Czekoladowy wpatrywał się znudzony w ten cały tłum kotów Klanu Wilka, które z jakiegoś powodu były bardzo zainteresowane ceremonią. To było dość dziwne, w końcu większość z nich widziała takie coś po raz setny.
Zresztą... Miał większe problemy na głowie - można nawet powiedzieć, że dosłownie, bowiem Biały Puch tak go ulizała, że czuł się, jakby użyła do tego nie własnej śliny, lecz dziwnej substancji pożyczonej od Świetlikowego Skrzydła. Może śluzu ślimaka? Pokręcił delikatnie głową, uśmiechając się pod nosem.
- Szafirku, podejdź.
Uniósł łebek, czując na sobie wzrok ojca. Podreptał do niego, poruszając delikatnie końcówką ogona. Miał wrażenie, że z całej trójki tylko on nie emocjonuje się tym całym mianowaniem. Jego bracia już przed chwilą zostali uczniami. Ostrokrzewik wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć z radości, a Leszczynek prawie zemdlał, kiedy dowiedział się, kto jest jego mentorem.
Szafirek stanął obok Iglastej Gwiazdy, a że ten nadal się na niego patrzył, kociak rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Daj mi kogoś normalnego - syknął w myślach, po czym ponownie spojrzał na tłum.
- Jesteś z nami od sześciu księżyców i dziś nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego momentu będziesz znany jako Szafirkowa Łapa. - powiedział głośno liliowy.
Następnie przywołał do siebie pewną wojowniczkę.
- Trzcinowy Brzegu, zostaniesz mentorką Szafirkowej Łapy. Wierzę, że przekażesz mu całą swoją wiedzę.
Ah, no tak, to Trzcinowy Brzeg. Otworzył szeroko oczy, kiedy kotka zerknęła się z nim nosami.
Przez jakiś czas cały Klan Wilka krzyczał:
- Ostrokrzewiowa Łapa! Leszczynowa Łapa! Szafirkowa Łapa!
I tak dalej, aż wreszcie się uciszyli, a Iglasta Gwiazda zakończył zebranie. Wtedy dopiero czekoladowy mógł pogadać ze swoją mentorką tak, aby cokolwiek usłyszała.
- Więc teraz będziesz mnie uczyć tego wojownictwa? - miauknął.
- Postaram się, abyś został jak najlepszym wojownikiem - odparła przyjaźnie Trzcinowy Brzeg. - Teraz masz czas wolny, a wieczorem pójdziemy na pierwszy trening.
Pokiwał głową.
- No dobra - mruknął, po czym skierował się do legowiska uczniów. Musiał koniecznie sprawdzić, czy spełnia jego wymagania idealnego miejsca do snu.
- Tylko zjedz coś, żebyś miał dużo siły! - krzyknęła za nim wojowniczka, po czym gdzieś zniknęła.
Kocurek zajrzał niepewnie do środka, nie wiedząc, co go czeka. Spodziewał się, że oprócz jego braci będą z nim mieszkać starsi uczniowie. Na szczęście jednak żaden pysk nie był mu obcy. W środku była tylko Zmierzchowa Łapa, która posłała mu przyjazny wzrok. Inni uczniowie byli już niedawno mianowani. Usiadł tuż przy wejściu, ugniatając łapkami miękki mech, po czym chrząknął.
- Tak, więc... Teraz będzie tu dziki Ostrokrzewiowa Łapa i Leszczynowa Łapa, który budzi się w środku nocy i lamentuje. No i ja, ale raczej nie będę ci przeszkadzał.
To powiedziawszy ułożył się w kłębek i przymknął oczy. Został dzisiaj za wcześnie zbudzony.
Zresztą... Miał większe problemy na głowie - można nawet powiedzieć, że dosłownie, bowiem Biały Puch tak go ulizała, że czuł się, jakby użyła do tego nie własnej śliny, lecz dziwnej substancji pożyczonej od Świetlikowego Skrzydła. Może śluzu ślimaka? Pokręcił delikatnie głową, uśmiechając się pod nosem.
- Szafirku, podejdź.
Uniósł łebek, czując na sobie wzrok ojca. Podreptał do niego, poruszając delikatnie końcówką ogona. Miał wrażenie, że z całej trójki tylko on nie emocjonuje się tym całym mianowaniem. Jego bracia już przed chwilą zostali uczniami. Ostrokrzewik wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć z radości, a Leszczynek prawie zemdlał, kiedy dowiedział się, kto jest jego mentorem.
Szafirek stanął obok Iglastej Gwiazdy, a że ten nadal się na niego patrzył, kociak rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Daj mi kogoś normalnego - syknął w myślach, po czym ponownie spojrzał na tłum.
- Jesteś z nami od sześciu księżyców i dziś nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego momentu będziesz znany jako Szafirkowa Łapa. - powiedział głośno liliowy.
Następnie przywołał do siebie pewną wojowniczkę.
- Trzcinowy Brzegu, zostaniesz mentorką Szafirkowej Łapy. Wierzę, że przekażesz mu całą swoją wiedzę.
Ah, no tak, to Trzcinowy Brzeg. Otworzył szeroko oczy, kiedy kotka zerknęła się z nim nosami.
Przez jakiś czas cały Klan Wilka krzyczał:
- Ostrokrzewiowa Łapa! Leszczynowa Łapa! Szafirkowa Łapa!
I tak dalej, aż wreszcie się uciszyli, a Iglasta Gwiazda zakończył zebranie. Wtedy dopiero czekoladowy mógł pogadać ze swoją mentorką tak, aby cokolwiek usłyszała.
- Więc teraz będziesz mnie uczyć tego wojownictwa? - miauknął.
- Postaram się, abyś został jak najlepszym wojownikiem - odparła przyjaźnie Trzcinowy Brzeg. - Teraz masz czas wolny, a wieczorem pójdziemy na pierwszy trening.
Pokiwał głową.
- No dobra - mruknął, po czym skierował się do legowiska uczniów. Musiał koniecznie sprawdzić, czy spełnia jego wymagania idealnego miejsca do snu.
- Tylko zjedz coś, żebyś miał dużo siły! - krzyknęła za nim wojowniczka, po czym gdzieś zniknęła.
Kocurek zajrzał niepewnie do środka, nie wiedząc, co go czeka. Spodziewał się, że oprócz jego braci będą z nim mieszkać starsi uczniowie. Na szczęście jednak żaden pysk nie był mu obcy. W środku była tylko Zmierzchowa Łapa, która posłała mu przyjazny wzrok. Inni uczniowie byli już niedawno mianowani. Usiadł tuż przy wejściu, ugniatając łapkami miękki mech, po czym chrząknął.
- Tak, więc... Teraz będzie tu dziki Ostrokrzewiowa Łapa i Leszczynowa Łapa, który budzi się w środku nocy i lamentuje. No i ja, ale raczej nie będę ci przeszkadzał.
To powiedziawszy ułożył się w kłębek i przymknął oczy. Został dzisiaj za wcześnie zbudzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz