- Dla ciebie. Moja pierwsza zdobycz - wyjaśnił widząc jej zdziwiony wzrok, zaraz po tym jak rzucił przed nią martwego ptaszka. Skała z irytacją przyglądała się jego sierści, oblepionej z lekka już zaschniętą krwią. Te dowody i tak jakoś nie przekonywały jej do uwierzenia, iż brat sam zdołałby cokolwiek zdobyć. Byłoby to co najmniej upokarzające, gdyż na jej polowaniu rzucała się na wszystkie możliwe stworzenia zbyt szybko, niż powinna. Dostała za to przede wszystkim ochrzan od mentorki, na temat swojej nadpobudliwości i bycia głośnym, co płoszy wszystko w obrębie całego lasu. Oczywiście dla czarnej wydawało się to bezsensowne, bo jej metody i tak ją do czegoś doprowadzą. Spojrzała z oburzeniem na brata, w końcu – to ona miała być tą lepszą w rodzeństwie. Już wystarczy, że buras miał opinię aniołka, a ona dręczycielki zapatrzonej w Płonąca Waśń i biorącej z niej zły przykład.
- Pewnie pomogła ci Jastrzębi Podmuch - w końcu fuknęła, nie wiedząc, jak go obrazić. Sam fakt, że brat ofiarował jej swą pierwszą piszczke, był niezwykle dziwny. W takich momentach zazwyczaj obstawiała, iż coś kombinował. Zmrużyła oczy, przyglądając się leżącemu trupowi. Mimo wszystko wyglądał apetycznie.
- Jeżeli nie wierzysz, że sam to upolowałem, to ją zapytaj. - Wskazał kotkę ogonem. Skała podniosła głowę i powędrowała wzrokiem w stronę niebieskiej pręguski. Uczennica spięła się, obawiając się potwierdzenia przez wojowniczkę wersji wydarzeń burasa.
- A zapytam! – niemalże warknęła, wstając i kierując się w kierunku kotki. Ta od razu ją dostrzegła, nim czarna wykonała chociaż jeden krok. Przez cały czas, kiedy zbliżała się ku niej, była czujnie obserwowana przez zielone ślepia.
- Słuchaj – zaczęła poważnym tonem głosu, rozglądając się na wszystkie możliwe strony, byleby uniknąć jej irytującego spojrzenia – Mój brat, o, ten tam – machnęła ogonem na Jastrzębia – No, ten co go uczysz – dodała dla pewności, by ta wszystko zrozumiała – Twierdzi, że sam złapał tego ptaszora. Oczywiście obie wiemy, że to nieprawda, ale musisz mi to potwierdzić – dodała ostrzej.
Jastrzębi Podmuch zmierzała ją znużonym spojrzeniem, wzdychając ciężko.
- Sam ją złapał - oznajmiła – Nie mam po co kłamać, skoro twój brat świetnie sobie poradził i wykazał się niezwykłym sprytem przy polowaniu. – dodała spokojnie.
Czarna oniemiała, burząc się i unosząc ogon do góry. To nie było możliwe, a żeby to Jastrząb pierwszy upolował cokolwiek z ich dwójki. Na moment z nerwów przyspieszył jej oddech. Spojrzała z lekką złością na mentorkę brata, wiedząc, że ta raczej nie kłamie, choć Skała co rusz próbowała doszukać się oznaki oszustwa w kotce. W końcu jednak zrezygnowana i wciąż spięta zawróciła do swojego brata.
- Powinnaś chociaż raz mi uwierzyć. - miauknął ze spokojem. - Czy nadal uważasz, że jestem popsuty? - zadał pytanie, przekrzywiając z zaciekawieniem łeb.
Czarną to wszystko coraz mocniej irytowało. Co chwilę przenosiła swoje spojrzenie z brata na zdobycz i na odwrót. To nie mogło być prawdą, to nawet nie miało prawa bytu!
Jej durny brat pierwszy coś złapał! Może ma lepszego mentora? Nie, to nie miało sensu. Ją przecież uczy ten sam kot, co szkolił Płomień, więc.. czyżby to w Skale był jakiś problem?
Wykluczyło to od razu, nie mogła przecież mieć jakiejś wady, która byłaby na tyle silna, aby przeszkodzić jej w funkcjonowaniu.
- Raz ci coś wyszło. – mruknęła w końcu obruszona – Tak, wciąż jesteś popsuty. Zdążyłam upolować już kilka piszczek, więc ten twój jeden ptaszor to nic wielkiego. Trochę się może naprawiłeś, choć jak na twoje popsute mięśnie… Cóż, masz rację. Upolowanie tego to wyczyn – stwierdziła znudzona.
Coś jednak w jej sercu czuło wzruszenie. Ofiarował jej swoją pierwszą zdobycz? To było całkiem miłe z jego strony, aczkolwiek nie zamierzała go chwalić na głos.
- Nie widziałem, żebyś wracała kiedykolwiek z czymkolwiek z treningu – zaczął podejrzliwe, na co ta instynktownie warknęła. Zaraz będzie snuć jakieś domyły i jeszcze drań ze swoim sprytem dojdzie do prawdy!
- Bo jesteś ślepy. Poza tym, czy ty cały dzień stoisz przed wejściem i obserwujesz, kto wrócił z lasu? – prychnęła – Jak przychodzę, to nigdzie cię tu nie ma, więc nawet nie masz co podziwiać mojej kolekcji upolowanych piszczek – rzuciła, przechwalając się wymyślonymi zdarzeniami.
- Widziałem cię kilka razy i zawsze miałaś puste łapy – stwierdził.
- Mogłeś mnie z kimś pomylić. Poza tym, tam raz czy dwa akurat nic nie miałam, bo ćwiczyłam co innego, więc pewnie wtedy mnie spostrzegłeś – mruknęła, choć nawet sama zaczynała sobie zdawać sprawę, jak absurdalnie to wszystko brzmi.
- Nie ma w klanie innego tak czarnego i puszystego ucznia – odparł jedynie – Czyżbyś kłamała? – mruknął zaciekawiony, na co ta znowu syknęła.
- Po co miałabym kłamać? Wiadomo, że jestem lepsza od ciebie w tych sprawach, więc nie ma tu co nawet porównywać. Rozumiem, że chcesz się dowartościować, ale.. Nie moim kosztem, braciszku – burknęła.
Spostrzegła, iż kocur rozgląda się, jakby w poszukiwaniu czegoś. Kiedy zawiesił wzrok na Pierzastej Mordce, Skała momentalnie zastygła.
- O, tam siedzi twój mentor. Może pójdę go zapytać o twoje sukcesy? Pewnie musi być dumny ze swojej uczennicy, że tyle piszczek złapała, a ledwo co szkolenie zaczęła – mruknął.
- Po pierwsze – zaczerpnęła głęboki wdech – To jest kotka.
- Co? – zdziwił się na moment.
- Mówisz o Pierzastej Mordce jak o kocurze, a to jest kotka. To znaczy, on mówi, że jest kotką, bo się tak czuje. A jeśli tak jej lepiej, to nie będę tego kwestionować. Ważne, że jest silna i mnie dużo uczy – miauknęła – Choć i tak większość sama wiedziałam – dodała.
- Cóż, nic nie stoi na przeszkodzie, by spytać…
- Nie jesteś głodny? – przerwała mu gwałtownie – Pewnie musiało być dla ciebie bardzo męczące to polowanie, chodź, możemy zjeść posiłek razem. Moglibyśmy nawet podzielić się tym – wskazała łapką na wciąż leżącego między nimi ptaka.
- Nie najemy się tym, to jest porcja dla jednego kota – mruknął i spojrzał na stoisk ze zwierzyną – Wezmę sobie coś innego – dodał i poszedł po posiłek dla siebie. Skała pochwyciła w zęby swój pokarm i odsunęła się pod drzewa, gdzie położyła się i czekała na brata, który niósł w pysku wróbla.
Jedli w kompletnej ciszy, a Skała co jakiś czas podnosiła głowę i rozglądała się po klanie. Musi czym prędzej coś upolować i to w dużych ilościach, by móc chwalić się bratu tak, jak on jej.
- Co teraz planujesz robić? – spytała niespodziewanie – Możesz mi pokazać, czego to się tam niby nauczyłeś? – zagadnęła.
Choć w polowaniach nie szło jej dobrze przez brak cierpliwości i zbyt szybkie działanie, tak przy nauce walki mogła się czymś wykazać. Nasłuchała się już nie raz, iż mądry kot ma czasami większe szanse na przeżycie niż silny. W bójkach raczej powinna myśleć o strategi, aczkolwiek ona główną uwagę i tak skupiała na ataku swoimi łapkami. To była jej najsilniejsza część ciała, a porządnym uderzeniem, byłaby pewnie w stanie przewrócić jakiegoś rówieśnika.
- Pewnie pomogła ci Jastrzębi Podmuch - w końcu fuknęła, nie wiedząc, jak go obrazić. Sam fakt, że brat ofiarował jej swą pierwszą piszczke, był niezwykle dziwny. W takich momentach zazwyczaj obstawiała, iż coś kombinował. Zmrużyła oczy, przyglądając się leżącemu trupowi. Mimo wszystko wyglądał apetycznie.
- Jeżeli nie wierzysz, że sam to upolowałem, to ją zapytaj. - Wskazał kotkę ogonem. Skała podniosła głowę i powędrowała wzrokiem w stronę niebieskiej pręguski. Uczennica spięła się, obawiając się potwierdzenia przez wojowniczkę wersji wydarzeń burasa.
- A zapytam! – niemalże warknęła, wstając i kierując się w kierunku kotki. Ta od razu ją dostrzegła, nim czarna wykonała chociaż jeden krok. Przez cały czas, kiedy zbliżała się ku niej, była czujnie obserwowana przez zielone ślepia.
- Słuchaj – zaczęła poważnym tonem głosu, rozglądając się na wszystkie możliwe strony, byleby uniknąć jej irytującego spojrzenia – Mój brat, o, ten tam – machnęła ogonem na Jastrzębia – No, ten co go uczysz – dodała dla pewności, by ta wszystko zrozumiała – Twierdzi, że sam złapał tego ptaszora. Oczywiście obie wiemy, że to nieprawda, ale musisz mi to potwierdzić – dodała ostrzej.
Jastrzębi Podmuch zmierzała ją znużonym spojrzeniem, wzdychając ciężko.
- Sam ją złapał - oznajmiła – Nie mam po co kłamać, skoro twój brat świetnie sobie poradził i wykazał się niezwykłym sprytem przy polowaniu. – dodała spokojnie.
Czarna oniemiała, burząc się i unosząc ogon do góry. To nie było możliwe, a żeby to Jastrząb pierwszy upolował cokolwiek z ich dwójki. Na moment z nerwów przyspieszył jej oddech. Spojrzała z lekką złością na mentorkę brata, wiedząc, że ta raczej nie kłamie, choć Skała co rusz próbowała doszukać się oznaki oszustwa w kotce. W końcu jednak zrezygnowana i wciąż spięta zawróciła do swojego brata.
- Powinnaś chociaż raz mi uwierzyć. - miauknął ze spokojem. - Czy nadal uważasz, że jestem popsuty? - zadał pytanie, przekrzywiając z zaciekawieniem łeb.
Czarną to wszystko coraz mocniej irytowało. Co chwilę przenosiła swoje spojrzenie z brata na zdobycz i na odwrót. To nie mogło być prawdą, to nawet nie miało prawa bytu!
Jej durny brat pierwszy coś złapał! Może ma lepszego mentora? Nie, to nie miało sensu. Ją przecież uczy ten sam kot, co szkolił Płomień, więc.. czyżby to w Skale był jakiś problem?
Wykluczyło to od razu, nie mogła przecież mieć jakiejś wady, która byłaby na tyle silna, aby przeszkodzić jej w funkcjonowaniu.
- Raz ci coś wyszło. – mruknęła w końcu obruszona – Tak, wciąż jesteś popsuty. Zdążyłam upolować już kilka piszczek, więc ten twój jeden ptaszor to nic wielkiego. Trochę się może naprawiłeś, choć jak na twoje popsute mięśnie… Cóż, masz rację. Upolowanie tego to wyczyn – stwierdziła znudzona.
Coś jednak w jej sercu czuło wzruszenie. Ofiarował jej swoją pierwszą zdobycz? To było całkiem miłe z jego strony, aczkolwiek nie zamierzała go chwalić na głos.
- Nie widziałem, żebyś wracała kiedykolwiek z czymkolwiek z treningu – zaczął podejrzliwe, na co ta instynktownie warknęła. Zaraz będzie snuć jakieś domyły i jeszcze drań ze swoim sprytem dojdzie do prawdy!
- Bo jesteś ślepy. Poza tym, czy ty cały dzień stoisz przed wejściem i obserwujesz, kto wrócił z lasu? – prychnęła – Jak przychodzę, to nigdzie cię tu nie ma, więc nawet nie masz co podziwiać mojej kolekcji upolowanych piszczek – rzuciła, przechwalając się wymyślonymi zdarzeniami.
- Widziałem cię kilka razy i zawsze miałaś puste łapy – stwierdził.
- Mogłeś mnie z kimś pomylić. Poza tym, tam raz czy dwa akurat nic nie miałam, bo ćwiczyłam co innego, więc pewnie wtedy mnie spostrzegłeś – mruknęła, choć nawet sama zaczynała sobie zdawać sprawę, jak absurdalnie to wszystko brzmi.
- Nie ma w klanie innego tak czarnego i puszystego ucznia – odparł jedynie – Czyżbyś kłamała? – mruknął zaciekawiony, na co ta znowu syknęła.
- Po co miałabym kłamać? Wiadomo, że jestem lepsza od ciebie w tych sprawach, więc nie ma tu co nawet porównywać. Rozumiem, że chcesz się dowartościować, ale.. Nie moim kosztem, braciszku – burknęła.
Spostrzegła, iż kocur rozgląda się, jakby w poszukiwaniu czegoś. Kiedy zawiesił wzrok na Pierzastej Mordce, Skała momentalnie zastygła.
- O, tam siedzi twój mentor. Może pójdę go zapytać o twoje sukcesy? Pewnie musi być dumny ze swojej uczennicy, że tyle piszczek złapała, a ledwo co szkolenie zaczęła – mruknął.
- Po pierwsze – zaczerpnęła głęboki wdech – To jest kotka.
- Co? – zdziwił się na moment.
- Mówisz o Pierzastej Mordce jak o kocurze, a to jest kotka. To znaczy, on mówi, że jest kotką, bo się tak czuje. A jeśli tak jej lepiej, to nie będę tego kwestionować. Ważne, że jest silna i mnie dużo uczy – miauknęła – Choć i tak większość sama wiedziałam – dodała.
- Cóż, nic nie stoi na przeszkodzie, by spytać…
- Nie jesteś głodny? – przerwała mu gwałtownie – Pewnie musiało być dla ciebie bardzo męczące to polowanie, chodź, możemy zjeść posiłek razem. Moglibyśmy nawet podzielić się tym – wskazała łapką na wciąż leżącego między nimi ptaka.
- Nie najemy się tym, to jest porcja dla jednego kota – mruknął i spojrzał na stoisk ze zwierzyną – Wezmę sobie coś innego – dodał i poszedł po posiłek dla siebie. Skała pochwyciła w zęby swój pokarm i odsunęła się pod drzewa, gdzie położyła się i czekała na brata, który niósł w pysku wróbla.
Jedli w kompletnej ciszy, a Skała co jakiś czas podnosiła głowę i rozglądała się po klanie. Musi czym prędzej coś upolować i to w dużych ilościach, by móc chwalić się bratu tak, jak on jej.
- Co teraz planujesz robić? – spytała niespodziewanie – Możesz mi pokazać, czego to się tam niby nauczyłeś? – zagadnęła.
Choć w polowaniach nie szło jej dobrze przez brak cierpliwości i zbyt szybkie działanie, tak przy nauce walki mogła się czymś wykazać. Nasłuchała się już nie raz, iż mądry kot ma czasami większe szanse na przeżycie niż silny. W bójkach raczej powinna myśleć o strategi, aczkolwiek ona główną uwagę i tak skupiała na ataku swoimi łapkami. To była jej najsilniejsza część ciała, a porządnym uderzeniem, byłaby pewnie w stanie przewrócić jakiegoś rówieśnika.
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz