Skulił się jeszcze bardziej w momencie, gdy kotka podniosła głos. Nie rozumiała go, bo jej futra nie zdobiło brązowe futerko. Wątpił, że Srocza Gwiazda poświęciłaby uwagę dziecku, które w jej oczach nie jest idealne. Gdyby doświadczyła tych spojrzeń i przykrych sytuacji, które sam Topikowa Głębina doświadczył przez swoje krótkie życie może by miała bardziej otwarty umysł. Może nie byłaby tak zaślepiona przez rację wpojone przez matkę i inne kotki.
Tuptająca Gęś rządziła się tak jakby była liderką, gdy tak naprawdę nią przecież nie była. Nie musiał wcale spełniać jej rozkazów, o ile życie mu było miłe. Oprócz tego, że była córką Sroczej Gwiazdy co dawało jej jakieś niewidzialne przywileje, o czym kocurek od pierwszych chwil życia się przekonał, była tak naprawdę nikim ważnym. To już syn Źródlanego Dzwonka piastował ważniejsze stanowisko niż czarno-biała kocica, będąc łącznikiem pomiędzy Klanem Gwiazdy, a liderką - kotka sama z resztą to przyznała. A mimo to mówiła kłamstwa na jego temat. Czy sam fakt, że wraz z Cuchnącym Śledziem ryzykował własne życie, aby znaleźć lekarstwo na czerwony kaszel nie wskazywał, jak bardzo lojalny jest wobec klanu? Wobec jego członków, nie ważne jakie futro zdobiło ich? Starał się pomóc wszystkim członkom klanu. Klanu, który uważał go w większości za nic jak nędznego robaka. Nie mógł pojąć tego, jak Klan Gwiazdy, w który wierzył mimo odmiennych wierzeń swoich matek, mógł przymykać oko na takie zachowania w świecie żywych. Dlaczego milczeli pomimo krzywdy jakie doświadczali tacy malutcy jak on. Czy w Klanie Gwiazdy również były podziały? To dlaczego żaden z Gwiezdnych Kotów nie sprzeciwił się w momencie, w którym otrzymał swoje imię, stając się pełnoprawnym medykiem, podczas jego pierwszego zgromadzenia medyków.
Nie chciał dać satysfakcji córce liderki, dlatego też z całych sił starał się powstrzymać łzy. Co jakiś czas marszczył nos i mrużąc oczy, starając się w tym samym czasie oczyścić umysł. Było to jednak trudne.
— Mówiąc takie rzeczy… — zaczął, czuł jak o mały włos jego małe łapki się nie rozjeżdżają na podłożu, jednak nie mógł przejść obojętnie wobec takiego zachowania względem kotów na Srebrnej Skórze oraz innych kotów, które w niego uwierzyły. — … szydzisz z Klanu Gwiazdy. I to otwarcie, przy świadkach. — Przeniósł spojrzenie na pacjentów, którzy mieli okazję być świadkami krzyków kocicy. — Szydzisz z umiejętności i wyboru Strzyżykowego Promyka. Szydzisz z decyzji poprzedniej liderki, Mglistej Zatoki. One mi zaufały, a Klan Gwiazdy mnie zaakceptował jako pełnoprawnego medyka. Gdyby tak nie było, uznaliby mnie za niegodnego… nie byłbym medykiem! Powinnaś się wstydzić tego co mówisz! Nie tylko jako wojowniczka, ale również jako córka liderki! — wychlipiał odsuwając się w głąb legowiska, mając nadzieję, że uda mu się wtopić w cienie, po jego niemałym wybuchu emocji, które już zbyt długo w sobie tłumił. — A teraz… ponownie cię poproszę Gąsko, opuść legowisko medyków. Chorzy potrzebują ciszy i spokoju… — rzucił smętnie dygocąc jak osika, mając nadzieję, że Strzyżykowy Promyk uratuję go właśnie w tej chwili.
W myślach składał modły do Gwiezdnych raz po raz, prosząc, aby ruda kocica zmaterializowała się właśnie w wejściu do legowiska. Zdawał sobie sprawę, że użycie kocięcego imienia Tuptającej Gęsi może jeszcze bardziej rozjuszyć kocię, chciał jednak uświadomić ją, że nie powinna upatrywać w nim wroga. Na całe szczęście jego prośby zostały wysłuchane, a pojawienie się głównej medyczki w przedsionku ukróciło krzyki Tuptającej Gęsi.
***
Sojusz. Sojusz Klanu Nocy z Klanem Wilka. Sojusz z klanem, który skrzywdził jego mamę, Źródlany Dzwonek.
Myślałam, że nic gorszego nie mógł usłyszeć dzisiejszego dnia. A jednak, mylił się.
Klan Nocy zyskał zastępcę. Nie byle jakiego – największy jego koszmar, przez który nie raz przerażony się budził w samym środku nocy, gdy w jego wyobraźni łapa łaciatej kotki zawisła na jego gardle.
Gdy niektóre koty witały nową zastępczynię, wykrzykując z radością jej imię, Topikowa Głębina mimo młodego wieku zadarł pysk ku niebu niczym starzec oddając się zadumie. On nie mógł podzielać ich radości, wiedząc że najprawdopodobniej na świat wydanie zostanie kolejne pokolenie kotów, w których od pierwszych chwil życia zostanie wpojona nienawiść do niego i jego podobnych.
Poświęcenie? Nie uważał podjętej decyzji przez córkę liderki za wyraz wielkiego poświęcenia. Na dobrą sprawę zaczął rozważać czy już wcześniej nowa zastępczyni nie została poinformowaną o tym co ją czeka, jeśli się zgodzi na pewne warunki. Asystent był pewny, że jeśli kiedykolwiek kotka będzie miała kocięta to tylko z Kolcolistnym Kwieciem, w końcu to z nim spędzała ostatnio najwięcej czasu, drocząc się z nim raz po raz. Poza tym był chyba jedynym kocurem na świecie, który był w stanie z nią wytrzymać jakimś cudem.
— Dlaczego? — szepnął, lecz nie dostał odpowiedzi od walecznych przodków. Kolejny raz milczeli, pozostawiając Topikowa Głębinę samego z kotłującą się masą pytań w jego głowie. — Przecież zakpiła z was… I nie tylko z was… Spieniony Nurt byłaby lepszą zastępczynią… — Ostatnie zdanie było ledwo słyszalne, wyszeptał je jeszcze ciszej niż poprzednie, nie chcąc przerywać radości wśród członków, jednak miał nadzieję, że jego słowa dotrą tam, gdzie powinny.
Chciał zrozumieć Klan Gwiazdy. Jego decyzje i to dlaczego milczeli, mimo że mogli zareagować, w końcu byli wszechmocni, znali przyszłość. Starał się zrozumieć dlaczego koty, które były prawe, które niosły pomoc wszystkim były uważane wśród wojowników za te gorsze, a te które jeszcze bardziej tworzyły rozłam wśród społeczności były uwielbiane i nagradzane za swoje zachowanie.
Myślami starał się przywołać ostatni sen jaki od nich otrzymał, a na samo jego wspomnienie skrzywił pysk. Gdyby tylko te sny nie były okryte tajemnicą, tak aby każdy kot mógł je zrozumieć. Dzięki temu można byłoby zapobiec wielu sytuacją, a to co teraz działo się w Klanie Nocy nigdy by nie miało miejsca. Może Źródlany Dzwonek i Tonący Pasikonik wciąż by żyły? A jego ojciec mógłby zostać wygnany za swoje wcześniejsze wybryki… Mglista Zatoka byłaby wciąż Mglistą Gwiazdą, a Klan Nocy może nie byłby skazany na upadek.
THE END
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz