- Puszczaj! - pisnął. - Umiem się utrzymać!
- Posłuchaj - zaczął wojownik, gdy posadził kocurka na grubej części gałęzi. - Jeśli coś ci się stanie, ja stracę skórę, a nie chce tego.
- Tobie już nic nie zaszkodzi - rzucił młodzik.
- Nie chcę twojej śmierci, bo to oznacza moją śmierć. W najlepszym wypadku wygnanie, chociaż wiesz? Prędzej sam ucieknę. - wymamrotał czarny kocur.
Szczawik prychnął, pokazując tym samym swoją niechęć. A już myślał, że Barwinkowy Podmuch jest odważny. Okazał się znowu mysim bobkiem. W głowie syna Żywicznej Mordki, pojawiła się nagle myśl. Skoro wojownik nie chciał, by coś mu się stało, to Szczawik mógł z tego skorzystać. Teraz czarny musiał się go słuchać, inaczej poskarży się mamusi. Właśnie, Berberysowa Bryza. Westchnął na myśl o mamie. Jeśli się dowie, że się wymknął, będzie miał szlaban do samego zostania uczniem. Może zdążą wrócić do obozu, zanim się zorientuje, że jednego z jej kociaków brakuje? Ale co wtedy z tajną misją?
Liliowy zamyślił się. Musiał coś wymyślić, nie móc tak łatwo dać się zagonić do obozu. Chciał zwiedzić terytorium. Walczyć z lisem. Polować na ptaki. To było życie prawdziwego wojownika, tak! Z zamyśleń wyrwał go spanikowany wzrok Barwinkowego Podmuchu. Odwrócił pyszczek.
- Napatrzyłeś się już na moje piękno? - wyrzucił Szczawik.
Kocurek spojrzał w dół. Rude stworzenie zdawało się już odpuszczać. Spojrzało na nich dla upewniania, warcząc pod nosem, zanim obrażone ruszyło w tylko sobie znanym kierunku. Spoglądając za oddalającym się lisem, Szczawik musiał przyjąć fakt, że zaraz zejdą na ziemię.
- Jakoś go nie widzę. - wymamrotał. Powędrował wzrokiem za rudzielcem. Szczawikowi wydawało się, że w jego oczach dojrzał ulgę. - O jedno zmartwienie mniej. Możemy już zejść i lepiej wracajmy do obozu.
- Ale ja nie chceee. - pisnął niezadowolony.
Syknął cicho, ponownie złapany za skórę na karku i zniesiony na dół. Mimo wszystko ucieszył się, gdy jego łapki ponownie dotknęły trawy. Była taka miękka. Zamruczał zadowolony, nim przeniósł wzrok pomarańczowych ślipi na wojownika. Zmrużył oczka.
- Ja chce jeszcze pobyć na tajnej misji. - zażądał, tupiąc łapką.
Liliowy wylizał pośpiesznie swoją sierść. Nie mógł pozwolić, by była ubrudzona. Nie mógł się już doczekać, co jeśli spotka ich na misji.
- Umiesz przywołać borsuka? - rzucił nagle Szczawik, przenosząc się do pozycji siedzącej. - Bo ten lis był częścią misji, taaak?
<Barwinku, opiekunko? 💙>
Szczawik stop XDD
OdpowiedzUsuńOn się dopiero rozkręca XD
Usuń