Za panowania Wielkiej Gwiazdy
- Na Klan Gwiazdy, gdzie są wszyscy? - Pomyślała rozglądając się po legowisku uczniów. No tak, jako że była uczennicą samej Wielkiej Gwiazdy miała bardzo wiele przywilejów, w tym spanie nawet pół dnia. Oczywiście nie zamierzała tylko spać, to był czas na trening, musiała pokazać ojcu, że też potrafi sobie radzić. Łapami przetarła oczy próbując się przebudzić i odwróciła się do wyjścia. W zaledwie kilka bić serca znalazła się przed legowiskiem liderki więc nie przejmując się zbytnimi formalnościami wtargnęła do środka i spojrzała na śpiącą kocicę. Nigdy wcześniej się jej nie przyglądała, jednak tym razem dostrzegła parę niuansów, Wielka była no cóż... Dosłownie wielka, jej brzuch wyglądał jakby rozlewał się na posłaniu, a z przedniej strony jej ciało dało się słyszeć głośne chrapanie.
- Jaki grubas. - Stwierdziła w myślach uczennica. Nie mogła uwierzyć, że coś takiego było jej mentorką. Ile ją będzie w stanie nauczyć? Czas pokaże, jak na razie siedziała tylko na dupie i nie potrafiła jej nawet pokazać jak głupią mysz złapać. Szylkretka westchnęła z rozczarowaniem, przynajmniej dobrze ukrywała braki w treningach przed ojcem, może faktycznie w Klanie Klifu miała lepiej? Jakby się tak zastanowić Lśniący Księżyc poza tym, że był zbyt miły i nadto irytujący, był całkiem dobrym mentorem i jednocześnie silnym wojownikiem. W każdym razie Łasica odrzuciła od siebie wszystkie męczące ją teraz myśli i podeszła bliżej do żółtookiej, wyciągnęła swoją łapę i lekko szturchnęła mentorkę. Ta jednak nie dawała za wygraną i z głośnym chrapnięciem obróciła się na drugi bok.
- Ugh... - Przewróciła oczami - Wstawaj spasio... Znaczy Wielka Gwiazdo. - Poprawiła się szybko jeszcze raz dotykiem budząc kotkę. Czekoladowa arlekinka nie wiedząc co się dzieje szybko skoczyła wyginając się w pozycję obronną, błyskawicznie jednak ochłonęła widząc swoją zaufaną terminatorkę.
- To tylko ty Łasicza Łapo... Wystraszyłaś mnie. - Wymruczała.
- Przepraszam cię Wielka Gwiazdo, ale nasz trening czeka. - Burknęła lekko nieprzyjaznym tonem, mimo to, Wielka była zbyt zapatrzona w siebie by to zauważyć.
- No dobrze, chodźmy więc. - Powiedziała jakby pewniej. - Umiesz już tropić zwierzynę? - Zapytała. W tym momencie Łasicza Łapa myślała, że nerwy jej puściły, serio ta ulana kocica nie wiedziała na czym stoi ich trening? Masakra jakaś.
- Tak. - Starała się odpowiedzieć jak najspokojniej. Obie kotki udały się poza granice obozu, by kontynuować trening.
***
Ostatnimi czasy wielmożna pani Wielka Gwiazda nie pojawiała się w obozie, rzadko kiedy można było ją dostrzec. To bardzo zaniepokoiło potomkinię Mrocznego Omenu. Oczywiście nie chodziło o troskę o dobro liderki, tylko ciekawość i zgrzyt w jej planach co do grubej kocicy. Na szczęście ta wyznaczyła jej inną mentorkę, dzięki czemu trening młodocianej nie stał w miejscu. Łasicza Łapa siedząc na skraju obozu mierzyła chłodnym spojrzeniem wszystko co się poruszało, momentalnie przypomniało jej się o porodzie Zakrzywionej Ości, czy jak to tam jej było. Drapiąc się za uchem terminatorka zaczęła rozmyślać o tym, co między treningami mówił jej ojciec, co jej mówił o niej i ich rywalizacji. Arlekince zebrało się na wymioty, gdyż przypomniała sobie, że ta kocica miała czelność nazwać jedno z swoich obrzydliwych bachorów Łasicą! Gniew w niej buzował niemiłosiernie podnosząc temperaturę ciała, na pewno kiedyś tego pożałuje, ale jeszcze nie teraz.
Z tego stanu wyrwał ją jednak donośny głos Sosnowej Igły.
- Łasicza Łapo! Trening. - Zawołała szorstko. Uczennica szybko przekrzywiła grymas w fałszywy uśmiech i spokojnym tonem odkrzyknęła.
- Już idę!
Podreptała w stronę cętkowanej, która zmierzyła ją wzrokiem jak jakiś posiłek. W milczeniu wyruszyły z obozu cicho przedzierając się przez różnorakie chaszcze. Prędko znalazły się na polanie, która mieściła się niedaleko obozu Klanu Wilka ukrytego wśród drzew. Sosnowa Igła najwyraźniej chciała przyjrzeć się umiejętnościom swojej nowej podopiecznej.
- Nie zawiodę cię. - Wymruczała w duchu błękitnooka. Mentorka skinęła jej tylko łbem dając jej znak, że może rozpocząć swoje polowanie i nie pozostawiając w tyle odwróciła się od terminatorki szukając własnej ofiary. Pomimo wszystko Łasica miała nareszcie okazję się wykazać i nie zamierzała jej spalić. Natychmiast wzięła się za tropienie potencjalnej zdobyczy. Wzięła głęboki wdech, otwarty pysk sprawił, że napłynęło do jej płuc wiele powietrza a do nosa najróżniejsze zapachy. Zamknęła przez chwilę oczy i skupiła się na dobraniu odpowiedniego celu. Udało jej się wywęszyć młodego zająca, który kicał gdzieś nieopodal, stwierdziła, że będzie to idealna ofiara, która przy okazji nakarmi więcej niż jednego kota, a nóż będzie z niej ojciec dumny. Zadowolona oblizała pysk z myślą, że niedługo wbije w długouche stworzonko swoje kły. Przybrała dogodną pozycję i zaczęła skradać się w stronę istotki. Niczemu nieświadome zwierzątko mieliło swoimi siekaczami źdźbła trawy, było pozostawione same sobie. Mam cię. Jak tylko znalazła się w zasięgu wzroku ofiary, zając obrócił łeb i zaczął kicać w swoją stronę. Łasicza Łapa otrząsając się czym prędzej rzuciła się w pogoń, nie chciała zostawić tak dorodnego okazu. Musiała pokazać, że też potrafi. Z każdym krokiem znajdowała się coraz bliżej gotowa odbić się od ziemi i skoczyć dokańczając żywota stworzenia. Tak właśnie się stało, idealnie odbijając się łapami od ziemi pod perfekcyjnym kątem znalazła się nad zającem próbującym wyrwać się z jej uścisku. Nie przysparzając mu więcej cierpienia jednym kłapnięciem pyska uciszyła ofiarę na dobre. Łapiąc w pysk swoją zdobycz usłyszała wśród wysokiej trawy czyjeś kroki, gotowa w razie potrzeby odpowiedzieć atakiem. Ku żadnemu zaskoczeniu była to jednak Sosnowa Igła, z której pyska zwisały dwie małe piszczki, mentorka spojrzała na swoją uczennicę unosząc jedną brew. Na jej pysku dało się dostrzec malujący się uśmiech.
- Jestem pod wrażeniem. - Mruknęła przez zęby. Szylkretowa arlekinka odpowiedziała jej tylko skinieniem głowy, obie kocice wymieniając spojrzenia oddaliły się w stronę lasu.
Obalenie Wielkiej Gwiazdy
W obozie panowała dziwnie napięta atmosfera, Wielka Gwiazda gdzieś zniknęła, a ledwo co przebudzone koty stały i wlepiały swe ślepia w Wiśniowy Świt, która właśnie stała na skale. Wygłosiła krótką przemowę o tym jak to nie mają co jeść, a pora nagich drzew zbliża się wielkimi krokami. Jednak o dziwo kocica nie ogłosiła się liderką.
- Dobrze wiem, że kotki wyrządziły wiele szkód kocurom. Kolejna w roli lidera nie przyniesie nam pokoju. Dlatego też mój zastępca Mroczny Omen, przejmie po mnie władzę. - Te słowa wzbudziły niemały szok wśród wilczaków, wiele z nich wymieniło nieprzyjazne spojrzenia, zwłaszcza zwolennicy Wielkiej Gwiazdy. Jednak szybko spojrzenia przerodziły się w wielkie zdumienie na twarzach gdy w świetle promieni słońca członkowie klanu dostrzegli Mrocznego Omena, którego opatulały promienie słoneczne. Nawet Łasica spoglądała na to wszystko w niemałym szoku, jednak coś jej tu ewidentnie nie pasowało. Wśród tłumu rozgrzmiały krzyki skandujące imię nowego lidera. Niestety jednak nie wszyscy podzielali decyzję Wiśniowej, wśród nich znalazł się Ostowy Pył, który rzucił się na Mroczną Gwiazdę. Ten jednak silny kocur, który już nie jedno w życiu przeszedł szybko pozbył się oponenta zakańczając tym samym jego żywot. Łasicza Łapa zimno spoglądała na całą tą scenę, w której nie brakowało krwi, mierzyła wzrokiem swojego ojca, który tryumfalnie stał przed tłumem widocznie wyłapując spojrzenie córki, jego wyraz pyska nie ukazywał żadnych emocji.
- To nowy początek dla naszego klanu. - Wymruczała znikąd Sosnowa Igła, Łasica obróciła łeb i dostrzegła mentorkę siedzącą zaraz za nią.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz