Do noska Jeżyka dotarł znajomy zapach zwierzyny. Pozwolił kierować się wonią, podczas gdy siostra także przystąpiła do polowania. Sprawdził kierunek wiatru, zanim wysunął pazury i prędkim krokiem oddalił się do innego miejsca. Trawa łagodnie targana przez wiatr szeleściła pod jego łapkami, natomiast promienie słońca ocierały się o jego czekoladowe futro, zapewniając przyjemne ciepło. Pora Opadających Liści rozpoczęła się na dobre. Pola prezentowały się pięknie, chociaż nie były pokryte liśćmi. Właśnie do takich warunków przywykły koty Klanu Burzy. Jeżowa Łapa nigdy nie żałował, że przyszedł na świat właśnie w tym klanie, nawet nie interesował się życiem pozostałych klanów, nawet jeśli widywał ich na Zgromadzeniach.
Z rozmyśleń wyrwał kocura cichy odgłos. Od razu przypadł do pozycji łowieckiej, uważając, by nie ocierając brzuchem o ziemię, po czym łapa za łapą, bardzo powoli, skierował się we wskazaną stronę. Dotarł do niego zapach królika. Przypominając sobie wszystkie rady dawnej mentorki, Pliszkowego Kroku, odbił się z tylnych łap, od razu łapiąc oczekiwaną zwierzynę. Odebrał życie zwierzęciu, po czym zakopał, by wrócić po niego później.
Ćwierkanie małego ptaka na jednej z gałęzi drzewa, skusiło go, by wdrapać się na prawie sam szczyt i złapać kolejną zwierzynę, nawet jeśli wysokość nie była dobrym pomysłem. Wbił pazurki w korę, podciągając się kilkukrotnie, dopóki nie znalazł się wystarczająco blisko. Niestety spłoszony ptak odleciał. Jeżowa Łapa zaklnął pod nosem, jednak zamiast się dłużej przejmować, po prostu usiadł na grubszej gałęzi. Widok był genialny. Z zachwytem śledził horyzont, malujące się na nim lasy, pagórek, traktor i wiele innych miejsc, czekających tylko by je odkryć.
- Gdzie jesteś, Jeżyku!
Zdziwiony zastrzygł uszami. Czyżby wołała go Psianka?
- Jeżowa Łapo!
Tak, to była na pewno ona!
- Tutaj jestem, Psianko! - miauknął i podniósł się odrobinę, ale nie schodził z drzewa. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że jest tutaj naprawdę wysoko. Poczekał aż liliowa kotka dobiegnie do drzewa i uśmiechnął się nieśmiało, widząc jej zdziwione spojrzenie.
- Mysi móżdżku, co ty robisz na tym drzewie?
- Siedzę. - miauknął. - Dołączysz do mnie?
- Myślałam, że mieliśmy polować. - burknęła, zanim trzepnęła ogonem o ziemię.
- Sam nie zejdę. - ogłosił, wygodnie się układając.
<Psianko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz