to robiło.
- Bajkowa Stokrotko…? - Powiedziała kremowa kocica, próbując przerwać ciszę, która trwała od dłuższego czasu. Wzrok wojownika przeniósł się na nią, kiedy ta wypowiedziała jego imię. - Jak to być wojownikiem? Wiem, że nie jesteś nim długo, bo jakiś czas temu byłaś mianowana, jednak… możesz mieć dużo do powiedzenia na ten temat, prawda? - Próbowała w jakiś sposób zacząć konwersację z pręgowanym wojownikiem, jednak nie szło jej to najlepiej. Miała nadzieję, że Stokrotka zobaczy jej zamiary i postanowi pociągnąć ich rozmowę dalej.
[1102 słowa + walka w tunelach]
[przyznano 22% + 5%]
<Stokrotko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz