- Czekaj! – Słodka nerwowo nakazała młodszej od siebie.
Nie lubiła wydawać rozkazów, ale co to miało być? Zderzyły
się, najprawdopodobniej ze względu na to, iż Iskra ją śledziła, a teraz
zapytała się o jakiegoś kwiatka i chce sobie po prostu odejść? Najpierw
przesłuchanie, a potem wolność. No, może z wyjątkiem tego pierwszego, początkowo
lepiej wykorzystać więźnia w celu znalezienia
drogi do domu… Tym bardziej, że wcale nie było tak, że to przecież Słodki Język
pierwsza się na nią rzuciła.
- Nie wiesz może, gdzie jesteśmy? Chyba się zgubiłam. -
Rozwinęła myśl.
Iskra momentalnie i z zapałem zaczęła opisywać miejsce, w
którym się znajdowały. Nie pomijała żadnych szczegółów, wręcz wydawało się, jakby
przesadzała i koloryzowała. Przynajmniej perska mogła odetchnąć z ulgą, nie
zdawało się, by nieznajoma jednak ją śledziła, raczej po prostu często tutaj
przebywała.
- A wiesz może w którą stronę do Klanu Nocy?
Oczywiście, że Iskra wiedziała. Szast-prast zerwała się do biegu, kierując
się zapachem. Rzecz jasna Słodka nie dawała rady tak szybko przebierać swoimi
łapkami, jak pręgowana, więc poprosiła ją o stonowanie pędu.
- Haha, jesteś taka interesująca! - Zaśmiała się iksińska. -
Nie dość, że nie wyczułaś, iż stąpasz po terenie, gdzie teraz obcuje Klan Lisa,
to w dodatku jesteś taka wolna! - Parsknęła jeszcze głośniej.
Bynajmniej nie miała zamiaru urazić Nocniaka. Z łapą na
sercu, to miał być komplement, jednak wyszedł bez taktu…
- Więc tam był obóz Klanu Lisa… - Medyczka spuściła głowę
dotknięta kompleksem swojej „niższości”. - Mój nos ma problem ze sprecyzowaniem
zapachu… - Wskazała na czubek spłaszczonego kawałka pyszczka.
- Tak, dokładnie! Ale nie przejmuj się! Na pewno podobasz
się kocurom! – Nawet sama Iskra zauważyła, że to, co powiedziała, było trochę
nie na miejscu, więc postanowiła pocieszyć kotkę, jednakże za wiele to nie
zmieniło.
Samice szły przez resztę czasu w ciszy. Na szczęście Słodki
Język nie musiała już trudzić się, aby nie zostawać w tyle.
Haha… - Czekoladowa próbowała jakoś rozładować niezręczną
nić energii. – Polujecie na ryby prawda?
Uzdrowicielka, rozumiejąc zamiary obcej, postanowiła
kontynuować rozmowę.
- Tak, skąd wiesz?
- Sokół mi mówił! To znaczy mój mentor! A czy ryby latają?
Na pewno latają, prawda?! Wszyscy mówią, że nie, ale ja jestem pewna, że
latają!
Mina czarno-białej przestała być obojętna i zmieniła swój
wyraz na naprawdę rozbawiony. Przez resztę drogi nowo poznana zadawała jej
zabawne pytania, a ta jej odpowiadała, próbując powstrzymać proces mikcji wskutek rozśmieszenia. Potem zaczęły opowiadać
sobie różne historie, tym samym dochodząc do wniosku, że mają wiele wspólnych
cech. Nawet nie zorientowały się, kiedy dotarły do celu.
- Och, już jesteśmy! – Słodka nie ukrywała zdziwienia.
Upłynęła dosłownie chwila, a one w tak szybkim czasie się polubiły. - Cóż…
Dziękuję bardzo.
- Nie ma sprawy. To ja już naprawdę pójdę, zbyt długo mnie
nie było, pomyślą, że sama się zgubiłam, co byłoby trochę nieprawdopodobne!
Żegnaj! – Kocica z KL zerwała się do biegu.
- Czekaj! – Medyczka po raz drugi w tym samym dniu
zatrzymała Iskrę, nie pozwalając jej odejść. – Jak masz na imię?
- Zwę się Iskra! Ładnie prawda? A Ty to…
- Słodki Język – Uśmiechnęła się, nie dając jej dokończyć. A
teraz zmykaj, nim nasi wyczują Twój zapach. Uwierz, lepiej uniknąć konfrontacji
z Pstrągowym Pyskiem! Do zobaczenia. – Samice otarły się o siebie, odchodząc w dwie inne strony. Wiedziały, że nie widzą się po raz ostatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz