Cieszył się z tego, że miał w kotce oparcie. Naprawdę. Wiedział, że gdyby powiedział jej o Czarnowronie, ta by wygnała go z klanu i byłby wolny. Czemu więc milczał? Czemu go chronił? Pewnie ze strachu. Jak nic, zemściłby się. Jego demoniczne, czarne oczy wręcz były tak nienaturalne, że wątpił, że był prawdziwym kotem. Na dodatek wszyscy w klanie uważali go za miłego, pomocnego wojownika. Taka decyzja ze strony liderki, mogła spotkać się z ogólnym niezadowoleniem klanu.
Był na niego skazany.
Stracił już wszystko, co czyniło go wolnym kotem. Jedyne co mógł jeszcze uznać za swoje, to własne myśli.
- Słyszałeś, że Tygrysia Smuga urodziła? - zwrócił się do rudego, który oczyszczał jego sierść z błota.
Przez te ulewne deszcze grunt podmoknął, więc z łatwością wracało się z polowań brudnym. A na dodatek musiał ciągle łazić z Czarnowronem na jego treningi z Leśną Łapą, co było męczące i bardzo niekomfortowe. Młody uczeń zniszczył mu życie, a teraz praktycznie widywał go na okrągło, dzień w dzień.
- Obiło mi się o uszy - mruknął. - Chcesz ją odwiedzić?
Jego propozycja go zaskoczyła. Zwykle to on musiał zapytać o pozwolenie. Czyżby w końcu zrozumiał, że nie był tylko jego rzeczą, a żywą istotą, która ma również swoje pragnienia? A może ta rozmowa z jego mentorką, przemówiła mu do rozsądku?
- Tak... Ale może później. Niech odpocznie, pewnie teraz ma wiele na głowie. - miauknął z lekkim uśmiechem.
Dostał na to całusa w policzek. Może i by się speszył, lecz przywykł już do obycia kocura. Zamiast tego ujrzał Kamienną Gwiazdę, która zaganiała Rozżarzoną Łapę do pracy. Cieszył się z tego. Odczuwał satysfakcję, że ci podli rasiści, którzy się nad nim znęcali dostali to na co zasłużyli. Nie musiał już obawiać się Szczypiorkowej Łodygi, a teraz Szczypiorkowej Łapy. Wystarczyło, że powie czarnej o jej groźbach, a ta udupi ją bardziej. To samo tyczyło się małego, rudego demona, który zniszczył mu życie.
Czując dziwną siłę, podniósł się na łapy.
- Kochanie jeszcze nie skończyłem - usłyszał pomruk niezadowolenia partnera.
- Muszę porozmawiać z Kamienną Gwiazdą. Mogę? Jak wrócę, to będę cała twoja - miauknął, ocierając się o niego głową. Zauważył jak na pysku pojawia mu się uśmieszek.
- Co to za manipulacja, słońce? - Skubnął go w ucho.
No tak zapominał, że kocur był pod tym względem od niego lepszy i był w stanie rozpoznać, że coś knuł. Nie zareagował na to ostrzeżenie, przylepiając się do niego, ocierając o jego szyję.
- N-no proszę. Tak ładnie - Zrobił wielkie oczy, chcąc wziąć go na litość.
- Puszcze cię wiesz za co - szepnął mu na ucho, a go przeszedł dreszcz.
Zaczął zastanawiać się, czy było to tego wartę. Widząc jego spięcie, kocur wrócił do wylizywania jego futerka, jakby wiedząc, że wygrał. Spojrzał jeszcze raz w kierunku dawnej mentorki, która właśnie wracała do swojego legowiska. Bardzo chciał z nią porozmawiać. Póki miał siłę.
- Dobrze - palnął, na co zaskoczony wojownik, zaprzestał czynności.
Od razu się od niego odsunął, z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem, machając mu ogonem na zgodę. Powoli, aby nie budzić jego podejrzeń, udał się do legowiska liderki.
- M-m-mogę? - wyjąkał, zaglądając do środka.
- M-m-mogę? - wyjąkał, zaglądając do środka.
Czarna widząc go, uśmiechnęła się i skinęła głową. Usiadł przed nią, czując jak powraca do niego odwaga.
- N-nie wszystkich rasistów ukarałaś... - zaczął powoli. - Leśna Łapa... On... Mu się upiekło. Przepraszam, że teraz ci o tym mówię, ale nie mogę znieść tego, jak się puszy. Jak chodzi radosny i bezkarny. On znęcał się nade mną... To przez niego... przez niego zmieniłem imię i płeć, bo mnie zastraszył, że jego matka mnie zabiję, jak tego nie zrobię. - Pociągnął nosem, spuszczając łeb na łapy. - I namawiał mnie do innych złych rzeczy...
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz