Siostra powariowała. Zabiła i zjadła kota?! Jeszcze dołączyła do kultu ich starego?! Już sam fakt, że się tak tulili przy wszystkich, był nie do zniesienia! Od razu do niej podszedł z zaciętą miną, gdy tylko wynurzyła się z legowiska wojowników.
- Łasico, musimy porozmawiać. Na osobności.
- O co ci znowu chodzi? - ziewnęła leniwie prostując kończyny - Nie widzisz, że trochę zmęczona jestem?
- Mam to gdzieś. - prychnął, po czym złapał ją za ogon i zaczął ciągnąć w ustronne miejsce, z dala od ciekawskich spojrzeń.
Kotka jednak nie miała zamiaru dać za wygraną. Przyszpiliła pazury do ziemi, choć było to utrudnione przez śnieg, jednak szła w zaparte.
- A powiesz chociaż o co ci chodzi?
Wypluł jej kłaki z pyska.
- O to co zrobiłaś w nocy. Jak chcesz mogę zacząć opowiadać o tym w obozie, skoro nie chcesz iść na ubocze - Machnął niezadowolony ogonem, czekając aż ta się ogarnie i z łaski swojej z nim pójdzie.
- Dobra, niech ci będzie tylko rusz dupę. - prychnęła poganiając brata z dala od wścibskich spojrzeń.
Oddalali się od obozu, a emocje w nim szalały. Był zazdrosny o to co ujrzał podczas jej mianowania na kultystkę. Nawet rzucił w nią mięsem, mając nadzieję, że ta się ogarnie. Ale nie... Wielka, cudowna Łasica musiała jak zawsze być IDEALNA. Zatrzymali się przy jakimś drzewie, które oprószone było w całości przez śnieg. Odwrócił się do siostry, po czym dał jej łapą po tym pustym i głupim łbie.
- Na serio?! Zamordowałaś i zjadłaś kota?! Po co?! Tak zależy ci na zaimponowaniu staremu, że teraz z lizania dupy Wielkiej, przeszłaś na lizanie jego?!
- A ty co niby robiłeś głupku? Widzę po tobie, że coś ukrywasz. Sam pewnie musiałeś to zrobić, bo ojciec mi mówił, że cykora miałeś. - dogryzła bratu. - Więc nie rób z siebie aniołka.
Zrobił niezadowoloną minę.
- Dobra. Może i to zrobiłem, ale nie w taki sposób jak ty. Ty na pewno zrobiłaś to na jego skinięcie pazura, by się polansować w blasku chwały, bez moralności i wyrzutów sumienia. Widziałem, że był z ciebie zadowolony. Może skoro tak bardzo jesteście ze sobą blisko, a ty lubisz mu lizać pod ogonem, to ciekawe czy jakby kazał ci pójść w krzaki z jakimś starym dziadem, to czy też byś tak chętnie to zrobiła, jak posłuszny piesek!
- Błagam cię, nie jestem aż TAK pusta jak ci się wydaję. A na pewno nie zrobiłabym już czegoś takiego. - wymruczała krzywiąc pysk. - Już prędzej ciebie zmanipuluje do takiego czynu niż mnie.
- Mnie? Nie ma mowy, a wiesz czemu? Bo ja umiem się mu postawić! Widziałem jak zareagowałaś na inicjacji. Cofnęłaś się, przerwałaś ten chory obrządek, ale wróciłaś na miejsce jak posłuszna sunia. Nawet się nie sprzeciwiłaś okaleczeniu i co? Teraz masz jakieś szramy na pysku i oderwane ucho, czyli blizny, z których tak szydzisz!
Spuściła łeb, jakby chcąc przejrzeć się w tafli wody, jednak wszędzie był tylko śnieg i lód. Westchnęła więc jedynie marszcząc brwi.
- J-ja nawet nie wiedziałam, że tak to wszystko wygląda. Aczkolwiek nie było tak źle, nauczę się kontrolować przynajmniej emocje, nie to co ty.
- Nie było źle? - zaśmiał się. - No proszę, proszę. Masochistka z ciebie widzę. Trzeba było się wypytać, a nie brać udział w tej jego chorej zabawie. Skoro taka mądra jesteś i wiesz, że manipuluje, trzeba było nie tańczyć jak on każe. A emocje? Pfff... Ty już przecież ich nie masz. Jak masz kontrolować coś co nie istnieje?
Siostra znów wzięła głęboki wdech, jednak na śniegu zaciskały się jej pazury. Podobało mu się to jak traciła powoli nerwy. Może w końcu pozna tą jej drugą twarz?
- Naprawdę nic nie rozumiesz z życia co? - uśmiechnęła się do niego złowieszczo a jej oczy zmatowiały. - Czy ty uważasz, że siedząc z dupą i płacząc za swoimi ideami coś zdziałasz? Dorośnij Chłód, bo ten kociak dalej w tobie tkwi.
Również wbił pazury w śnieg, a z gardła uciekł mu warkot.
- Doprawdy? Wielka dorosła się znalazła. Ta co nigdy nie poczuła smaku dzieciństwa, bo miała wszystkich w dupie - splunął. - No co, Łasiczy Skowycie? Może pokażesz mi jak to jest być dorosłym, co? Skoro jeszcze we mnie siedzi kocię. A może zamienimy się rolami? W końcu te twoje nowe imię to żart - zaśmiał się. - Skowyt? Będziesz skowytać siostrzyczko? Z bólu, a może radości jak słodka, posłuszna kicia, gdy twój pan każe ci zamordować kota, co? Och, Mroczna Gwiazdo, taaak - zaczął naśladować głos siostry. - Przeleje dla ciebie krew, popiszcze gdy mnie ochlapie, ale pokaże ci, że jestem silna. Och jaka ja cudowna jestem, piękna, pomimo szkaradnej mordy.
- Ja się nie boję śmierci tak jak ty, poza tym nie szydź sobie z mojego imienia, OMENIE. Nienawidzisz ojca? W takim razie współczuję ci tego, że otrzymałeś drugi człon imienia po nim, a nie chwila. Wcale mi nie jest ciebie żal. Mroczny Omen jeszcze jakoś brzmiało, ale Chłodny? Błagam. Bezsensownie. - kłóciła się dalej.
Zawarczał na nią szczerząc kły.
- Nie boje się śmierci! To po prostu jest chore zabijać dla rozrywki niewinne koty. Nie przypominaj mi - Machnął ogonem. - To imię tylko pokazuje czym dla niego jestem. Ale skoro już mi je nadał sprawię, że zmieni swoje znaczenie. A bezsensowne jest twoje imię skowytająca łasiczko. Z jednym mi się to kojarzy i nie wiem czy chcesz to wiedzieć, bo na pewno byś zaczęła się go wstydzić!
- Nawet nie próbuj mówić coś więcej o moim imieniu. - Stanęła przed bratem piorunując go wzrokiem, dzieliły ich może ze trzy długości mysiego ogona jak nie dwie. - I nie zabijam dla rozrywki, klany głodują. Jeśli tak bardzo chcesz to sobie zdychaj gdzieś w kącie, ja nie zamierzam. - wysyczała.
- Wcześniej mordowali samotników, gdy w lesie było mnóstwo zwierzyny. Zabijali dla zabawy, pozostawiając ich ciała na żer ptactwu. To rozrywka, a nie pogoń za przeżyciem. Zauważ to, że kręcisz się wśród sadystów siostrzyczko. Ale proszę bardzo. Ty dalej tkwij w tej bańce, że to robisz dla klanu. Brzydzę się tobą - Skrzywił nos. - Nic dziwnego, że tak zadzierasz nosa, skoro zostałaś córeczką lidera. Pewnie teraz wielu adoratorów pcha ci się do posłania.
<Łasico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz