Kotka objęła
ogonem zdrętwiałe ciało kocura, cicho pomrukując.
- Była dobrą
kotką… Nie. Była wspaniałym członkiem klanu. Była także idealną matką. –
Opuściła pysk w dół.
Aroniowy
Podmuch przypatrywał się ciału w milczeniu, co jakiś czas intensywnie
wypuszczając powietrze z nozdrzy. Nie chciało mu się już dłużej, obserwować
matki, wznoszącej się do Klanu Gwiazd. Po chwili wyszedł.
***
- Wybrałam
dla niej najlepsze miejsce. Już niedługo wyrosną tam piękne kwiaty, łagodzą
niepokój i smutek. Będzie spoczywać w pokoju, tak jak jej się należy. –
Medyczka musnęła futro przyjaciela.
Wojownik był
oszołomiony. Chociaż próbował stwarzać pozory niewzruszonego, nie udawało mu
się. W końcu tylko kot bez krzty współczucia i nie zaznały nigdy tego, czym
jest miłość, potrafiłby zachowywać się normalnie po śmierci najbliższej osoby.
- Wiesz, że
nie musisz przy mnie udawać? Chociaż… Cieszę się, że nie popadłeś w rozpacz.
Bicolor
poruszył wibryssami. Nie spodziewał się takiej bezpośredniości, pewnie Lisia
Gwiazda namieszał jej w głowie, kolejny dowód potwierdzający teorię o ich
związku.
- Wybacz… Po
prostu chcę postawić sprawę jasno. Deszczowa Gwiazda traci siły, czuję to. Ta
energia, którą przesyła mi Klan Gwiazdy… To nie wróży nic dobrego. Tylko ty
nadajesz się na zastępcę, Pstrągowy Pysk nie będzie miała wyboru, powierzy tę
rolę tobie. Jeśli nasz klan ma przetrwać, musimy wyzbyć się negatywnych emocji
i skrupułów. – Położyła na nim swoją łapę. – Rozumiesz to? Skończyły się
nieodpowiedzialne czasy. Trzeba zacząć działać.
Koty zostały
na polanie, aż do samego zachodu słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz