Gdy znalazła się w grocie dostrzegła tam Motyli Trzepot oddającą się popołudniowej pielęgnacji. Arlekinka przysiadła na ściółce i ukradkiem zerkała na wojowniczkę bez słowa sama zajmując się w tym czasie swoją sierścią.
Z początku niczego nieświadoma szylkretka zagłębiła się w swoją czystość, zbyt zirytowana odstającym w drugą stronę niż inne kosmykiem futra. Ilekroć próbowała przygładzić go jakkolwiek językiem, ten odskakiwał na swoje miejsce.
- Co za przekleństwo! - fuknęła głośno, walcząc z chęcią wyrwania niesfornego kłaka.
Młoda wojowniczka usłyszała wrzask kotki i westchnęła cicho kontynuując swoją pielęgnację, jednakże widząc jak tamta sobie nie radzi postanowiła obrócić łeb w jej stronę i skonfrontować spojrzenia.
- Może zostaw tak jak jest? - przewróciła oczyma. W sumie rozumiała dlaczego tamta się tak irytowała, jednak wiele spraw już ją nauczyło, że na niektóre rzeczy nie warto zwracać uwagi.
Tortie nastroszyła futro słysząc ten komentarz od młodszej kotki. Spojrzała na nią przelotnie, nie szczędząc sobie krytycznego wzroku.
- Będzie wyglądać paskudnie, jakbym w ogóle nie potrafiła o siebie zadbać! - oburzyła się. - Zresztą, łatwo ci mówić, twoja sierść akurat się nie kręci.- Może się nie kręci, ale jest w dużym stopniu biała. - mruknęła sprawdzając swoje futro. - Poza tym, moim zdaniem twoje futerko jest niczego sobie. - dodała starając się skomplementować szylkretową.
Ta zaskoczona uniosła brew.
- Miło, że ktoś nie jest w tym klanie ślepy i wie, że wygląd też ma znaczenie - stwierdziła o wiele spokojniej, uśmiechając się lekko. - Oj prawda, jesteś jedynym w dużej mierze białym kotem, którego znam i którego futro jest czyste. Utrzymanie tego w ładzie to nie lada wyzwanie, więc jest co podziwiać. - Dziękuję ci Motyli Trzepocie. - skinęła łbem. - Szkoda, że wszystko psuje to rozerwane ucho i szrama na pół pyska. - prychnęła wskazując pazurem na pysk i jednocześnie prowadząc konwersację wokół własnej osoby.
- Wiesz co... - zaczęła, przekrzywiając głowę i szukając pozytywów. - Niby tak, ale z drugiej strony sprawia, że jednak się wyróżniasz. Nadaje ci takiej powagi i pewnej wojowniczej gracji.Zastrzygła uszami słysząc owe słowa. Naprawdę tak myślała? W takim razie była drugą osobą po ojcu, która nie uważała jej blizn za coś co ją szpeci.
- Tak myślisz? - zamachnęła się radośnie ogonem a z jej gardła wydobyło się łagodne pomruknięcie. - Wcześniej uważałam że mnie oszpeca ta blizna, zwłaszcza że Chłodny Omen mi to jeszcze wmawiał!
- Chłodny Omen? - powtórzyła jakby nie wiedząc o kogo chodzi. - Aha, twój brat. Ale on też ma takie blizny, prawda? Szpetnie z nimi wygląda, to pewnie zazdrości, że tobie pasują i dodają uroku - stwierdziła. - Jeśli chodzi o wygląd, to kocury gustu zazwyczaj nie mają.- Dokładnie! - mruknęła zadowolona, że ktoś w końcu ją rozumie. - Nie mają, ale i tak będą się wypowiadać! - fuknęła.
- Nie cierpię brudzić się na patrolach, ale no chociaż potrafię się umyć. A oni chodzą w zabłoconej sierści, zostawiają wszędzie bałagan i nie widzą w tym problemu. - miauknęła Motyl.- Dobrze, że jeszcze po nich nie sprzątamy, jeszcze tego by brakowało. Samo czyszczenie sierści nieraz zajmuje mi noc!
- Oh, nie dziwię się. Ja czasem lubię to robić jak jestem zła, tak dla relaksu. Widzę wtedy, że mimo wszystko jestem zadbana i nawet wnerwiona wyglądam świetnie - przyznała z dumą.- To się rozumiemy. - wymruczała zadowolona. Ta starsza od niej kocica była chyba jedyną osobą, z którą mogła tak szczerze porozmawiać na temat higieny, zdanie Łasicy po tej konwersacji diametralnie się o niej zmieniło.
<Motylku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz