Proponując wyjście miał w głowie coś... innego. Bardziej wypad, który dotyczyłby tylko ich? No, coś w ten deseń. Gąsior gubił się powoli w swoich uczuciach, nawet nie wiedział, skąd to miłe mrowienie, gdy tylko Chłód był obok, się wzięło. Ot tak, pojawiło się jednego dnia i zaczęło go męczyć po dziś dzień, chociaż skutecznie starał się je stłamsić. Jednak nie było teraz odwrotu, siedział w dziupli, w której nie tak dawno utknął jego kumpel wraz ze swoim ojcem. O dziwo, było w niej dziwnie... wygodnie. Nie tego spodziewał się po czymś stworzonym przez wiewiórkę, lecz był miło zaskoczony.
— Podoba ci się? — miauknął zaciekawiony Chłód, wsadzając do środka łeb. Raczej nie miał ochoty tam wchodzić, bo coś czuł, że mogli razem tam utknąć na wieki. Jeden kot to jeszcze ujdzie, ale dwa? W tym samym czasie tonkij chciał wystawić łeb na zewnątrz, jednak przeszkodziła mu ruda kupa futra, z którą zderzył się nosami.
Serducho zabiło mu dziwnie szybciej, gdy widział z bliska te wielgachne, niebieskie oczyska. Speszył się uciekając wzrokiem; zaraz jednak złapał wojownika za szyję i wciągnął go do środka.
Zdumiony wydał z siebie kwik i skończył przednią częścią ciała z powrotem w dziupli.
— Ej! Bo teraz my tu utkniemy i nikt nam nie pomoże! — uświadomił go, patrząc w jego oczy.
Liliowy obserwował jak ten upada przodem wprost do dziury, praktycznie tuż za nim. Kocur stęknął cicho, gdy uderzył grzbietem w tył dziupli mocniej, niż się spodziewał. No, chyba zostanie mu siniak.
Nie mniej, uwaga przyjaciela nie uszła mu płazem, wręcz się obruszył.
—Sądzisz, że mam grubą dupę? — przechylił łeb, wbijając chłodny wzrok w rudego, który zaraz się speszył.
— Nic takiego nie powiedziałem! Dopowiadasz sobie! — bronił się Chłodny Omen wręcz oburzony, że ktoś może rzucać pod jego adresem takie oszczerstwa.
— Toż to była wyraźna obraza mojej dupy, hańba ci Chłodny! — wrzasnął, dźgając go pod żebra, co tylko zirytowało starszego, bo zaraz odpłacił mu się tym samym, a nawet mocniejszym ciosem. Szarpali się między sobą dobrą chwilę, nawet nie zwracając uwagi, że włażą jeszcze głębiej do dziupli.
Dysząc po emocjonującym pojedynku na dźgania dopiero wtedy zrozumieli, że najpewniej utknęli. Ściśnięci niczym sardynki w puszce próbowali wyleźć, lecz bezskutecznie.
— Tooo... czekamy na pomoc? — zapytał Gąsior, skrobiąc pazurem wnętrze dziupli. — Bo jak tak to wypadałoby znaleźć sobie zajęcie.
— Nie wiem czy nas znajdą. Musisz wciągnąć brzuch i jakoś się wykręcić na zewnątrz — poradził, próbując to uczynić. Pech chciał, że zetknęli się przez to pyskami. Szybko odwrócił głowę speszony. — W-wybacz. Ciasno tu...
Gęsia Łapa zrobił się wręcz purpurowy na pysku, chowając go pospiesznie między swoje łapy i wydając bliżej nieokreślony dźwięk.
Cholera, cholera, cholera!
Chłodna Łapa właśnie go cmoknął!
Jak na złość kocur czuł ciepło ciała drugiego, gdy siedzieli tak ściśnięci.
Mamrocząc coś do siebie pod nosem, usłyszał tylko ciche pytanie wojownika, czy wszystko jest okej.
No kurwa nie, nie było okej!
— Nie — bąknął niewyraźnie, ani myśląc, żeby na niego spojrzeć, mimo, że rudy szturchał go w bark. — N-wie wiem, czy chciałem wiedzieć, jak to jest całować się z chłopem — dodał zaraz, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Dopiero po uderzeniu serca dotarło do niego, jak bardzo spierdolił.
Zerknął na Chłoda, który wyglądał na... smutnego? Zestresowanego? Gąsior nie umiał określić tych wszystkich emocji malujących się na pysku przyjaciela.
— Znaczy się... — kaszlnął, próbując jakoś z tego wybrnąć. — T-to nie tak, że było złe. Tylko jakoś tak... no wiesz... szybko i nagle — miał ochotę umrzeć. Jeśli rudzielec powie o tym, co między nimi zaszło to zafunduje mu sraczkę życia — W-wolałbym na spokojnie i trochę wolniej...?
Zdumiony wydał z siebie kwik i skończył przednią częścią ciała z powrotem w dziupli.
— Ej! Bo teraz my tu utkniemy i nikt nam nie pomoże! — uświadomił go, patrząc w jego oczy.
Liliowy obserwował jak ten upada przodem wprost do dziury, praktycznie tuż za nim. Kocur stęknął cicho, gdy uderzył grzbietem w tył dziupli mocniej, niż się spodziewał. No, chyba zostanie mu siniak.
Nie mniej, uwaga przyjaciela nie uszła mu płazem, wręcz się obruszył.
—Sądzisz, że mam grubą dupę? — przechylił łeb, wbijając chłodny wzrok w rudego, który zaraz się speszył.
— Nic takiego nie powiedziałem! Dopowiadasz sobie! — bronił się Chłodny Omen wręcz oburzony, że ktoś może rzucać pod jego adresem takie oszczerstwa.
— Toż to była wyraźna obraza mojej dupy, hańba ci Chłodny! — wrzasnął, dźgając go pod żebra, co tylko zirytowało starszego, bo zaraz odpłacił mu się tym samym, a nawet mocniejszym ciosem. Szarpali się między sobą dobrą chwilę, nawet nie zwracając uwagi, że włażą jeszcze głębiej do dziupli.
Dysząc po emocjonującym pojedynku na dźgania dopiero wtedy zrozumieli, że najpewniej utknęli. Ściśnięci niczym sardynki w puszce próbowali wyleźć, lecz bezskutecznie.
— Tooo... czekamy na pomoc? — zapytał Gąsior, skrobiąc pazurem wnętrze dziupli. — Bo jak tak to wypadałoby znaleźć sobie zajęcie.
— Nie wiem czy nas znajdą. Musisz wciągnąć brzuch i jakoś się wykręcić na zewnątrz — poradził, próbując to uczynić. Pech chciał, że zetknęli się przez to pyskami. Szybko odwrócił głowę speszony. — W-wybacz. Ciasno tu...
Gęsia Łapa zrobił się wręcz purpurowy na pysku, chowając go pospiesznie między swoje łapy i wydając bliżej nieokreślony dźwięk.
Cholera, cholera, cholera!
Chłodna Łapa właśnie go cmoknął!
Jak na złość kocur czuł ciepło ciała drugiego, gdy siedzieli tak ściśnięci.
Mamrocząc coś do siebie pod nosem, usłyszał tylko ciche pytanie wojownika, czy wszystko jest okej.
No kurwa nie, nie było okej!
— Nie — bąknął niewyraźnie, ani myśląc, żeby na niego spojrzeć, mimo, że rudy szturchał go w bark. — N-wie wiem, czy chciałem wiedzieć, jak to jest całować się z chłopem — dodał zaraz, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
Dopiero po uderzeniu serca dotarło do niego, jak bardzo spierdolił.
Zerknął na Chłoda, który wyglądał na... smutnego? Zestresowanego? Gąsior nie umiał określić tych wszystkich emocji malujących się na pysku przyjaciela.
— Znaczy się... — kaszlnął, próbując jakoś z tego wybrnąć. — T-to nie tak, że było złe. Tylko jakoś tak... no wiesz... szybko i nagle — miał ochotę umrzeć. Jeśli rudzielec powie o tym, co między nimi zaszło to zafunduje mu sraczkę życia — W-wolałbym na spokojnie i trochę wolniej...?
< Chłód? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz