— Mroczny Omenie, to mój brat Przebiśneg, poznałeś go już? — zapytał Gąsiorek pewny siebie, unosząc ogon.
Nie widział wcześniej kocura. Słyszał o nim trochę, wiadomo, ale wątpił, czy intelektowi dorównywał swojemu bratu. Już nie mówiąc o tym, że w przeciwieństwie do Gęsi, Przebiśnieg nie był aż tak pewny siebie. Omen zlustrował wzrokiem kociaka, jakby oceniał każdy jego cal. Tak zazwyczaj robił. Po niewielkich szczegółach, oznakach kruchości, można było poznać, czy kot jest tchórzem, czy wręcz przeciwnie.
— Nie miałem okazji — odparł jedynie lodowatym tonem głosu.
— Dzień dobry — odparł jakby od niechcenia młodziak.
Spojrzenie wojownika zdawało się wręcz przyszpilać Przebiśniega od środka. Nastroszone futro, wcześniejsze drżenie, wszystko to wskazywało na to, jak ciężko było mu wytrzymać jego wzrok. Po takiej piździe jak Cis nie mógłby się spodziewać kogoś porządnego. Gasior był wyjątkiem. Jeszcze zobaczą, czy brat mu dorówna.
— Dobrze cię widzieć, młody — miauknął jedynie. Ton jego głosu był jak zwykle szorstki, z nutą zaciekawienia, bo właściwie nie znał kocięcia tak dobrze jak Gąsiorka. — Trochę o tobie słyszałem. I równie dużo rozmawiałem z twoim bratem. Jest uzdolniony, więc nie wątpię, że w twoim przypadku nie będzie inaczej. Czy się mylę?
— Nie mylisz, Mroczny Omenie — odparł natychmiastowo kociak.
— Mam taką nadzieję. Od brata możesz się wiele nauczyć — rzucił kątem oka na Gęś.
Dzieci były cholernie podatne na manipulację. Miał nadzieję, że Gąsior trochę jego wiedzy przeleje na swojego brata. Nie ukrywał, że w tym czasie nie było wiele porządnych kotów. Zwłaszcza ich pokolenie. Omen znał klanowiczów w znacznej większości, i większość z nich to buby pokroju Kuniej Łapy. Żałosne i nieudane. Gdy kot dorasta, wykształca mu się własna świadomość i już nie tak łatwo jest mu coś wpoić. Dlatego wojownik miał nadzieję, że Przebiśnieg jak najszybciej weźmie przykład z brata.
* * *
Ta plugawa zdrajczyni i morderczyni zdechła. Czuł chorą radość, gdy z zimnym spojrzeniem skazywał tą wywłokę na śmierć. Mógłby się spodziewać... Nie dość, że feministka popierająca Bezzębnego Robala, to w dodatku niewdzięczna kretynka.
Nie musiał się nawet zastanawiać, by wiedzieć, że to Gęsia Łapa miał rację. Nawet jeśli, nie zamierzał go karać. Nie zasługiwał na to. A Ropucha już tak.
Trójka tchórzy zwiała z klanu. Cienki Pisk, Wróbel i Żonkil. Żadnego z nich nie było mu żal. Dzierlatka była zdrajczynią popierającą rządy Robala, Wróbel był nieużyteczny i słaby, podobnie jak Żonkil. Gorzej jednak z tym, że wciąż mieli języki i mogli to wypaplać. Denerwowało go, że ci idioci nie odważyli się wypowiedzieć mu sprzeciwu prosto w ryj, tylko podkulili ogony, jakby bali się, że zrobi z nimi to samo co poprzednikami.
Miał jednak inną sprawę na głowie. Coś, czego dowiedział się niedawno od Gęsiej Łapy.
— Irga? Pójdź po Przebiśniegową Łapę. Muszę z nim porozmawiać — mruknął do swojej zastępczyni. Kotka wstała i opuściła legowisko, kierując się w stronę uczniowskiego legowiska. Już niedługo wróciła z uczniem, który skierował na niego wzrok, jakby już się obawiał najgorszego.
Ten przeklęty dzieciak... Blokował rozwój swojemu bratu. A jakby tego nie było mało, miał problemy ze wzrokiem. Same słabości.
Skinął Irdze głową, a ta opuściła jego legowisko. Kocur obmierzył spojrzeniem ucznia.
— Twój brat zdradził mi, że masz problemy ze wzrokiem. Tak jak twoja matka — mruknął z deczka lekceważącym tonem głosu. — A wiesz, co to znaczy. — podniósł lekko wzrok, mrużąc oczy. — Jeśli nie zaczniesz pracować nad swoim wzrokiem i nie nauczysz się żyć ze swoją niepełnosprawnością, to nie skończy się to dla ciebie najlepiej. A wątpię, że chcesz tak jak Spasiona Świnia i Bezzębny Robal brudzić swoje miano, zajmując się obowiązkami, których nie podjąłby się nawet uczeń? — rzucił. Nie był pewien tego co łączyło go z Gęsią Łapą, ani jak zareagował na jego pozbycie się Wrzeszczącej Ropuchy. Wiedział jednak, że musiał chronić liliowego tonkija przed zatraceniem się w miłości. — Kot niezdolny do służenia klanowi jest kotem bezużytecznym. Więc takie jednostki trzeba eliminować, a nie mam wątpliwości, że nie chcesz skończyć jak tamte dwie lub martwy, tak jak Wrzeszcząca Ropucha.
<Przebiśnieg?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz