Speszony odwrócił wzrok, słysząc głos kocura, który zniszczył mu życie. Nie mógł na niego patrzeć. Nie chciał towarzyszyć im w treningach, ale musiał. Czarnowron zaprzestał czynności, po czym skupił wzrok na swoim uczniu. To było potworne jak ta dwójka szybko się ze sobą dogadała. Tak jakby oboje zaplanowali ten cały cyrk. Geniusze zbrodni.
- Nie przeszkadzasz, Leśna Łapo. Już idziemy na trening - mruknął, po czym owinął swój ogon, o ten należący do czarnego.
Niechętnie ruszył z nimi na otwarte pola. Pora Opadających Liści już powoli dobiegała końca. W zasadzie nie było tak źle. Czarnowron tłumaczył swojemu uczniowi jak się poluje, pokazywał bitewne ruchy, a on tam tylko siedział jak taki zagubiony kociak, któremu matka kazała czekać, aż skończy pracę. Praktycznie na pamięć znał już ich dzienną rutynę. Leśna Łapa z każdym dniem sobie dobrze radził. Nie odzywał się do niego przez ten czas. Wolał nie przypominać mu o swoim istnieniu. Gdy kończyli trening, rudy uczeń wracał do legowiska uczniów, biorąc po drodze jakąś mysz. Dużo rozmawiał ze swoim mentorem. Nie przeszkadzało mu to. Przynajmniej wojownik nie skupiał się wtedy tak bardzo na nim. Chociaż i tak widok syna Rozżarzonego Płomienia, był dla niego nie do zniesienia. Chciał bardzo, by ten jego zadowolony uśmieszek zniknął. Upokorzył go i czerpał z tego teraz garściami. Wiedział, że nie zdołałby mu się postawić. Był wygrany.
Dzisiejszy dzień jednak był inny, bo gdy Leśnej Łapie udało się upolować królika, kocury podeszły do niego. Spiął się, patrząc to na jednego i drugiego, zdumiony.
- Tak jak ci mówiłem, zaprezentuje ci to na mojej ukochanej - Rudy objął go ogonem, przyciągając bliżej, a mu zapaliła się czerwona lampka. Że co takiego? Co on niby chciał prezentować? Zamarł, czując jak serce mu przyspiesza z nerwów. - Kotki są delikatne niczym kwiat róży. Trzeba się obchodzić z nimi ostrożnie i delikatnie. - wytłumaczył młodszemu.
On chyba nie... nie uczył podrywania na nim?! Spalił pod sierścią buraka, patrząc w inną stronę niż ci dwaj. Łapa wojownika jednak sprawiła, że głowa mu zawróciła na odpowiednie tory. Przełknął ślinę, patrząc zaniepokojony na Czarnowrona.
- Widzisz? Delikatnie, ale też stanowczo - zamruczał. - Lubią bardzo komplementy. Przykładowo, możesz pochwalić ich futro. Bardziej jednak skup się na oczach. Jak wypowiadasz słowa musisz być uroczy i zniewalający - to powiedziawszy, uśmiechnął się do czarnego. - Masz przepiękne oczy, moja Pszczółko. Takie jedyne w swoim rodzaju. Gdy na nie patrzę, czuję się jakbym się rozpływał - mruknął. Musiał przyznać, że to działało, bo zrobiło mu się gorąco. Wojownik musnął go pod brodą pazurem delikatnie, sprawiając że jego głowa ruszyła za tym ruchem, skracając między ich pyskami odległość. - Patrzysz im głęboko w oczy... To zwierciadło duszy. Po nich poznasz kota oraz to co czuję. - wyjaśnił, nie patrząc na ucznia. Ich pyski się zetknęły, a rudy jeszcze na dodatek go polizał, nim ta nieznana siła, która go trzymała, zniknęła. Wziął oddech, od razu cofając głowę i kierując wzrok gdzieś na ziemię, speszony. Czemu mu się to podobało?!
<Leśny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz