— Oh. — Tylko tyle się z niej wydobyło, gdy usłyszała jej pytanie. Nie była na nie gotowa, aczkolwiek spodziewała się go. Wiedziała, że wielu wojowników będzie ciekawiło, z kim ktoś jak ona miał dorobić się potomstwa. Nie miała z nikim z klanu bliższej więzi, więc czy posadziliby ją o schadzkę z kimś spoza? W końcu sprawiała wrażenie dosyć niewinnej. — Wiesz, nie wiem, czy chcę się tym chwalić — mruknęła w końcu, starając się przyjąć jak najłagodniejszy wyraz pyska. — Jest to dla mnie dosyć drażliwy temat — dodała.
W końcu Topaz nie żył. Zniosłaby krzywe spojrzenia, gdyby przyprowadziła go do klanu i oświadczyła, że jest z nim nie ciąży. Byłaby skłonna olać teksty o puszczeniu się pierwszemu lepszemu dzikusowi, byle tylko mieć go przy sobie. Niebieskie futro, uśmiechnięty pysk i uroczy, krótki ogonek.
Wiele nie wymagała.
— P-przepraszam. Nie chciałam. Nie wiedziałam o tym. A cieszysz się z nich czy...? — miauknęła niepewnie czarna.
— Oczywiście, że tak — odparła spokojniej, spoglądając na swój wydęty brzuch. — Co prawda ta cała ciąża jest dosyć nieprzyjemna, bo czuję się, jakbym zjadła worek kamieni, a to wszystko miało zaraz ze mnie wylecieć i to nie tą stroną, co trzeba. Z dzieci się mimo wszystko cieszę. Postaram się dla nich być jak najlepszą matką — zapewniła.
Zwęglona Pszczółka uśmiechnęła się lekko.
— Na pewno będziesz. Skoro cieszysz się, że przyjdą na świat. Niektórzy niezbyt podchodzą tak entuzjastycznie jak ty. Wiśniowa Iskra mówiła ci, ile ich wyczuwa? Czy chcesz niespodziankę?
— Nie pytałam jej o to tak szczerze. Chyba zbyt bardzo skupiłam się na tym, że po prostu są — wyjaśniła. — Kiedyś wspominała o jednym, ale ostrzegała, że to z czasem okazuje się dopiero, czy nie ma ich więcej — dodała. — Nawet jeśli będzie to jedynak, to może i lepiej? Poświęcę mu więcej uwagi.
— A myślałaś nad imionami? — dopytywała zaciekawiona. — Z chęcią odwiedzę was, gdy maluchy przyjdą na świat.
Nastawiła ku górze uszu, myśląc intensywnie nad tym. Miała wiele pomysłów, ale dopiero po narodzinach kociąt wybierze coś, co będzie im najlepiej pasować.
— Chciałabym coś delikatnego i miłego. Myślałam o jakimś zwierzątku pokroju Sarenki bądź Jelonka. Albo... Jakiś kamień szlachetny. Wiesz, taki Opal, Ametyst, Diament... — wymieniała to, co usłyszała z pyska Topaza, gdy ten jeszcze żył. Kiedyś nawet nie wiedziała, że istnieją takie rodzaje głazu i jak niezwykłe one bywają. — Diamenty są podobno bardzo ładne, a zarazem twarde, wręcz nie do zniszczenia — mruknęła, wspominając słowa byłego partnera.
— Naprawdę? — zadumała się. — Pierwszy raz o takim czymś słyszę, ale brzmi naprawdę ładnie. Ale trudno uwierzyć, że coś jest niezniszczalne. Chyba że ten diament pochodzi od Klanu Gwiazdy — rzuciła.
— Bardziej podobno jest spotkany wśród dwunożnych, ale kto wie? Może to oni go nam ukradli — gdybała. — Mimo wszystko Diament brzmi bardzo ładnie, więc... Jeśli to będzie córka, to tak ją nazwę.
Kotki nieraz uważane były za słabsze i delikatne, a to słowo pasowało jej idealnie do niewinnego i pozornie kruchego piękna, które skrywa niebywałą siłę.
— Więc i oby tak było. Będziesz dobrą mamą — miauknęła, po czym dodała. — Cieszę się, że ty i Kamienna Gwiazda teraz jesteście u władzy. Miło jest na was patrzeć. Jakby nadzieja na nowo odżyła — kontynuowała.
Ruda skinęła niemrawo głową w podzięce.
— Prawda. Kamień to dobra liderka, chociaż wielu ma do niej pretensje. Też bym kiedyś miała, ale zmieniła się. Jest starsza i rozsądniejsza i zdecydowanie zasługuje na swoją pozycję. Za to ja... — zawahała się. — Nie wiem, dlaczego mnie wybrała. Czasem wydaje mi się, że to tylko dlatego, że jestem ruda — dodała. — To znaczy... Wiesz, tak dla równowagi. Że rudzi i nierudzi zasługują na to samo. Nie miałabym jej tego za złe oczywiście, gdyby to był powód. Po prostu ten wybór szokuje mnie. Myślałam, że weźmie kogoś innego.
— Ja się nie dziwie, że cię wybrała. Jesteś mądra i miła. Nie jesteś rasistką i wspierasz każdego, niezależnie od koloru futra. Pewnie to dostrzegła w tobie. Dobrego kota
Kącik pyska jej zadrżał. Przyjemnie było słyszeć takie słowa na swój temat.
— Albo to w ramach rekompensaty za to, że męczę się z Rozżarzoną Łapą — zażartowała. — Zawsze, jak zaczyna mi się wydawać, że robimy postępy, to on nagle na nowo zdaje się w sobie zamknąć. A ja naprawdę chcę, aby nauczył się żyć normalnie w klanie.
W końcu Topaz nie żył. Zniosłaby krzywe spojrzenia, gdyby przyprowadziła go do klanu i oświadczyła, że jest z nim nie ciąży. Byłaby skłonna olać teksty o puszczeniu się pierwszemu lepszemu dzikusowi, byle tylko mieć go przy sobie. Niebieskie futro, uśmiechnięty pysk i uroczy, krótki ogonek.
Wiele nie wymagała.
— P-przepraszam. Nie chciałam. Nie wiedziałam o tym. A cieszysz się z nich czy...? — miauknęła niepewnie czarna.
— Oczywiście, że tak — odparła spokojniej, spoglądając na swój wydęty brzuch. — Co prawda ta cała ciąża jest dosyć nieprzyjemna, bo czuję się, jakbym zjadła worek kamieni, a to wszystko miało zaraz ze mnie wylecieć i to nie tą stroną, co trzeba. Z dzieci się mimo wszystko cieszę. Postaram się dla nich być jak najlepszą matką — zapewniła.
Zwęglona Pszczółka uśmiechnęła się lekko.
— Na pewno będziesz. Skoro cieszysz się, że przyjdą na świat. Niektórzy niezbyt podchodzą tak entuzjastycznie jak ty. Wiśniowa Iskra mówiła ci, ile ich wyczuwa? Czy chcesz niespodziankę?
— Nie pytałam jej o to tak szczerze. Chyba zbyt bardzo skupiłam się na tym, że po prostu są — wyjaśniła. — Kiedyś wspominała o jednym, ale ostrzegała, że to z czasem okazuje się dopiero, czy nie ma ich więcej — dodała. — Nawet jeśli będzie to jedynak, to może i lepiej? Poświęcę mu więcej uwagi.
— A myślałaś nad imionami? — dopytywała zaciekawiona. — Z chęcią odwiedzę was, gdy maluchy przyjdą na świat.
Nastawiła ku górze uszu, myśląc intensywnie nad tym. Miała wiele pomysłów, ale dopiero po narodzinach kociąt wybierze coś, co będzie im najlepiej pasować.
— Chciałabym coś delikatnego i miłego. Myślałam o jakimś zwierzątku pokroju Sarenki bądź Jelonka. Albo... Jakiś kamień szlachetny. Wiesz, taki Opal, Ametyst, Diament... — wymieniała to, co usłyszała z pyska Topaza, gdy ten jeszcze żył. Kiedyś nawet nie wiedziała, że istnieją takie rodzaje głazu i jak niezwykłe one bywają. — Diamenty są podobno bardzo ładne, a zarazem twarde, wręcz nie do zniszczenia — mruknęła, wspominając słowa byłego partnera.
— Naprawdę? — zadumała się. — Pierwszy raz o takim czymś słyszę, ale brzmi naprawdę ładnie. Ale trudno uwierzyć, że coś jest niezniszczalne. Chyba że ten diament pochodzi od Klanu Gwiazdy — rzuciła.
— Bardziej podobno jest spotkany wśród dwunożnych, ale kto wie? Może to oni go nam ukradli — gdybała. — Mimo wszystko Diament brzmi bardzo ładnie, więc... Jeśli to będzie córka, to tak ją nazwę.
Kotki nieraz uważane były za słabsze i delikatne, a to słowo pasowało jej idealnie do niewinnego i pozornie kruchego piękna, które skrywa niebywałą siłę.
— Więc i oby tak było. Będziesz dobrą mamą — miauknęła, po czym dodała. — Cieszę się, że ty i Kamienna Gwiazda teraz jesteście u władzy. Miło jest na was patrzeć. Jakby nadzieja na nowo odżyła — kontynuowała.
Ruda skinęła niemrawo głową w podzięce.
— Prawda. Kamień to dobra liderka, chociaż wielu ma do niej pretensje. Też bym kiedyś miała, ale zmieniła się. Jest starsza i rozsądniejsza i zdecydowanie zasługuje na swoją pozycję. Za to ja... — zawahała się. — Nie wiem, dlaczego mnie wybrała. Czasem wydaje mi się, że to tylko dlatego, że jestem ruda — dodała. — To znaczy... Wiesz, tak dla równowagi. Że rudzi i nierudzi zasługują na to samo. Nie miałabym jej tego za złe oczywiście, gdyby to był powód. Po prostu ten wybór szokuje mnie. Myślałam, że weźmie kogoś innego.
— Ja się nie dziwie, że cię wybrała. Jesteś mądra i miła. Nie jesteś rasistką i wspierasz każdego, niezależnie od koloru futra. Pewnie to dostrzegła w tobie. Dobrego kota
Kącik pyska jej zadrżał. Przyjemnie było słyszeć takie słowa na swój temat.
— Albo to w ramach rekompensaty za to, że męczę się z Rozżarzoną Łapą — zażartowała. — Zawsze, jak zaczyna mi się wydawać, że robimy postępy, to on nagle na nowo zdaje się w sobie zamknąć. A ja naprawdę chcę, aby nauczył się żyć normalnie w klanie.
<Węgiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz