— Poranku, podasz naszej pacjentce kocimiętkę? Leży obok ciebie — poprosiła kotka.
- Proszę. - powiedział, podając zielsko.
— B-bardzo dobrze, brawo, to twój pierwszy pacjent — zamruczała.
— Wiem — przyznał z dumą - A może dzisiaj mi opowiesz o innych ziołach? Tamte już znam. — zaczął recytować nazwy znanych już ziół — Krwawnik, jagody jałowca...
— J-jest jakieś konkretne, które chciałbyś p-poznać? — miauknęła niepewnie. — Zerknij na stos, opowiem ci o nich.
— Może opowiesz mi o ziołach na jakieś rany? Albo na ugryzienie szczura? — zapytał, posiadając cichą nadzieję, że kotka zgodzi się opowiadać o akurat tych ziołach - Bo wiesz, może za niedługo ktoś nas zaatakuje...
— Albo sami sprowokujemy bitwę. — dodał w myślach
— Na ugryzienie szczura p-przyda się k-korzeń łopianu, wyczyszczony p-przeżuwa się n-na papkę — miauknęła.
— A-a cz-czemu nie możemy zjadać k-kocimiętki? — podsunął starszej kotce słodko pachnące zioło, które sprawiło, że aż głos mu się zatrzęsł — B-bo tak ładnie pachnie...
— Wiesz... — zaczęła zakłopotana — od jej nadmiaru m-możesz s-się ź-źle poczuć i dziwnie z-zachowywać...
— Dobrze. - stanowczo odsunął zioło na bok — To jak, jest jeszcze coś, o czym mogłabyś mi opowiedzieć?
— Umiesz rozróżniać trucizny od zwykłych ziół dobrze?
— Chyba tak, ale nie jestem pewien.
— Zaraz mogę cię w tym doszkolić, ale jeżeli możesz, n-nazbieraj mi t-trochę pajęczyn i pokrzyw.
—Mam iść teraz? — Zapytał mentorkę — A na pewno nie potrzebujesz niczego innego? I czy mam ze sobą wziąć wojownika? — Poranek zrozumiał, że zadaje bezsensowne pytania — No wiesz, po prostu nie chcę zrobić czegoś źle.
— Tak, i-idź teraz — odpowiedziała. — Na pewno nie zrobisz n-nic źle.
Skierował się ku wyjściu z obozu i znalazł rzeczy, o które prosiła mentorka. Wrócił do domu i od razu się położył.
<Kochana mentorko i matko zarazem?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz