Tak jak Irgowy Nektar obiecała, spotkała się z nim. Wyszli poza obóz, by mieć więcej prywatności. Nadal nie mógł poradzić sobie z tym wszystkim. Tym bólem, widokiem padających zwłok pod kłami ojca. Chciał krzyczeć, uciec stąd jak najdalej i zapomnieć, lecz obrazy go prześladowały. Nie pozwalały normalnie funkcjonować. Ta okrutna rzeczywistość, to było dla niego za wiele. Zrobił to jednak... zamordował. A to wszystko dla ojca.
Usiedli pod drzewem, a wzrok kotki spoczął na nim.
- Opowiedz jak się czujesz - zaczęła.
Wziął oddech, po czym wszystko jej opowiedział. Jak jego dusza cierpi, że żałuje i czuję się jakby został pokonany. Wbijał przez ten czas wzrok w łapy, próbując opanować wzbierające emocję.
- ... i czuję się jakbym to ja umierał, a nie ci samotnicy. Nie wiem co robić. On mi nie da spokoju, będzie nadal dążył do tego, bym robił co każe. A ja... ja tego nie chcę robić. - zakończył.
Kotka otuliła go ogonem.
- To prawda, że jest to ciężkie. Niektórzy nie potrafią do tego przywyknąć. Czasem ich to brzydzi, innym razem są przerażeni i nie potrafią zapanować nad emocjami. Ale ty jesteś silny Chłodny Omenie - wymruczała.
- Nie czuję się silny - burknął pod nosem.
- Nie dostrzegasz jej. Zabiłeś kota z własnej woli. To prawdziwa siła. Nikt słaby tak by nie postąpił. Ty wybrałeś drogę. Walczysz wciąż o ojcowskie uznanie. Nie poddałeś się. Po prostu cię to wszystko przerosło. - wyjaśniła.
Racja. Możliwe, że tak się czuł. Przytłoczony tym wszystkim co się stało i co miało się powtarzać co noc. Wziął głęboki oddech, opierając głowę o pierś kotki.
- To jak mam sobie z tym poradzić? - zapytał.
- Nie musisz lubić mordować. Nawet jeżeli ojciec tego od ciebie oczekuję, zawsze możesz pozostać sobą. On jest liderem, więc chcąc nie chcąc, będziesz musiał wykonywać jego rozkazy. Dlatego zrobimy trening, dobrze?
Zaskoczony poderwał głowę do góry, prawie zderzając się z pyskiem kotki. Jaki trening? Mieli mordować samotników bez wiedzy ojca, by przywykł? Pokręcił szybko głową, a kotka widząc jego reakcję westchnęła.
- Nikogo nie zabijemy, obiecuje. Ten trening stosowano w kulcie, do którego należałam. - powiedziała, zaczynając prowadzić go głębiej w las. - Jeżeli będziesz miał dość, przerwiemy go. Nie będę cię do niczego zmuszać.
Nieco się obawiał tego, co kotka zaplanowała, ale skoro mógł w każdej chwili się wycofać, to pokiwał głową. Byle to uczucie napięcia, ten cały stres zniknęły.
***
*Ostrzeżenie! Robi się tu nieco psychodelicznie*
Weszli do jaskini, która niegdyś służyła Klanowi Wilka za obóz, gdy mieli problemy z dzikami. Zaskoczony rozejrzał się po mrocznej przestrzeni, czując przebiegający po grzbiecie dreszcz.
- Ufasz mi? - zapytała złota, gdy zatrzymali się w jednej z komór.
Zawahał się. Była równie nienormalna co jego ojciec, lecz... wykazywała więcej empatii niż on i zrozumienia. Chciała mu pomóc naprawić, to co zniszczył ojciec.
- Tak... - Skinął głową.
- Dobrze. Zaczniemy od czegoś lekkiego. Pamiętaj, że jak źle się poczujesz, to wyjdziemy. - jeszcze raz go poinformowała.
Nie miał pojęcia co miało sprawić, że źle by się poczuł. Stres ścisnął go, lecz znów pokiwał głową. Weszli głębiej, aż do jego nosa nie dotarł metaliczny zapach krwi. Zatrzymał się, co też uczyniła zastępczyni.
- W porządku, jestem tutaj Chłodny Omenie. Idź dalej - poleciła.
Na drżących łapach pokonał jeszcze kilka kroków, czując jak ten zapach go dusi. Wdepnął coś, lecz w ciemności nie mógł dojrzeć co to było. Było jednak mokre...
- Usiądź. - Zrobił to. - Pochyl głowę - Poczuł na karku jej łapę, która obniżyła mu pysk pod łapy.
Siedzieli tak jakiś czas w ciszy. Zapach krwi wciąż unosił się mu przed nosem. Jego wyobraźnia zaczęła powoli działać. Poczuł na grzbiecie przyjemne muśnięcie. Irgowy Nektar gładziła go, aż nie zaczął się uspokajać.
- O czym myślisz? - zapytała go nagle.
- O... o tym co robisz... - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Czujesz się lepiej?
- Cóż... To wcale nie jest jakieś straszne... - mruknął. - I to niby mi pomoże? - Jakoś mało był przekonany co do tego zabiegu. Owszem, czuł krew. Musiało tu coś być, co ukryte było przed jego wzrokiem, ale... nie bał się.
- Przekonamy się o tym później. - powiedziała.
Spędzili tak jeszcze jakiś czas, nim Irgowy Nektar wyprowadziła go z jaskini. W świetle dnia dojrzał, że łapę miał we krwi. Czyli jednak... to było to.
- Ten widok cię przeraża? - zwróciła się do niego spokojnie.
- Trochę... Co tam było? - szepnął, chcąc dowiedzieć się nad czym tak naprawdę wisiał przez ten czas.
- Nie było tam ciała, jeżeli o to pytasz. To krew piszczki. Dokładnie zająca - Polizała go za uchem.
Od razu całe napięcie go opuściło. Jak dobrze... Bał się, że zaraz powie, że zadźgała jakiegoś kota, nad którym siedział.
- Jutro przyjdziemy tu ponownie - ogłosiła.
Pokiwał głową, wracając z nią do obozu. To był nieco dziwny trening, ale nie był tak straszny jak przypuszczał.
***
Przychodzili tam codziennie, aż nos przywykł mu do zapachu krwi. Nie spinał już się, szedł wprost do komory, siadając i wdychając zapachy, gdy Irga opowiadała mu, jak to ona w młodości, przechodziła podobne odczulanie. Słuchanie jej głosu w mroku było całkiem przyjemne.
- Naprawdę nazywałaś się Szepcząca w Mroku? - dopytywał.
- Owszem. Uważasz, że nie pasuje mi to miano? - mruknęła.
- Właśnie pasuje.
- Dobrze. W takim razie... co ty na to, aby się tu położyć? Zrobisz to? - zapytała, a jej łapa gdzieś zniknęła.
- Nie będzie problemu - miauknął.
- Złap mnie za ogon - poleciła, a czując nad pyskiem puchatą kitę złotej, zrobił to. Poprowadziła go nieco naokoło, a następnie zatrzymała się. Wypuścił z pyska jej ogon, po czym ułożył się tuż obok niej.
- Przytul się do mnie - szepnęła mu nad uchem. Zdziwiony, zrobił to, wtulając pysk w jej sierść. Pachniała... dziwnie. Jednak ciepło ciała, dawało mu ukojenie.
- Czy wpadłaś w jakieś bagno? - zapytał, a ta się zaśmiała.
- Otarłam się przypadkiem o ścianę. Tak dawno nikt tu nie sprzątał, że woda, która po niej cieknie, zatęchła. - wyjaśniła.
- Będziesz musiała się umyć. - Skrzywił się.
Chwilę tak trwali w ciszy. Gdzieś w jaskini rozległ się pisk nietoperza, ale często te stworzenia wydawały te dźwięki, więc już na to nie zwracał uwagi.
- Jak się czujesz? - zapytała.
- Dobrze - odparł tylko.
Kotka kiwnęła głową. Za jakiś czas wyszli z komory, stając w przejściu, oświetlonym przez światło. Irgowy Nektar zaczęła wylizywać mu łeb i szyję. Rzeczywiście czuł, że futro miał tam jakieś lepkie. Chciał spojrzeć na jej ciało, bo jak nic, to była jej wina, w końcu otarła się o tą mokrą ścianę i się do niej tulił. Zastępczyni jednak nie dała mu takiej możliwości, pozbywając się z niego wszystkich niepokojących oznak, kręcąc jego głową w jedną stronę, gdy ten próbował na nią spojrzeć.
- Naprawdę to konieczne? - westchnął, gdy zabrała się za oczyszczanie jego boku. - To tylko woda.
Kotka oblizała swój pysk, ukrywając czerwień języka.
- Cierpliwości, Chłodny Omenie - miauknęła tylko, kończąc robotę.
Wracając do obozu, w końcu udało mu się zerknąć na jej sierść. Była sucha. Też zdążyła się wylizać? Nie znalazł na to lepszego wyjaśnienia. Coś czuł, że ta zagadka będzie go dręczyć przez całą noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz