Obserwował jak brat liże Kwaśną Łapę. Cieszył się, że w końcu zebrał się na czułości, a nie ciągle groźnie fukał. Może to pomoże mu w relacjach między kocich? Kto wie?
Nagle poczuł ból na ogonie i krzyknął, przez co Omszona Łapa odskoczył, rzucając mu pełne pretensje spojrzenie, na dodatek fukając wściekle! No, ale to nie jego wina! Rozejrzał się, ale nie dostrzegł sprawcy. Tylko Czerńcowy Mrok siedział z boku i patrzył w niebo. To... co to było? Ewidentnie czuł nacisk na swój ogon i ten ból... Rozejrzał się robiąc kilka kółek wokół siebie. Musiałby być tu jakieś ślady!
- Nie kręć się tak, bo jeszcze spadniesz z klifu - zaśmiał się perfidnie wojownik.
Rzucił mu urażone spojrzenie. Co jak co, ale nie był aż tak głupi! To, że jako kociak chciał zeskoczyć z klifu, było dawnoooo, dawnooo temu. Zamknięty rozdział. No nic... Nie dostrzegając przyczyny, usiadł.
- Możesz kontynuować - miauknął do brata.
- Właśnie kontynuuj - poparł go rudy arlekin.
Omszona Łapa fuknął i odwrócił się ponownie, aby wykonać narzuconą mu czynność. Kiedy kolejny raz lizał płaskopyskiego, ból w ogonie się powtórzył. Był jednak na to przygotowany. Prócz krzyku, udało mu się obrócić i ze zdziwieniem stwierdził, że to sprawka wojownika! Ten przybrał dziwny wyraz pyska i powiedział.
- No co tak się lampisz?
- Depczesz mój ogon!
- To nie ja. To Klan Gwiazdy. Nie lubi cię i zsyła ból.
Zamrugał. Jak to? Przecież nie zrobił nic szczególnego, aby zasłużyć na ich gniew! A może... może zrobił? Z szokiem na pysku zaczął myśleć, sprawdzając swoje czyny na przestrzeni księżyców. No... wykradał medykom lecznicze roślinki... Z Melonową Łapą kradli piszczki... O nie! To prawda! Musi teraz zrobić coś, aby mu wybaczyli!
- Ten... Muszę iść! Nie przeszkadzajcie sobie! - miauknął do Omszonej Łapy i Kwaśnej Łapy, biegnąc w stronę legowiska medyków. Oni na pewno mu pomogą! Muszą!
***
Od tamtego momentu minęło kilka księżyców. Klan Gwiazdy zesłał na niego chorobę, ale godził się na taki stan. Musiał zapłacić za swoje znieważenie przodków! Nawet jeśli Sokole Skrzydło twierdził, że to nie jest sprawka umarłych, trudno mu było w to uwierzyć, skoro doświadczył bólu ogona, tamtego pamiętnego dnia! Dopiero, gdy wyzdrowiał uznał, że dostał przebaczenie. Na dodatek kilka dni później został mianowany! Był wojownikiem! Po swoim nocnym czuwaniu, które było nudne; liczył na walkę z wrogiem, udał się do legowiska uczniów, aby pochwalić się bratu. Powinni to jakoś uczcić! Taka imprezka w nocy byłaby całkiem fajna! Tylko... Wielu z jego przyjaciół nadal chorowało i medycy nie wypuszczą ich pewnie na tą krótką chwilę. No nic...
- Omszona Łapo! Jesteś tu? To ja! Zimorodkowy Blask! - Napuszył się z dumy, rozglądając się za niebieskim.
<Omszona Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz