Jeszcze to niesamowite słownictwo, jakim posługiwała się pointka! Mama kiedyś skarciła Daglezje za to, mówiąc, że to brzydko odzywać się w taki sposób. Niebieska też tak wtedy myślała, ale teraz zaczynała rozumieć, że to tylko w celu brzmienia groźniej. Nie wiedziała, czym są te całe "wulgaryzmy", ale gdyby były niedobre, to ktoś tak kochany jak jej siostra by ich nie używał.
W akcie buntu popchnęła łapą kulkę mchu w przeciwległą od siebie stronę. Ta poturlała się pod samą ściankę żłobka i uderzyła w nią z takim impetem, że aż się rozwaliła. Teraz pozostała z niej tylko niewielka kupka głupiego zielska.
Poczuła się jak zwycięzca. Już nikt nie mógł zrobić jej krzywdy, bo miała po swojej stronie Daglezje, która mogła rozwalić każdego przeciwnika w drobny mak. Uśmiechnęła się szeroko, bezczelnie gapiąc się na rude futro. Rzeczywiście, wcześniej było trochę ładniej ułożone, a przez te jej czule przytulaski zmierzwiło się.
— Ale teraz wyglądasz chociaż jak prawdziwa wojowniczka! — ożywiła się szylkretka, mrugając z zachwytu, jakby ten wspaniały obraz mógł w każdej chwili zniknąć z jej widoku. — Masz tak rozczochraną sierść, jakbyś walczyła ze stadem dzikich i złych kur! — Wykrzyknęła, by każdy usłyszał, jaką ma niesamowitą rodzinę.
— Kur? — powtórzyła zaskoczona, przekrzywiając głowę. — Czemu akurat kury? Co jest z nimi nie tak? — dopytywała.
— Oho, to ty nie słyszałaś? — zdziwiła się. — Mama opowiadała mi raz historyjkę, że gdzieś daleko jest takie gospodarstwo ze starym dwunożnym, który ma własną armię kur. Pewnie zastanawiasz się, po co mu ich aż tyle? Mamusia mówiła, że sama nie wie, ale jak tak o tym myślę, to bardzo podejrzane! Podobne te kury mają takie wyłupiaste oczy i ostre dzioby, którymi mogą zabić! Więc lepiej się tam nigdy nie zbliżaj — ostrzegła. — A jeden z wojowników mówił mi, że te kury polują na koty, a potem przynoszą je swojemu władcy, temu dziadowi, a on robi z nich ogromną ucztę! Ściąga z nich futro i bije tak długo, aż te robią się płaskie. Ej, a myślisz, że my też możemy zdjąć ot tak futro? — zapytała. — Wilczek i Igiełka chyba próbowali, ale im nie wyszło — stwierdziła, spoglądając na wspomnianą dwójkę i ich łyse placki na ciele. — Może nam się uda?
Podekscytowana pochyliła głowę i zaczęła wyrywać sobie sierść z klatki piersiowej.
Podekscytowana pochyliła głowę i zaczęła wyrywać sobie sierść z klatki piersiowej.
<Daglezja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz