Zabawa się rozkręcała. Cieszył się bardzo z tego, że udało im się coś takiego zorganizować. Było miło i przyjemnie. Każdy mógł zapomnieć o swoich troskach i problemach. Jedynie martwiła go Wroni Wrzask. Kotka nie wyglądała na chętną na dołączenie do ich grona. Leżała z boku, odmawiając chęci na cokolwiek innego niż obserwacja. Dał jej czas, bo być może nie mogła się przyzwyczaić i musiała najpierw zobaczyć jak to wygląda? Jednak kiedy uderzenia serca mijały, a ona nadal tkwiła w miejscu, podszedł do niej, chrząkając.
- No chooodź. Wronka. Kwaśny Język zobacz jak się świetnie bawi. - Wskazał ogonem na uśmiechniętego czarno-białego. - Nie siedź tu jak jakaś obrażona starsza.
- Co? Ja starsza? - oburzyła się.
- Znaczy... no wiesz! Tak tylko to wygląda! Naprawdę jesteś super przyjaciółką, która jest wroną i lata i kraczę, ale... Ale czasami trzeba wstać i dołączyć do kotów! Bądź co bądź mieszkasz z nami, to musisz żyć jak my! - próbował ją przekonać.
Kotka, a raczej ptaszysko, obserwowało go chwilę.
- Na moment mogę podejść bliżej... - zdecydowała.
Ucieszył się bardzo i już pchał ją w stronę jej brata, który z miłą chęcią wdrożył ją w ich zabawę.
***
Te wspomnienia były piękne. Wtedy jeszcze byli młodzi i nie rozumieli, że życie może w każdej chwili się skończyć. Po zgromadzeniu ten strach tylko narastał. Nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego Wroni Wrzask poszła w tamto miejsce, gdzie rozległ się huk. Mogła zostać. Zostać i ich ochronić! Przez to sam musiał poświęcić własną skórę, aby uratować Kwaśnego przed tym co nadeszło. Nadal czuł ten żar, to ciepło spowodowane rozprzestrzenieniem się ognia. Nie wiedział kto podpalił tą biedną kotkę, czy Mroczna Puszcza, czy może sam Klan Gwiazdy w gniewie, ale wiedział jedno. Strasznie się bał. Bał się, że zaraz straci najdroższą mu osobę na świecie.
Ale wtedy jego modły zostały wysłuchane, Wroni Wrzask pojawiła się tak naglę, niczym prawdziwy zbawca. Szybko pomogła mu zanieść przyjaciela do obozu, a on próbował opanować emocję.
- Dziękuję, że nas uratowałaś - miauknął do kotki, czując jak powoli emocję go opuszczają. - To było takie straszne! Jak ty to znosisz? - zapytał.
- Co znoszę? - Chyba nie zrozumiała.
- No... tą całą ochronę. Chronisz nas zawszę, gdy jesteśmy na zgromadzeniu, ale teraz... teraz ja poczułem się jak ty! To niesamowite jak to robisz. Ja nie mam mocy, nie umiem latać, ale chroniłem Kwaśnego za cenę swojego życia. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty - wyznał.
<Wronka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz