Sprawa ze znakami nie dawała mu spokoju. Chodził po kotach wypytując, czy nie widzieli ponownie czegoś ciekawego. I ku jego szczęściu owszem, dzisiaj jego ojciec odkrył dziurę z martwym kocięciem. Ten sprawca naprawdę miał coś nie tak z łbem. Dobrze, że nie atakował jednak Klanu Wilka, chociaż wizja, że jakiś psychol był w stanie zamordować niewinne młode, była koszmarna.
Widząc powracającą z treningu siostrę, dopadł szybko do niej, by podzielić się z nią tymi niecodziennymi informacjami.
- Łasicza Łapo, nie uwierzysz! Pojawił się kolejny znak! Sądzisz, że to Klan Gwiazdy je zostawia? Słyszałem jak Dzicza Siła o tym mówiła, chociaż to takie nieco dziwne. Raczej stawiałbym na kogoś żywego - miauczał podekscytowany.
- Jaki znak? Co się dzieję? - dopytywała, a zmęczenie było widoczne na jej pysku. Nie zwrócił na to zbytniej uwagi. Czasami też padał na pysk, gdy wracał z treningu.
- No znak! Podobno znaleźli dół, a w tym dole było martwe kocię. Ale nie pochodziło ono z klanu - wyjaśnił jej. - Naprawdę się tym nie interesujesz?
Przekręciła niechętnie oczami i w ciszy przysiadła na kamieniu.
- No i co to ma być niby za znak? Wierzysz w takie zabobony? W Klanie Klifu też ciągle znajdywali trupy.
Machnął na to ogonem. Klan Klifu to był już zamknięty temat. Po co do niego ciągle powracała? Teraz liczyło się to co tu i teraz. Sprawca nadal nie był uchwycony i nie wiadomo co knuł dalej.
- A nie ciekawi cię, kto to robi? Nie boisz się, że nagle ktoś na ciebie wyskoczy w lesie i zabiję? - Przekrzywił głowę, patrząc na nią oczekująco.
- To się obronię. - fuknęła machając ogonem.
Obroni? Chyba za bardzo się przeceniała. Takie chucherko jak ona, nie dałoby sobie rady z wojownikiem.
- Aż taka jesteś pewna swoich umiejętności? A co jeśli ten sprawca nie działa sam? Mogą na ciebie napaść w kilka osób i co wtedy zrobisz? - drążył dalej temat.
- Uhm... - zawahała się z odpowiedzeniem na to pytanie. - Nie potrafię wyobrazić sobie takiej sytuacji.
- No widzisz! A ja potrafię! Trzeba myśleć szerzej, bo co jeśli... No dobra, to może przyjemniejszy temat - mruknął, zerkając na nią. - Jak tam twój trening? Teraz masz Sosnową Igłę za mentorkę, nie?
Widział, że to było bezsensu drążyć sprawę ze znakami, skoro miała takie wąskie myślenie. Coś czuł, że kiedyś wpadnie w gorsze kłopoty od niego, przez tą zbyt wygórowaną pewność siebie.
- Tak, z Sosnową Igłą idzie mi całkiem nieźle. - stwierdziła. - Ta przynajmniej mnie czegoś uczy, nie to co ta spasiona liderka.
- Ja się dziwię, że z nią wytrzymałaś. Jednak wyglądałaś na zadowoloną ostatnio, gdy z nią rozmawiałaś przy mnie. Czyli jednak robiła ci pod górkę?
- Nie robiła mi pod górkę, po prostu nie otrzymywałam żadnych rad nie wspominając nic o jakiejkolwiek pomocy. Gdy kończyłam polowanie ona tylko siedziała z dupą i mnie chwaliła. - mruknęła niezadowolona.
Zaśmiał się, słysząc to.
- No nieźle. A Sosna jaka jest? Leje cię, gdy ci się nie uda złapać myszy? - próbował dowiedzieć się więcej o kotce. Co jak co, chodziła ciągle z Irgą i jego ojcem, rzucając te dzikie, złowrogie miny. Nie zdziwiłby się, gdyby miała podobne zamiłowania do krzywdzenia uczniów, co ich stary.
Miała ochotę się zaśmiać, mimo to szybko się wstrzymała.
- Powiem tyle, z Sosną się dogadujemy. - mruknęła zadowolona.
- No właśnie widzę, że jakaś taka zadowolona - Przyjrzał się jej uważnie, lecz nie dostrzegł nic ciekawego. - Umiesz już walczyć?
Trochę w to wątpił no, bo jak miała się nauczyć, skoro tylko pachniała, wylegując się do południa, gdy jej mentorka strasznie się rozleniwiła? Na pewno była daleko do tyłu, co go pod pewnym względem cieszyło. Mógł przerosnąć siostrę i pokazać jej, że jest znacznie od niej lepszy.
Spojrzała na niego jak na półgłówka.
- Oczywiście, że umiem. Już dawno, zanim mnie Wielka Gwiazda uczyła! - chlapnęła próbując nie pozostawać w tyle.
- Twój mentor z Klanu Klifu cię nauczył? - miauknął, nie chcąc wypowiedzieć imienia swojej dawnej miłości na głos. - Nie chwaliłaś się tym nigdy.
- A od kiedy ja niby z tobą tyle rozmawiałam? Ostatnio nasze stosunki się poprawiły. Tak chodzi mi o Lśniący Księżyc. - Podkreśliła imię kocura. - Poza tym, że go nie lubiłam był całkiem dobrym mentorem.
Machnął niezadowolony ogonem, gdy siostra podkreśliła to imię. Nie lubił jego brzmienia. Kojarzyło mu się z dobrymi chwilami, ale też tą złą, gdzie cały jego świat rozpadł się na małe kawałeczki. Miał nadzieję, że już nigdy nie spotka albinosa. Skrzywił się nieznacznie.
- No dobra... Załóżmy, że ci wierzę...
- No widzisz. Myślenie nie jest takie trudne drogi bracie. - mruknęła uśmiechając się szelmowsko.
- Ej! Akurat ja dość często myślę! - prychnął na to, krzywiąc się bardziej. - Nie miałaś jeszcze okazji najwidoczniej się o tym przekonać
- Bo mi takiej nawet nie dałeś! - odpowiedziała uśmiechając się szyderczo.
Zmrużył oczy. Machnął niezadowolony ogonem. Nie znosił jak to robiła. Podnosiła mu tylko niepotrzebne ciśnienie! A on tak się starał być dla niej bardzo miłym!
- Nie szydź ze mnie, bo ci wleje - zagroził. - Jestem od ciebie lepszy.
- Zapomniałeś że kotki są nietykalne? - prychnęła.
AHA. Wylatywała teraz z tą śmieszną zasadą, którą ubzdurała sobie Wielka Gwiazda? To było takie niesprawiedliwe! Wiedział, że była teraz górą, lecz nie zamierzał jej się dać. Miał w nosie te zasady.
- Nie boję się kary od Posranej Gwiazdy. Widzę, że tchórzysz, bo powołujesz się na te swoje wymyślone prawa. Cy-cy-cykor - zadrwił, uśmiechając się do niej zwycięsko
- Wiesz co, niech ci będzie. Nie zamierzam się z tobą kłócić, bo mnie sprowadzasz do swojego poziomu i pokonujesz doświadczeniem.
Przyznawała mu rację? No nareszcie!
- Ha! Widzisz! Mówiłem, że jestem od ciebie lepszy! - miauknął, pusząc się zadowolony. - Dobrze, że to zrozumiałaś siostrzyczko.
- Ach, to nie znasz powiedzenia, że z głupkiem się nie kłóci, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem? - wymruczała naśmiewając się z brata.
Zapowietrzył się. A więc o to chodziło?! No co za jędza!
- A weź idź utop się w bagnie! - burknął do niej niezadowolony. - Zobaczysz jeszcze wyłysiejesz od tych drwin!
Popatrzyła szybko na swoje futro dokładnie je sprawdzając, co od razu zapaliło mu światełko nad głową.
- Jeszcze nie łysieje. - wymruczała spanikowana.
Niczym prawdziwy geniusz zbrodni, zbliżył się do niej.
- No nie wiem. Ja tu coś widzę - Dotknął jej na grzbiecie. - O tu... spójrz. Wylatuje. Ah... współczuję. Pewnie siwizny dostałaś już od tego wszystkiego
Podskoczyła w przerażeniu, pewnie czując jak serce podchodzi jej do gardła. Jak zawsze śmieszyła go ta jej obsesja na punkcie swojego wyglądu. Ale gdyby nie ona, nie mógł odpłacić się siostrze za te drwiny.
- Co?! Jak?! - wykrzyczała. - Hej, nieprawda! Jest całe!
Zaśmiał się tylko, widząc jej reakcję i tą śmieszną minę.
- Nie mogę, dalej masz taką obsesję na punkcie swojej sierści?
Burknęła nie odzywając się do niego i zadarła do góry nos. Obraziła się? Że tak teraz? Gdy dopiero się rozkręcał z zabawą?
- Ej no. Nie obrażaj się. - Trącił ją łapą w bark zaczepnie. - Łasicaaaa, noooo. Zdejmij tą ponurą maskę z pyska, bo wyglądasz jakby coś ci zgniło na nim.
Obróciła łeb ponownie w jego stronę i korzystając z jego nieuwagi, pacnęła go ogonem po twarzy.
Prychnął na to, kręcąc nosem. O nie... tak chciała się bawić? Znów ją trącił łapą, od razu od niej odskakując z figlarnym uśmieszkiem.
- Ale zła jesteś. Uuuu...
- A ty taki dziecinnie nuuuudny. - wymruczała ziewając udawanie.
- Wcale nieeeee - Podszedł do niej ponownie i znów ją szturchnął. - O tu masz błoto jakieś - Wskazał ogonem, szybko ją przewalając na ziemie. - Ha! Nie żyjesz!
- Znowu to samo! - wysyczała jawnie pokazując swoje zdegustowanie zachowaniem brata. - Okropieństwo!
- Ja tam uważam, że jest zabawnie, siostrzyczko - miauknął, stając nad nią, nie pozwalając jej wstać. - Trochę błota ci nie zaszkodzi. Dzięki niemu, twoje futerko będzie ładniej błyszczeć.
Spojrzała na niego. Ta jednak nie zamierzała znowu się tak łatwo dać, kopnęła go w brzuch dzięki czemu miała jak odskoczyć.
- Potrzeba więcej by obalić Łasiczą Łapę! - wypruła.
Ugh! Skrzywił się odepchnięty. Nie spodziewał się takiego zagrania. Na pysku pojawił mu się ponownie uśmieszek. Tak sądziła? Nabrał na łapę garść błota i rzucił nim w siostrę.
- Orientuj się! - zwołał.
Właśnie rozpoczynało się błotne piekło!
<Łasica?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz