— Była pani taka jak ja? — miauknęła zdziwiona. To było niemożliwe!
— Można tak powiedzieć — odparła liderka. — Też nie rozumiałam, czemu w klanie panowała dyskryminacja. Stawiałam się rudym kotom. Niejeden raz zaszłam im za skórę. Niczego jednak nie żałuję. Otwarcie protestowałam, przez co miałam później cholerne problemy u liderki i bezsensowne kary. Pewnie miała mnie dość.
— Głupia Piaskowa Kupa! — wysyczała, a jej sierść się zjeżyła. — Ja się stawiam Płonącej Łapie, może kiedyś mi się uda być jak pani!
Pragnęła wytępić ten cały, paskudny rasizm.
— Jak będzie ci dokuczała, to przyjdź do mnie. Nie zamierzam tolerować rasizmu w tym klanie. Chociaż oni są jeszcze młodzi i zawsze mogą się zmienić. Młode umysły są podatne na zmiany — miauknęła. — Na to liczę. Nie po to tyle poświęceń, by w klanie było pełno rasistów.
— Co by jej pani wtedy powiedziała? — zapytała, machając lekko ogonem. Była bardzo ciekawa, mogłaby użyc jej sposobów!
— Szczerze? Najchętniej skopała tyłek i kazała poprawić swoje zachowanie, ale mi nie wolno i warto zachowywać poziom — mruknęła. — Dlatego najlepiej zignoruj głupie zaczepki i powiedz jej, że władza się zmieniła, a rasizmem zrobi sobie tylko pod górkę. I nie musisz do mnie mówić ,,pani". Jesteśmy na ty, Gepard.
— N-na prawdę? Jej głos aż się załamał.
Nie musiała mówić do liderki pani, mogła po imieniu! To było super!
— Oczywiście — prychnęła, uśmiechając się lekko. — ,,Pani" brzmi tak poważnie. Mimo tych wszystkich księżyców, jakie przeżyłam, czasem ciężko mi uwierzyć we własny wiek.
— Ja nie mogę uwierzyć, że już niedługo będę uczniem — zamruczała niebieska.
— Ano — mruknęła czarna. — Jaką drogę wybierasz? Medyk, wojownik?
— Szczerze mówiąc, waham się — westchnęła, wybijając wzrok w ziemię.
— Zawsze możesz zmienić powołanie — miauknęła czarna, wylizując jedną z łap. — Mnie kiedyś całkiem interesowały ziółka, ale z czasem mi przeszło. Potrzebna mi tylko podstawowa wiedza medyczna, w razie, gdyby coś się na mnie kiedyś rzuciło i nie miałabym przy sobie medyka.
— Mnie bardzo interesują zioła i różne kwiatki, ale nie wiem, bo już któryś kot mówi, że jestem silna i byłabym dobrą wojowniczką...
— To już zależy od ciebie — czarna przekręciła łeb. — Bycie medykiem jest nie dla mnie, ale może ty będziesz się lepiej nadawać do tej fuchy. Koty są różne.
— To ciężki wybór — przyznała.
— Całe życie to jeden wielki ciężki wybór — prychnęła, wpatrując się zielonymi oczami w swoje łapy. — Czasami tych wyborów się żałuje, tak bywa. Ale Wiśniowa Iskra długo nie miała ucznia. Przydałby się ktoś, kto wejdzie na jej miejsce po śmierci.
— Myślisz, że poradziłabym sobie na tym stanowisku?
— Mogłabyś sobie poradzić. Jeśli masz dobrą pamięć i cię to interesuje, to tak — miauknęła, lustrując kotkę wzrokiem.
— To może sobie poradzę — zamruczała i podeszła bliżej do czarnej.
Czarna uniosła wyżej brodę.
— Może coś z ciebie będzie — mruknęła, spoglądając na młodszą. — Widać, że możesz poszczycić się odwagą. Kiedy rządziła jeszcze Piaskowa Gwiazda, pewnie miałabyś przewalone z dzieciakami Szczypiorkowej Łodygi. — westchnęła. — Płonąca Łapa, ta kotka, której tak nie lubisz, i jej rodzeństwo, to wnuki mojego mentora. Był nierudy i kochałam go ponad życie. Dlatego czasami nie potrafię patrzeć na nich źle, bo nie wiem, czy mój mentor by tego nie potępił. Wychowywałam się z ich matką, wiesz? Bawiłyśmy się razem w żłobku. Nasze matki się nienawidziły, my zresztą później też. Ciężko mi stwierdzić, czy ich nienawidzę, czy podświadomość sama każe mi się nad nimi litować, bo wiem, że dla mentora mogliby być ważni.
— Ojej — miauknęła i otarła się o Kamienną Gwiazdę. — Przykro mi.
— Tak bywa. Życie. Ty przynajmniej nie musisz stawać przed takimi decyzjami.
— Podziwiam, że jest pani... To, że jesteś taka odważna i niesamowita. Chcę być taka jak ty.
< Kamienna Gwiazdo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz