- Tylko uważaj na siebie. - miauknęła łagodnie wojowniczka.
- Nie martw się, Szyszko.
Brzózka machnął jej na pożegnanie ogonem, zanim odbiegł w stronę wyjścia z obozu. Kotka nie czekając, podążyła w stronę kociarni, niespiesznym krokiem. W głowie już szykowała kolejną lekcję dobrego zachowania, jeśli spotka Czermienia, albo ciekawy temat do rozmowy z karmicielkami, jeśli będą akurat miały dobry humor. Wchodząc do jednego z jej ulubionych miejsc w obozie, rozejrzała się czujnie. Była dobra pogoda i trochę dziwne, że kociaki jeszcze nie wybiegły na zwiedzanie świata. W końcu w obozie było tak bezpiecznie. Nie czekając zbyt długo, podeszła do Myszki. Spojrzała na jej kociaki ciepłym wzrokiem. Szkoda, że nie była świadoma, że to kolejni członkowie jej rodziny. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Gratuluję, są piękne. - miauknęła.
Ten biały był bardzo podobny do Chmurki, ale wprost nie zamierzała pytać, czy jest to kolejny jego syn. Imiona maluchów już znała, szybko ta informacja rozeszła się po klanie. Liznęła każdego z nich po główce, zanim zdecydowała się odejść, wracając do swoich wojowniczych obowiązków. Ktoś inny postanowił jeszcze odwiedzić żłobek, o czym się szybko się przekonała, odwracając pyszczek do wyjścia. Żółte oczy wlepiła w Konopię, trzymającą w pysku okazałą wiewiórkę.
- Cześć, Konopio. Dobrze cię widzieć. - zamruczała na widok córki Bazylii.
<Konopio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz