Kaczy Pląs nie żył.
Wiadomość o zgonie ojca przyjęła nad wyraz swojsko, jakby ktoś właśnie poinformował ją o spotkanym wczesnym porankiem przepięknym motylku a nie o odejściu kogoś, kto przyczynił się do jej narodzin.
Nie płakała.
Nie próbowała wyprzeć tego z siebie.
Nie krzyczała, rozgarniając ziemię z grobu płodziciela.
Po prostu, skinęła głową, jakby nic potwornego nie miało miejsca. Jakby z daleka obserwowała przeraźliwy szloch Gruszki, którego ciałem targały spazma wspomnień tamtego dnia, kiedy kot, którego kocurek kochał, odszedł na jego oczach.
Krew. Krzyki. Płacz. Krew.
Oddech przyśpieszył, pazury ujrzały światło dzienne. Musiała coś… gdyby tylko… Złapała więcej powietrza w swe płuca, nim oddaliła się w stronę światła przebijającego się przez gałązki wierzby, a które również oznaczały drogę do świata.
Miała wrażenie, że słabnie. Jakby słońce wysysało z jej ciała energię życiową, pozostawiając jedynie kości pokryte niedbale skórą. Poczucie zamknięcia w klatce stawało się nie do zniesienia. Nie wiedziała co robi w klanie nocy, czuła się niepotrzebna, jakby była kolejnym mięsem armatnim walczącym w imię przekonań jej lidera. Usiadła nad wodą, wpatrując się w jej taflę.
— Żałosne.
— Co takiego, droga siostro? — nie spodziewała się nikogo, zaś jego już szczególnie. Nigdy, przenigdy nie byli ze sobą blisko. Dlaczego więc zajął się jej osobą? Dlaczego zamiast robić coś, co przyniesie jakiekolwiek efekty, postanowił jej potowarzyszyć mimo niepewności, czy niebieska kocica wyrazi na to zgodę.
“Moje życie” szepnęła w myślach, unikając kontaktu wzrokowego.
— Nic, bracie, Jesionowy Wichrze — imię wojownika wypowiedziała z tylko sobie znanym tonem pełnym nienawiści jak i pogardy. Ona miała być najlepsza, to jej matka powtarzała na każdym kroku to, że zostanie wojowniczką z całego rodzeństwa. — Cóż to zaszło, by moja, ach, tak nic nie znacząca osoba mogła cieszyć się obecnością tak cudownego wojownika, jak ty? — kolejna porcja nienawiści rozlała się na trawie.
Nienawidziła tego uczucia.
Wstyd i nienawiść mieszały się na przekór.
Lisia Gwiazda, Deszczowa Gwiazda, Jesionowy Wicher, Kaczy Pląs, Owcze Futerko, to była ich wina. To wszystko była ich wina…
< Jesionowy Wichrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz