— To co, masz już kogoś? — mruknął po dłuższej chwili rudy z taką przyziemnością i obojętnością, jakby właśnie proponował najlepszemu kumplowi wyjście na polowanie.
Łabędziego Pluska automatycznie oblała fala strachu pomieszanego z tęsknotą na myśl o czarnym bicolorze. Doskonale jednak wiedział, że gdyby ktokolwiek z klanu dowiedziałby się o Aroniowym Podmuchu, zarówno on, jak i sam point mieliby niemałe kłopoty. Nie wspominając już, co by było, gdyby to sam Lisia Gwiazda odkrył tajemnicę wojowników, którzy według niego z pewnością powinni być śmiertelnymi wrogami i skakać sobie do gardeł. Nie żywić jakichkolwiek pozytywnych uczuć, a już na pewno nie romantycznych.
— W Klanie Klifu jest tyle kotek, że z pewnością znajdziesz kogoś, na kim zawiesisz oko — ciągnął swój monolog, absolutnie niewzruszony. Czy on naprawdę uważa, że to, co mówi jest całkowicie normalne i w porządku? Nie dość, że psychiczny i, zdaniem Łabądka, niegodny posady przywódcy, to jeszcze wchodzi z butami w życie innych, w dodatku mu obcych. Świetnie. — Jeśli jednak nie gustujesz w kotkach, znajdzie się kilka kocurów. Tylko z pewnością nie będzie to Kasztan i Miód, chyba, że chcesz się bawić w rozbijanie związku
Ostrzegawcza lampka znowu się zapaliła, zupełnie jak podczas mianowania Barwinkowego Podmuchu i lekko podejrzanego doboru drugiego członu jego imienia. Słowa kocura były tym razem rzucane od tak, jak leci i nawet nie myślał za bardzo, co mówi czy jednak istniał cień szansy, że coś podejrzewał?
— Mhm — mruknął w odpowiedzi point, żeby tylko nie wyjść na skończonego ignoranta. Owinął łapy ogonem i opuścił łeb, w duchu bez przerwy się modląc, by rudzielec w końcu zostawił go w spokoju, bo dłużej już tego nie zniesie. — T-ta, kie-kiedyś p-pewnie ja-jakąś k-ko-kotkę z-znajdę — dodał wymijająco.
— No cóż, pierwszej młodości już nie jesteś — stwierdził, cały czas tym samym, obojętnym i podejrzanie spokojnym tonem. — "Kiedyś" to może być już za późno na pierwszą miłość, ale jak uważasz
Czy on mi właśnie zarzuca, że jestem za stary?
— Mo-może i t-tak. — Spojrzał na wpół zjedzoną mysz leżącą obok niego, by tylko uciec wzrokiem od paskudnego pyska Lisiej Gwiazdy. Tfu, już tej myszy nie zje, stracił jakikolwiek apetyt, którego i tak już wcześniej posiadał nikłe resztki. Nie miał chęci na nic, a lider tylko spotęgował to odczucie. Naprawdę, jego obecność zaczynała przyprawiać Łabądka o dreszcze i mdłości. Do czego w ogóle zmierza ta bezsensowna rozmowa?
— No, dobra, ja już będę się zbierać — oznajmił nagle kocur, wprawiając pointa w niewyobrażalnie wielkie poczucie ulgi.
— P-pa — wydukał, a gdy ten opuścił już legowisko, Łabędzi Plusk złapał głęboki oddech.
***
Serce biło mu niespokojnie już od rana, gdy tylko dowiedział się, że został przydzielony do wieczornego patrolu z Kurkowym Zakątkiem, Węgorzowym Grzbietem i… Lisią Gwiazdą na czele. Od czasu ich "pogawędki" nie zamienił z liderem praktycznie ani słowa, z czego był zresztą niezwykle rad, ale wspólne patrolowanie oznaczało sporą możliwość, że będzie wręcz zmuszony pomówić z rudzielcem.
Na niebie zaczynało się ściemniać, gdy przy wyjściu z obozu point ujrzał zbierających się wojowników. Mozolnym krokiem do nich dołączył, cały w nerwach czekając na pojawienie się rudego.
Minęło już sporo czasu od wojny, a spór między klanami zdawał się być przynajmniej chwilowo zażegnany — liderzy zwrócili sobie nawzajem porwane kocięta, a Klan Klifu oficjalnie zdobył część terenów Klanu Nocy, które już wcześniej traktował jak swoje. Łabędzi Plusk był z tym wszystkim bardzo na nie. Cały ten konflikt od samego początku uważał za niepotrzebny i tylko się przez niego wyczerpywał. A jak gdyby tego wszystkiego było mu mało, w międzyczasie został prawie uduszony rybą przez jednego z uczniów wrogiego klanu. Gdyby w pobliżu nie było drugiego kota, prawdopodobnie jego mentora, który okazał się osobnikiem nad wyraz miłym i wyrozumiałym oraz tak właściwie to uratował życie pointa, ten z wielkim prawdopodobieństwem teraz wąchałby kwiatki od spodu.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a ze swojego legowiska wyszedł przywódca, samą swoją obecnością przyprawiając wojownika o lekkie ciarki.
<Lisie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz