- Działa? - zapytał uczeń, mrużąc zadowolony z siebie oczyska.
I co miał na to odpowiedzieć?! To było takie upokarzające i dość niekomfortowe! Nie miał problemu z całowaniem się przy świadkach, już przywykł do tego, ale by odpowiadać, czy sposób Czarnowrona na zmiękczenie jego serca działa, to... to za dużo. Na dodatek ten jeszcze się tak lampił, wręcz próbując swoim wzrokiem przewiercić mu czaszkę.
- No powiedz mu kochanie - zamruczał jego partner, trącając go nosem w policzek.
- T-t-tak... działa - wyjąkał, spuszczając łeb, by nie patrzeć na ich zadowolone uśmieszki.
- Wspaniale. A na bardziej... wymagających tez zadziała? - prychnął Leśna Łapa z drwiną w głosie.
- Jeżeli odpowiednio się postarasz, to owszem - wyjaśnił Czarnowron, zaczynając mu przekazywać całą swoją wiedzę o tajnikach podrywu. A on tam siedział, czując się coraz gorzej.
Nie miał ochoty słuchać, jak manipuluje się kotami. Sam fakt, że uczeń był zaciekawiony tym tematem go przerażał. Co jeśli zamieni się w drugiego takiego potwora, który skrzywdzi nieświadome kotki? Powinien to przerwać, nie dopuścić do szerzenia tej wiedzy, ale... nie potrafił. Był naprawdę żałosny.
***
Kamień nadała Leśnej Łapie, karne imię. Czuł się... cudownie. Nie żałował, że jej o wszystkim powiedział, kosztem spędzenia chwili sam na sam z partnerem. Nawet jeżeli po tym znów będzie miał koszmary, był szczęśliwy. Pszczółka siedziała teraz w żłobku, cierpiąc za swoje brzydkie zachowanie.
Przyszedł do niego w odwiedziny. A raczej Czarnowron szedł tam na nauki. Musiał przyznać, że pierwszy raz cieszył się, że idzie na trening z tym małym, rudym draniem. Dostał to na co zasłużył. Nareszcie!
- Cześć, Pszczółko - zawołał na powitanie do wyrośniętego kocięcia, który siedział w żłobku.
- Dzień dobry, Czarnowronie - mruknął, ignorując go i jego głupi uśmiech.
Usiadł przy partnerze, uśmiechając się do syna Szczypiorkowej Łapy. Nie zmyli go to. Wiedział, że tak czy siak go słuchał, więc postanowił się zabawić.
- Dobrze w końcu widzieć, że dosięgnęła cię sprawiedliwość. Czarnowron ma nauczyć cię szacunku, więc mu w tym pomogę, kochana. - Właśnie tak. Postanowił odpłacić się mu za te upokarzające chwilę, gdy musiał zgrywać przed wszystkimi kotkę.
Rudzielec najeżył się bardziej, na te słowa. Zacisnął jednak tylko pysk i zwrócił się do mentora.
- Co dzisiaj będziemy robić?
Nim Czarnowron zdołał zabrać głos, odpowiedział mu.
- Masz mnie przeprosić, Pszczółko. Za swoje zachowanie i przyznać, że jesteś głupią kotką.
Jego partner spojrzał na niego zdziwiony, bo pierwszy raz widział u niego taką pewność siebie. Pewnie chciałby go przywrócić do parteru, ale Tygrysia Smuga ich podsłuchiwała, więc kiwnął głową.
- Dzisiaj będzie lekcja o szacunku - mruknął, puszczając uczniowi oczko.
Młodzik wywrócił na to tylko oczami.
- Świetnie. Wiem co to szacunek i komu się należy, więc możemy skończyć - burknął, chcąc wypędzić stąd Węgla jak najszybciej.
- Właśnie, że nie wiesz! Gdybyś wiedziała, to byś mnie przeprosiła Pszczółko - odbił piłeczkę, nadal czekając na akt skruchy ze strony tego diabła.
- Niestety nie możemy. Jeszcze - mruknął jego mentor. - Gdybyśmy już wyszli, Kamienna Gwiazda pewnie uznałaby, że nie wykonuje swoich obowiązków należycie i by odebrała mi ucznia. Więc, Leśna Łapo... prosimy o współpracę.
- Masz rację. Powinniśmy poczekać chwilę. Możesz mi opowiedzieć o tym, kogo ty szanujesz w tym czasie - mruknął rudy, waląc ogonem o ziemię.
- Ogłuchłeś? - Nie dał się wytrącić z równowagi, trącając go łapą. - Masz się uczyć szacunku, a nie słuchać opowieści. Weź się za siebie, Pszczółko, bo powiem Kamiennej Gwieździe, że nie żałujesz swoich czynów i udajesz poprawę - Machnął ogonem.
- Kochanie, co w ciebie wstąpiło? - mruknął do niego Czarnowron, posyłając mu lekki uśmiech, który oznaczał, że go zabiję jak to zrobi.
Trzepnął na to tylko uchem, wbijając wzrok w swojego wroga. Nie zamierzał teraz udawać zlęknioną kupę futra, gdy sprawiedliwości stało się zadość.
<Pszczółko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz