Zostały otoczone. Wrogowie czyhali na nie z każdej strony. Nie miały jak uciec. Kolejne ścieżki zostawały zagradzana przez złowrogi tupot. Konopia czuła jak serce podchodzi jej do gardła.
Co teraz?
Nie chciała umierać tak młodo. Jeszcze nie poznała miłości swojego życia! Nie mogła umrzeć nie pokochana!
— Zbliżają się — mruknęła Ostróżka, wyglądając przez niewielką szparę.
Była jeszcze taka młoda i niewinna. Nadal nie poznała potęgi miłości. Nie wiedziała jak wspaniała jest. Nie zaznała jej mocy. Konopia nie mogła pozwolić jej zginąć.
— Ostróżko — szepnęła do swej towarzyszki niedoli. — Ostróżko... byłaś wspaniałą siostrą — miauknęła poważnie.
Zielone ślipia przyglądały się jej zaskoczone. Liliowo-ruda kuleczka pochyliła zdziwiony łebek. Nie rozumiała o co jej chodzi. Ale może i lepiej. Nie będzie protestować.
— Żegnaj...
I wybiegła. Pędziła przed siebie, nie zważając na rozpaczliwe krzyki siostry, czy wkurwionej matki. Po prostu biegła przed siebie. Aż nie złapał jej Łasica. Szarpała się i walczyła, lecz na marne. Nie mogła już wygrać. Kątem oka zauważyła, że Ostróżkę także schwytali. Poległy, a przed nimi kolejne ciężkie wyzwanie. Przetrwać szlaban i gniew mamy.
* * *
Podniosła leniwie łapę. Była w cholerę niewyspana. Jednak jednocześnie niesamowicie szczęśliwa. Obraz cynamonowej kruszynki nadal wkradał się do jej umysłu. Pójdźka... Pójdźkowy Sen. Ah samo to imię powodowało uśmiech na jej pysku. Musiała pochwalić się Ostróżce zdobytą sympatią. Już widziała jej zazdrosny wyraz pyska. A tak jej nie dowierzała. Dumnie podniosła się i przeciągnęła. Gdyby nie Uszatka miałyby całe legowisko dla siebie. Rozejrzała się za cętkowaną, ale nie było jej już tu. Posłanie kotki było zimne. Konopia ziewnęła i wyszła na zewnątrz.
— Konopio! — usłyszała znajomy głos.
Puchata sylwetka siostry stanęła na jej drodze. Radośnie podbiegła do niej.
— Hej — miauknęła Konopia, ocierając się na powitanie. — Nie uwierzyć co wczoraj zrobiłam! — wykrzyczała podekscytowana.
Ostróżka obdarzyła ją zaciekawionym spojrzeniem zielonych ślip.
— Ja na pewno miałem fajniejszą przygodę! — wtrącił się Pająk, poprawiając dumnie futerko.
Kotki przeniosły wzrok na niego. Zaraz za nim stał niczym cień jego brat Ważka.
— Pf! Jasne — wzgardziła Konopia pewnie. — Znów upolowałeś liścia? — zadrwiła.
Wiedziała, że Pająka boli fakt, że one były już uczennica, a on z braćmi jeszcze grzał tyłek w kociarni. Zielone ślipia Ważki spoglądały na nią błagalnie. Najwidoczniej ten nie miał ochoty na wykłócanie się o listki, ale szylkretka była zła na jego brata. Głupi myślał, że jakieś durne listki są ważniejsze od znalezienia przez nią miłości jej życia.
— Ale za to jakiego! — nie poddawał się kocurek. — Najśliczniejszego na całym świecie! Nawet mama powiedziała, że ładny i Pszczółka też! Prawda, Ważko?
Brat kiwnął posłusznie łebkiem. Konopia westchnęła. Siostra także zdawała się nieprzekonana.
— Moja mama na pewno ma ładniejsze listki w legowisku — stwierdziła Ostróżka.
Pająk oburzył się.
— Ah tak? — zapytał dumnie, podchodząc do niej. — Przekonajmy się. Zobaczysz na pewno wygram.
I tak oto cała czwórka pomaszerowała do legowiska medyczek. Przystanęli niepewnie przy wejściu i zajrzeli do środka. Ku ich zdziwieniu nikogo tam nie było. Pewnie kotki znów doglądały Nostalgię i Obłok. Kociaki beztrosko wpadły do legowiska w poszukiwaniu listków, robiąc przy okazji niemały bałagan.
— Jak myślisz na co są te jagódki? — zapytał Pająk, unosząc czerwone kuleczki.
Konopia zamyśliła się na chwilę. Nie miała bladego pojęcia co to za gówno, ale jako córka medyczki wypadało mieć jakąkolwiek wiedzę o ziołach. Więc nie mogła tak po prostu powiedzieć, że nie wie.
— To owoce mocy — miauknęła pewnie. — Wojownicy je jedzą, by być super silni.
Ostróżka przyglądała się jagódkom podejrzliwie, ale chyba sama nie pamiętała do czego one były.
— To zjedz — rzucił wyzwanie niedowierzający Pająk. — No chyba, że się boisz?
Konopia uniosła brwi zaskoczona.
Czy ten koleś właśnie jej podskakuje?
— Pf! Nie ma sprawy — odparła pewnie, biorąc do łapki jagódkę. — Skoro jesteś takim mysim sercem — dodała z przekąsem.
Ważka napuszczał się naburmuszony. Już otworzył pyszczek, ale Ostróżka zabrała głos.
— To może zjedzmy wszyscy jednocześnie? — zaproponowała uczennica Szyszki, która podobnie jak siostra kompletnie zapomniała o treningu.
Ważka kiwnął z aprobatą łebkiem, a Konopia także uznała pomysł za nie najgorszy. Jedynie Pająk się wciąż dąsał.
— Cykasz się — miauknęła pogardliwie szylkretka, mierząc kocurka wzrokiem. — No proszę nie spodziewałam się, zaraz się okaże, że Pędrak ma więcej odwagi niż ty — zarzuciła niebieskiemu.
To zadziało na brązowookiego jak bicz. Podszedł do reszty i wziął jagódkę.
— To co na trzy cztery? — dopytał, robiąc tą swoją poważną minkę.
Reszta kiwnęła łbami.
— Trzy — zaczęła Ostróżka.
— C-cztery — dokończył cichutko Ważka.
<Ostróżko?>
Brawo xd
OdpowiedzUsuń