Z radością otrzymywał gratulacje, nawet te płynące z ust fałszywych, zdradzieckich kotek, które latały koło śmierdzącej dupy Wielkiej Gwiazdy niczym natrętne muchy. Ucieszył się więc, kiedy dano mu spokój i mógł podreptać w stronę legowiska uczniów. Natychmiast wybrał sobie legowisko, które nie było aż zbyt daleko od innych, jednakże na tyle, że gdyby chciał się rozciągnąć to spokojnie miałby na to miejsce. Tuż obok było drugie, uwikłane w większości z mchu aniżeli z suchej trawy, legowisko, które miał zamiar pokazać jego bratu. Były blisko siebie, więc mogli czuć swoją obecność a jednak mieli prywatność w porównaniu do czasów ze żłobka, gdy dzielili wspólne leże.
— Przebiśniegu, tutaj! — miauknął donośnie, widząc sylwetkę brata pojawiającą się w mroku legowiska. — Zajęłam nam miejsca — dodał, pamiętając o swoich żeńskich zaimkach.
Gdy niebieski zajął miejsce tuż obok niego, oboje udali się na spoczynek.
* * *
Przebiśniegowa Łapa obraził się na niego wręcz śmiertelnie za to, co zrobił nie tak dawno z rozkazu lidera. Gąsior miał krew na łapach jednakże jakoś niespecjalnie mu to przeszkadzało. Czuł cholerną satysfakcję z władzy nad czyimś życiem. Nie śmiał też oponować względem rozkazów Mrocznej Gwiazdy, mimo iż szanował lidera nad życie, to jednak respektował go nie tylko przez uwielbienie ale też i strach.
W głowie miał rozmowę z liderem sprzed ostatnich kilkunastu dni, gdy przyszedł zamienić słówko czy dwa na temat starszego brata.
Nie chciał, by Przebiśniegowi stała się jakaś krzywda. Szczególnie z jego winy.
Nie zmieniało to faktu, że czuł gorycz w stosunku do brata, który potraktował go tak, jak najgorszego sortu mordercę a teraz jeszcze strzelił focha. Był zły, że Przebiśnieg nie rozumiał, wręcz miał ochotę go kopnąć w tą jego jaskrawą dupę przy pierwszej, lepszej okazji.
Całe szczęście na brak towarzystwa nie mógł narzekać. Chłodna Łapa chętnie spędzał z nim czas i nawzajem; rudy uczeń szybko zyskał u Gęsi status przyjaciela. Uwadze kocura nie umknęły jednak drobne aspekty jak chęć wtulenia się w futro kolegi czy po prostu odpoczywanie obok siebie, stykając się grzbietami.
To wszystko powodowało u niego mrowienie w uszach oraz piekące poliki, jednak za każdym razem kocur ignorował to nieznane, nowe uczucie.
— Co, nie jesteś już na mnie zły? — miauknął lakonicznie, spoglądając z dołu na sylwetkę brata. Cóż, urosło mu się, nabrał też mięśni. Najwidoczniej treningi z Jadem czy jak tam ten baran się zwał, przynosiły pożądane efekty. — Nie trzeba mi kazania — bąknął pod nosem, układając łeb na swoich łapach i odwracając wzrok.
< Przebi? Drama między braćmi :< >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz